Jurij Szatałow: Czyste konto to zasługa mojego zespołu
- Fragmentami w pierwszej połowie dało się zauważyć przebłyski tego, co chcemy grać. Tego jest na razie bardzo mało, ale myślę, że z biegiem czasu będzie to wyglądać coraz lepiej - mówi po sparingu z FC Zwolle (1:0) trener Cracovii, Jurij Szatałow.
- Jakie spostrzeżenia nasuwają się panu po meczu z Holendrami?
- Fragmentami w pierwszej połowie dało się zauważyć przebłyski tego, co chcemy grać. Tego jest na razie bardzo mało, ale myślę, że z biegiem czasu będzie to wyglądać coraz lepiej.
- Z konieczności na środku obrony zagrał Sławomir Szeliga, który zaprezentował się jednak całkiem udanie...
- Muszę to potwierdzić. Zagrał bardzo solidnie i nie dał się ani razu ograć. To nie było dla mnie zaskoczenie, bo liczyłem, że zaliczy udany występ.
- Czy jest możliwość, by Szeliga występował w przyszłości na tej pozycji?
- Oczywiście, że tak. Runda jesienna będzie bardzo długa, mamy do rozegrania siedemnaście meczów i każdy dobry zawodnik będzie miał szansę występu.
- Cieszy powrót do gry Łukasza Nawotczyńskiego. Na razie zagrał jednak tylko trzydzieści minut...
- To dobry piłkarz, który doszedł do zdrowia i teraz musi złapać formę. Nie chcemy wprowadzać go od razu na cały mecz, ale z biegiem czasu tak uczynimy i będzie mocnym punktem naszego zespołu.
- W spotkaniu z FC Zwolle zachowaliście czyste konto. Czy był to efekt waszej dobrej gry defensywnej, czy słabej siły ofensywnej rywali?
- Holendrzy grali z przodu bardzo dobrze, choć nieco brakowało im wykończenia. Mimo to poruszali się odpowiednio, grali ciekawie taktycznie, więc myślę, że czyste konto to zasługa mojego zespołu. Zagraliśmy bardzo dobrze w destrukcji. Przebieg meczu to potwierdza - Holendrzy stworzyli właściwie dwie groźne sytuacje i to w dodatku wtedy, gdy graliśmy w dziesięciu.
- Sportową rywalizację w tym meczu popsuł arbiter tego spotkania. Jego niektóre decyzje były mocno kontrowersyjne...
- Zgadza się. Pokazał Suartowi dwie żółte kartki, w konsekwencji czerwoną i graliśmy w dziesięciu. Ale Holender (Darryl Lachman - przyp.) też dostał dwie żółte, a mimo to pozostał na boisku. Sędziował trochę „po gospodarsku", bardzo kiepsko.
Rozmawiał Dariusz Guzik