Jakub Kaszuba: Szkoda, że to było ostatnie spotkanie

- Pewnie żałujesz, że sezon dobiega końca…
- Zgadza się. Szkoda, że to było ostatnie spotkanie. Ale z drugiej strony miłym akcentem zakończyliśmy sezon i zwycięstwem potwierdziliśmy, że brązowy medal wywalczyliśmy zasłużenie.
- Jak grało się z Polonią?
- Wbrew pozorom to był ciężki mecz, który był rozegrany w trudnych warunkach: padał deszcz, na murawie zgromadziło się sporo wody. Cieszę się ze zwycięstwa i cieszę się z tego, że mogłem dołożyć cegiełkę do tej wygranej.
- Nawet trzy cegiełki…
- No tak. Najpierw „dałem ciała” przy rzucie karnym, nie wykorzystałem go, ale na szczęście szybko udało mi się zrehabilitować. Mieliśmy rzut rożny, wyprzedziłem obrońcę i dopadłem do piłki. Uderzyłem przy słupku i ta wpadła do siatki.
- Jak padły pozostałe bramki?
- Drugi gol był trochę śmieszny, bo po strzale Kacpra Tatary i rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła dokładnie na moją głowę.
- Czasami najprostsze sytuacje okazują się być tymi najtrudniejszymi…
- Zgadza się. Leciała z dziwną rotacją, ale dobrze ułożyłem głowę i wpakowałem ją do siatki. Trzecia bramka była efektem świetnej akcji Kamila Karcza, który wycofał mi piłkę, a ja uderzyłem ją z około dziesięciu metrów.
- Który to był twój hat-trick?
- W Cracovii pierwszy. Wcześniej miałem ich kilka grając w Bałtyku Gdynia. Bardzo się cieszę. W sumie w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy zdobyłem siedem bramek.
- To był twój pierwszy sezon w „Pasach”. Jak go ocenisz?
- Powiem tak: rundę wiosenną mogę zaliczyć do udanych. Z kolei w rundzie jesiennej przydarzył mi się pech po pięciu kolejkach, gdy dopiero wchodziłem do drużyny. Nabawiłem się kontuzji i miałem cztery miesiące przerwy. Po wyleczeniu kontuzji przygotowywałem się z drużyną do rundy wiosennej i tuż przed jej zakończeniem pojawił się kolejny uraz. Szybko doszedłem jednak do siebie i myślę, że było już dobrze.
Rozmawiał Dariusz Guzik