Kibice pytają...Marcin Bojarski

Tofi: - Na jakie najwyższe miejsce w tabeli Orange Ekstraklasy stać w tym sezonie Cracovię?
Marcin Bojarski: - Na dzień dzisiejszy jesteśmy w stanie uzyskać czwartą pozycję.
Tomek: Czy Cracovia zdobędzie w tym sezonie Puchar Polski i jak oceniasz szanse na zdobycie tego trofeum?
M. B.: - Puchar Polski to nasz główny cel - zarząd Klubu na czele z profesorem Filipiakiem postawił przed nami takie zadanie i chcemy je zrealizować. Myślę, że mamy na to spore szanse.
Bartek: - Dlaczego oddajesz tak mało strzałów z granicy pola karnego? Głównie podajesz, a koledzy nie zawsze wiedzą, co zrobić z piłką..
M. B.: - Zawsze gram dla drużyny i gdy widzę lepiej ustawionego partnera to decyduję się na odegranie piłki do niego. Tak byłem szkolony od początku mojej kariery.
Santo: - Wolisz grać w ataku czy w pomocy?
M.B.: - Bardzo lubię grać w ofensywie i jest mi zupełnie obojętne, czy trener ustawi mnie w pomocy, czy w ataku. Przed dłuższą część swojej kariery grałem w pomocy i musi minąć trochę czasu, aż nabiorę obycia na pozycji napastnika. Co prawda kiedyś już grałem w ataku, ale było to bardzo dawno temu. Dałem sobie na to 2-3 mecze.
Peciak: Długo zastanawiałeś się nad przejściem do Cracovii? Przecież grała w II lidze, a GKS Katowice był uznanym pierwszoligowcem…
M.B.: - Wtedy GKS osiągał bardzo dobre wyniki, a ja nieskromnie powiem, że w jakiś sposób przyczyniałem się do tej postawy – zdobyłem dziesięć bramek grając na prawej pomocy. Z tego powodu miałem kilka propozycji z pierwszej i z drugiej ligi, ale zdecydowałem się na Cracovię. Nie lekceważę żadnej oferty i do każdego klubu, który chce mnie w swoich szeregach, przyjeżdżam i prowadzę rozmowy. Tak samo było z „Pasami”. Przyjechałem do Krakowa, gdzie nakreślono mi plan na najbliższą przyszłość z awansem do ekstraklasy łącznie. Byłem pełen uznania i zdecydowałem się na Cracovię.
Ynnad84 - W każdym meczu walczysz bardzo ambitnie. Sprawia to wrażenie czegoś więcej niż czystego profesjonalizmu. Dlaczego warto grać dla Cracovii?
M.B.: - Wyznaję taką zasadę, że gdziekolwiek się nie gra trzeba dawać z siebie wszystko. Spotykam wielu kibiców na mieście i wiem, że ciężko pracują, by zaoszczędzić na bilet i przyjść na nasz mecz, a także żeby oglądać w akcji swoich zawodników. Nie da się zaprogramować piłkarza tak, by w każdym spotkaniu grał idealnie, ale podstawą jest wola walki. Kibice wybaczą porażkę, gdy zobaczą, że dało się z siebie wszystko, gdy walczyło się do ostatnich minut. Gdy ktoś przechodzi obok meczu wtedy mają prawo się zdenerwować.
Meezeck: - Jak oceniasz młodzież w Cracovii?
M.B.: - Są to zdolni chłopcy, ale mecze w Pucharze Ekstraklasy pokazały, że jeszcze dużo pracy przed nimi. Wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy nie są w stanie zastąpić bardziej doświadczonych zawodników. Potrzebują ogrania w meczach o stawkę. Jeszcze trochę czasu musi upłynąć, by stanowili o sile Cracovii.
Murray: - Jak piłkarze reagują na to, co dzieje się na trybunach - atmosfera,
doping, oprawy. W jakim stopniu kibice mogą wpłynąć na losy meczu?
M.B.: - Kibice mają bardzo duży wpływ na naszą grę. Chciałbym, żeby wróciły czasy jak te, gdy Cracovia wchodziła do ekstraklasy. Wtedy w meczach ze Szczakowianką, czy z Górnikiem Polkowicami atmosfera była niesamowita! Doping dodaje skrzydeł i jeszcze bardziej mobilizuje do lepszej gry. Teraz kibiców jest jakby mniej, ale bardzo bym chciał, żeby stadion w najbliższym czasie znów pękał w szwach!
Murray: - Czy w wypadku Twojej absencji w meczu, czego nie życzę, zgodziłbyś się na oglądanie go w tzw. "młynie", wspomagając dopingiem swoich
kolegów?
M.B. - No pewnie! Mogę szczerze powiedzieć, że gdy miałem 14-15 lat i grałem w juniorach Rakowa Częstochowa to jeździłem na mecze pierwszej drużyny i z bliska poznałem, czym jest kibicowanie. Nie obyło się nawet bez małych zadym (śmiech). Głos do kibicowania mam donośny tyle tylko, że później długo do siebie dochodzę, bo boli mnie gardło.
brave0_0: - Co u Twojego najmłodszego Synka Kacperka?
M.B.: - Wszystko ok. Urodził się 3 marca tego roku i wiadomo, jak jest z takimi maleństwami. Obawiałem się, że mogę mieć nieprzespane noce, ale jest wszystko wspaniale. Śpi dobrze, jest zdrowy..po prostu super!
Ynnad84: - Mógłbyś przytoczyć jakąś zabawną sytuację, która miała miejsce w drużynie Cracovii?
M.B.: - Jest jedna taka, która dotyczy mnie i Tomka Moskały. Jeszcze za czasów trenera Stawowego graliśmy mecz z Odrą w Wodzisławiu. Podczas wyjazdów dzielę pokój z Tomkiem i zawsze dzień przed meczem myjemy sobie buty – tak samo było w Wodzisławiu. Wymyliśmy je, a potem położyliśmy na parapecie, żeby wyschły. W dzień meczu zebraliśmy się, pojechaliśmy na stadion i dopiero w autobusie zobaczyłem, że nie wziąłem butów! Oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać, a najbardziej Tomek Moskała. Podleciał do mnie i zaczął rzucać mi jakimiś docinkami. Po kilku, czy kilkunastu minutach okazało się, że Tomek też nie wziął swoich korków! (śmiech) Zostaliśmy bez sprzętu do gry, więc bardzo dyskretnie, w taki sposób, żeby trener się o tym nie dowiedział poprosiliśmy taksówkarza, by pojechał i przywiózł je nam. Zdążył dosłownie minutę przed rozgrzewką! To był chyba taki zwiastun szczęścia, bo spotkanie z Odrą wygraliśmy wtedy 1:0.
DG