Karol Kostrubała: Zacisnę zęby i dam radę

    15.07.2010
    Karol Kostrubała: Zacisnę zęby i dam radę
    <i>- Mam nadzieję, że moja karta kiedyś się odwróci, że kontuzje już nie będą mnie nękać i będę w stanie powalczyć o grę w zespole</i> - przyznaje Karol Kostrubała, który dziś – podobnie jak Sebastian Kurowski - przejdzie zabieg rekonstrukcji więzadeł krzyżowych.
    - Chyba nie tak wyobrażałeś sobie powrót do Cracovii z wypożyczenia. Zamiast walczyć o miejsce w składzie, dziś przejdziesz operację rekonstrukcji więzadeł krzyżowych…
    - Czekaliśmy na diagnozę. Gdy byłem na wypożyczeniu w Dolcanie Ząbki, naderwałem więzadła poboczne w kolanie. Wydawało się, że je wyleczyłem, ale chyba za szybko wróciłem do gry. Zagrałem w dwóch spotkaniach i w trzecim, bez kontaktu z przeciwnikiem, postawiłem krzywo nogę i ponownie naciągnąłem więzadła. Przyjechałem do Krakowa i dla pewności zrobiliśmy badanie rezonansem magnetycznym. Okazało się, że mam zerwane więzadła krzyżowe.

    - Dało się ćwiczyć w takim stanie?
    - No tak. Co prawda miałem delikatnie opuchnięte kolano, ale mogłem trenować. Dobrze, że zrobiliśmy rezonans, bo kto wie, jakby to się skończyło. Nic nie wskazywało na to, że więzadła krzyżowe mogą być zerwane.

    - Czeka cię kolejna przerwa od treningów…
    - Niestety, znowu kolano daje mi w kość. W tym wszystkim cieszę się jedynie z tego, że udało się dobrze zdiagnozować moją kontuzję, dziś przejdę operację i wreszcie będę miał porządne kolano. Już nie powinno być sytuacji, w której trenuję przez miesiąc, po czym mam dwa miesiące leczenia. Chciałbym podziękować sztabowi medycznemu, prezesom za to, że zapewniają mi taką opiekę medyczną, która pozwoli mi wyleczyć się i wrócić zdrowy do treningów.

    - Tym samym powinny skończyć się twoje problemy z kolanem. A te ciągną się już od kilku lat…
    - Tak, zaczęło się to bardzo dawno temu. Miałem wtedy artroskopię i okazało się, że więzadło jest w minimalnym stopniu naderwane. Nie było jednak potrzeby robienia rekonstrukcji, bo kolano było stabilne. Teraz jednak mam w nim „luz”, operacja jest więc konieczna. Co prawda, są zawodnicy, którzy mogą grać bez krzyżowych, ale nikt nie da mi gwarancji, że kiedyś to kolano by mi nie uciekło. Nikt nie da mi pewności, że nie uszkodzę czegoś innego i okaże się, że nie będę mógł grać w piłkę.

    - To jedna z najpoważniejszych kontuzji piłkarskich..
    - Zgadza się. Rehabilitacja jest bardzo długa, żmudna i intensywna. Na początku będę miał problemy z poruszaniem się, dziennie ćwiczył będę przez około pięć godzin.

    - Widzę, że jesteś przygotowany. Wiesz, co cię czeka…
    - Sporo rozmawiałem z Bartkiem Ślusarskim, który w ostatnich miesiącach przechodził przez to samo, a także z moim kolegą, Mateuszem Broziem. Na pewno nie jest łatwo, bo potrzeba dużego wysiłku fizycznego i psychicznego, żeby się podnieść. Zacisnę jednak zęby i dam radę.

    - W tej walce nie będziesz osamotniony. Również dziś dokładnie ten sam zabieg przejdzie inny zawodnik naszego Klubu, Sebastian Kurowski…
    - W ogóle z nami związana jest dość ciekawa historia. Do Cracovii przychodziliśmy niemal w tym samym czasie i razem mieszkaliśmy w jednym pokoju w internacie. Teraz śmiejemy się, że ciąży nad nami jakaś klątwa tego pokoju (śmiech). Dziś jedziemy do Poznania, gdzie obaj przejdziemy zabieg rekonstrukcji więzadeł krzyżowych.

    - Z reguły rehabilitacja po takiej operacji trwa około sześciu miesięcy…
    - Do treningów powinniśmy wrócić w styczniu. Miałem ambitny plan, że przyjdę z wypożyczenia, pokażę się z dobrej strony nowemu trenerowi i wywalczę sobie miejsce w składzie „Pasów”.. A tu taka niemiła niespodzianka.

    - Jeszcze nic straconego…
    - Mam nadzieję, że moja karta kiedyś się odwróci, że kontuzje już nie będą mnie nękać i będę w stanie powalczyć o grę w zespole. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo wrócić do formy po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych, ale na pewno nie będę o tym myślał. Wierzę w to, że mi się uda.

    - Przykład Bartosza Ślusarskiego pokazuje, że da się ponownie dojść do wysokiej formy…
    - Oczywiście. Bartek jest wysokiej klasy zawodnikiem i ta kontuzja, a potem półroczny rozbrat z piłką jakoś nie wpłynęły negatywnie na jego formę. To bardzo budujące. Jeżeli chodzi o mnie, na pewno nie będzie tak, że wrócę do zdrowia i będę miał jakiś okres ochronny. Od razu będę dawał z siebie wszystko.

    Rozmawiał Dariusz Guzik