Jurij Szatałow: Trzeba podchodzić spokojnie do wszystkiego
- Jestem zaskoczony, że zaczęliśmy kiepsko. Uważam jednak, że straciliśmy pięć „samobójów". Dopiero w niedzielę padła pierwsza bramka, którą zdobył przeciwnik, przy reszcie pomagaliśmy - mówi trener Cracovii, Jurij Szatałow. Jego podopieczni zremisowali w niedzielę z Lechią Gdańsk (1:1) i tym samym zdobyli pierwszy punkt w nowym sezonie T-Mobile Ekstraklasy.
Po dwóch porażkach na własnym stadionie i słabym występom przeciwko Koronie Kielce (1:2) i Legii Warszawa (1:3) wreszcie coś zaskoczyło w grze piłkarzy „Pasów". Zespół prezentował się w Gdańsku znacznie lepiej. - Drużyna zmieniła podejście i wróciliśmy do tego, co wcześniej graliśmy - wyjaśnia Jurij Szatałow.
Zespół grał z dużą determinacją i agresją, co było efektem właściwego wywiązywania się piłkarzy z ustalonych wcześniej założeń taktycznych. - Graliśmy bliżej siebie, mieliśmy mniejsze odległości i przez to mogliśmy walczyć - zauważa szkoleniowiec „Pasów".
Drużyna stworzyła sobie kilka wybornych okazji do strzelenia bramki, wykorzystała jednak tylko jedną. To dlatego do Krakowa wróciła nie z trzema, a z jednym punktem w bagażach. - Naszym największym mankamentem była skuteczność, bo mogliśmy spokojnie wygrać to spotkanie - potwierdza Szatałow, który dodaje: - Było dużo mankamentów w naszej grze, nie wyprowadzaliśmy takich akcji ofensywnych, brakowało nam trochę dokładności.
W niedzielę funkcję wysuniętego napastnika spełniał Andrzej Niedzielan, ale aktywnie wspierali go w ofensywnie boczni pomocnicy. To dlatego, choć w teorii Cracovia gra jednym napastnikiem, można mówić aż o trzech snajperach na boisku. - Cały czas gramy na trzech napastników, bo nasi boczni pomocnicy ustawieni są bardzo wysoko. Gramy bardzo ofensywnie - zauważa Szatałow.
Na środku obrony - podobnie jak w ostatnich spotkaniach rundy wiosennej minionego sezonu - zagrał kapitan zespołu Arkadiusz Radomski. Miloš Kosanović - nominalny stoper - został z kolei przesunięty na bok obrony. Trener Cracovii jest zadowolony z postawy serbskiego zawodnika: - To inna funkcja, inna praca niż jako środkowy obrońca. Trzeba się podłączyć, wspierać akcje ofensywne. Grał bardzo dobrze w pierwszej połowie, parę razy go zatkało i musiał odpoczywać, ale z jego gry jestem zadowolony. Wyłączył z gry Traore i o to nam chodziło - potwierdza szkoleniowiec.
Trener Cracovii wciąż liczy na Roka Štrausa, który jak na razie nie może wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie drużyny. - Człowiek jest trochę zamknięty, ale staramy się dotrzeć do niego. Czasami aklimatyzacja trwa nieco dłużej i każdy potrzebuje trochę czasu. Ale to ciekawy zawodnik i będzie nam potrzebny - zapewnia szkoleniowiec, który w poniedziałek obserwował spotkanie Młodej Cracovii z Młodą Lechią Gdańsk (0:1). - Po wczorajszym meczu Młodej Cracovii trudno kogoś wyróżnić i wziąć do pierwszego składu - wyjaśnia trener Szatałow.
Cracovia zgromadziła do tej pory jeden punkt, co owocuje piętnastym miejscem w tabeli. Drużyna, która w ostatnich sezonach walczyła o utrzymanie teraz ma jednak grać o wyższe pozycje. Czy ósme miejsce na koniec sezonu usatysfakcjonowałoby trenera Szatałowa? - Liczyłbym nawet na wyższe. Podliczyliśmy, że w okresie przygotowawczym nie trenowało od samego początku siedmiu ludzi, nie było zgrania, zrozumienia. Teraz zaczynamy pomalutku nabierać obrotów. Trzeba podchodzić spokojnie do wszystkiego, bo zespół jest nowy. Piłkarze - podstawowi i rezerwowi - muszą się wkomponować - informuje szkoleniowiec.
Co więcej, cały czas trwają poszukiwania graczy, którzy mogliby wzmocnić Cracovię jeszcze przed zamknięciem letniego okienka transferowego. - Rywalizacja podnosi poziom. Mam nadzieję, że ona będzie i że kogoś jeszcze pozyskamy - wyjaśnia Szatałow.
Izraelczyk Tamir Kahlom załatwia wszelkie formalności niezbędne do gry w Polsce, a czy nowym zawodnikiem Cracovii mógłby być testowany ostatnio (opuścił już Kraków) Kolumbijczyk Roger Canas? - Jego umiejętności nie do końca mnie przekonały, ale chciałbym, żeby przyjechał jeszcze na tydzień i dlatego wysłaliśmy pismo z taką prośbą. Nie potrafię ocenić zawodnika w ciągu dwóch, trzech dni, a nie chcę zrobić błędu. Ale piłkarz jest ciekawy, w meczach rosyjskiej ekstraklasy prezentował się dobrze - uważa Szatałow.
DG