Honor i zobowiązanie, czyli z karnetem na Pasy!

    24.08.2012
    Honor i zobowiązanie, czyli z karnetem na Pasy!
    Już w sobotę, 25 sierpnia, czeka nas pierwsze spotkanie ligowe na własnym obiekcie w sezonie 2012/13 – mecz Cracovii ze Stomilem Olsztyn. W rundzie jesiennej Pasy podejmować będą przy ulicy Kałuży jeszcze takie kluby jak: Arka Gdynia, ŁKS Łódź Bogdanka Łęczna, Zawisza Bydgoszcz, Sandecja Nowy Sącz, czy Miedź Legnica. Warto kupować karnety na najbliższą rundę, które to są wciąż w sprzedaży. Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia Punktów Obsługi Klienta przy ulicy Kałuży i do nabycia wejściówki na wszystkie jesienne mecze Cracovii rozgrywane na najpiękniejszym stadionie w Krakowie. W krótkiej rozmowie z Pasy News do zakupu karnetu zachęca kibicujący Cracovii od kilkunastu lat Maciek.

    Już w sobotę, 25 sierpnia, czeka nas pierwsze spotkanie ligowe na własnym obiekcie w sezonie 2012/13 - mecz Cracovii ze Stomilem Olsztyn. W rundzie jesiennej Pasy podejmować będą przy ulicy Kałuży jeszcze takie kluby jak: Arka Gdynia, ŁKS Łódź, Bogdanka Łęczna, Zawisza Bydgoszcz, Sandecja Nowy Sącz, czy Miedź Legnica. Warto kupować karnety na najbliższą rundę, które to są wciąż w sprzedaży. Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia Punktów Obsługi Klienta przy ulicy Kałuży i do nabycia wejściówki na wszystkie jesienne mecze Cracovii rozgrywane na najpiękniejszym stadionie w Krakowie. 
    W krótkiej rozmowie z Pasy News do zakupu karnetu zachęca kibicujący Cracovii od kilkunastu lat Maciek.

    - Pamiętasz swój pierwszy mecz przy Kałuży?
    - Oczywiście, tego się nie zapomina! Był to mecz Cracovii z Orlętami Łuków, na który zabrał mnie kolega z liceum. Choć było to pierwsze spotkanie po spadku z II ligi, to nastroje były dość optymistyczne, bo wygraliśmy 8:0, a po trzy bramki zdobyli Marcin Hrapkowicz i Paweł Zegarek.

    - Pomimo pogromu Orląt na inaugurację rozgrywek to był trudny okres dla Cracovii...
    - Tak, sytuacja w klubie była w tamtym czasie bardzo kiepska, ale wielu kibicom wydawało się, że Cracovia zdoła szybko powrócić na zaplecze Ekstraklasy. Sponsorem drużyny miała zostać firma Ivaco, jednak nic z tego nie wyszło i ładnych kilka lat spędziliśmy w tej III lidze. Pamiętam że rywalizowaliśmy z takimi drużynami jak: Niedźwiedź, Spartakus Daleszyce, czy Szydłowianka Szydłowiec.

    - Nagrodą za te lata wytrwałości było jednak odrodzenie Klubu i oglądanie drużyny, która narodziła się w roku 2002. Pod wodzą trenera Stawowego piłkarze Pasów wywalczyli dwa awanse - najpierw do II ligi, a w kolejnym sezonie: do Ekstraklasy.
    - Na początku wieku w Cracovii w ogóle nastał piękny czas. W klubie pojawili się ludzie, którzy mieli chęci i pomysł na wydźwignięcie go z upadku. Najpierw sprawę „ogarniać" zaczęła Grupa 100, a potem zaangażował się we wszystko Profesor Filipiak i firma Comarch. Wszystko ułożyło się super, bo wraz z lepszą organizacją przyszły też lepsze wyniki i zupełnie inna gra. Awansowaliśmy w świetnym stylu, potem toczyliśmy zacięte boje o Ekstraklasę. Nigdy nie zapomnę wspaniałej atmosfery na trybunach w meczu ze Szczakowianką - kiedy wygrywaliśmy wysoko i było wiadomo, że awansujemy do baraży przez trybuny przetaczała się raz za razem „meksykańska fala". To było świetne i mam nadzieję, że taka atmosfera wróci, podobnie jak dobre wyniki drużyny, którą znów prowadzi trener Stawowy.

    - Który dramatyczny mecz Pasów zapadł Ci wyjątkowo w pamięć?
    - Wiele było takich meczów, ale na pewno pamiętam doskonale spotkanie we Wronkach, w którym straciliśmy szansę na grę w pucharze UEFA, choć na pół godziny przed końcem prowadziliśmy 2:0. Szczerze mówiąc do dziś nie mogę uwierzyć, że to się stało naprawdę. Z drugiej strony pamiętam też nie mniej dramatyczne chwile, które były wyjątkowo piękne: zwycięstwo nad Legią po obronionym w 90 minucie przez Marcina Cabaja rzucie karnym i bramce w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. Adrenalina w takich momentach skacze niesamowicie i tylko ktoś, kto coś takiego przeżył wie ile to jest warte.

    - Kupiłeś już karnet na rundę jesienną?
    - Jasne, że kupiłem! Od lat jestem wiernym „karnetowiczem", bo wiem, że w ten sposób wspomagam swój Klub, a jednocześnie zapewniam sobie oglądanie spotkania z ulubionej perspektywy. Nie jestem kibicem „od czasu do czasu", więc nawet głupio by było, gdybym kupował za każdym razem bilet, skoro chodzę na mecze tydzień w tydzień. Uważam, że kupno karnetu to obowiązek prawdziwego kibica, tak, jak wspomaganie składek na oprawy meczów, czy noszenie barw klubowych. Kibicuję najstarszemu klubowi piłkarskiemu w Polsce - to dla mnie honor, ale i zobowiązanie!