Krzysztof Danielewicz: Cracovii się nie odmawia

    16.06.2012
    Krzysztof Danielewicz: Cracovii się nie odmawia
    - Jakieś sygnały nieoficjalnie do mnie docierały, że mogę trafić do kadry pierwszego zespołu Zagłębia, ale wolałem skorzystać z innej opcji – pewniejszej, takiej, gdzie ktoś postanowił mi zaufać. Cracovia to zresztą taki Klub, któremu się nie odmawia – całą ta tradycja, otoczka zobowiązuje i przyciąga – mówi nowo pozyskany przez Cracovię pomocnik.

    - Jakieś sygnały nieoficjalnie do mnie docierały, że mogę trafić do kadry pierwszego zespołu Zagłębia, ale wolałem skorzystać z innej opcji - pewniejszej, takiej, gdzie ktoś postanowił mi zaufać. Cracovia to zresztą taki Klub, któremu się nie odmawia - całą ta tradycja, otoczka zobowiązuje i przyciąga - mówi nowo pozyskany przez Cracovię pomocnik.

    - Jak długo toczyły się rozmowy z Cracovią?
    - Wiedziałem już wcześniej o jakimś tam zainteresowaniu Cracovii moją osobą, a same rozmowy chyba nie trwały zbyt długo. We czwartek spędziłem w Klubie dużo czasu, podpisałem kontrakt i cieszę się z tego, że jestem dziś zawodnikiem Pasów. Mam nadzieję, że moje przyjście okaże się dobrym ruchem zarówno dla mnie, jak i dla Klubu.

    - Twoja umowa z Zagłębiem skończyła się wraz z końcem czerwca, zgadza się? Czy lubinianie nie byli zainteresowani przedłużeniem tego kontraktu?
    - Do tej pory nie, choć według planu miałem się pojawić 25 czerwca na obiektach Zagłębia, by trenować z pierwszą drużyną. Było ustalone, że wszyscy wypożyczeni mieliśmy się tam zjawić, ale miało się to odbywać bardziej na zasadzie takich „testów", które miały odpowiedzieć na pytanie: kto się „załapie" do pierwszej drużyny. Jakieś sygnały nieoficjalnie do mnie docierały, że mogę trafić do kadry pierwszego zespołu Zagłębia, ale wolałem skorzystać z innej opcji - pewniejszej, takiej, gdzie ktoś postanowił mi zaufać. Cracovia to zresztą taki Klub, któremu się nie odmawia - całą ta tradycja, otoczka zobowiązuje i przyciąga.

    - W Zagłębiu nie dostałeś swojej szansy, by się pokazać w seniorskim zespole. Byłeś zawodnikiem Młodej Ekstraklasy, a ostatnie pół roku spędziłeś na wypożyczeniu w Ruchu Radzionków.
    - Tak, można powiedzieć, że poza jakimiś treningami z pierwszą drużyną - od czasu do czasu - to nie dostałem swojej szansy. Mieliśmy dużo zdolnych chłopaków, w ostatnich latach posypały się sukcesy. Dwa razy wygraliśmy z Zagłębiem rozgrywki Młodej Ekstraklasy i dwa razy zdobyliśmy tytuł Mistrza Polski juniorów starszych, ale z przejściem do pierwszego zespołu był pewien problem. To już jednak zamknięta historia.

    - To ty chciałeś koniecznie pójść na wypożyczenie do Ruchu Radzionków, prawda?
    - Tak, ponieważ uważałem, że i tak spędziłem o pół roku za dużo czasu w Młodej Ekstraklasie. To był już najwyższy czas, żeby „liznąć" tej seniorskiej piłki i myślę, że ten ruch z wypożyczeniem do Radzionkowa był dobrym posunięciem. Spotkałem tam fajnych ludzi, fajną drużynę i trenera. Przyjemnie mi się tam grało - pomijając już te wszystkie aspekty finansowe i organizacyjne.

    - Miałeś jakieś inne propozycje, czy tylko Cracovia chciała Cię pozyskać?
    - Miałem inne propozycje, ale zdecydowałem się przenieść właśnie do Krakowa.

    - Jak oceniasz rozgrywki Pierwszej Ligi?
    - Na pewno jest dużo fizycznej walki, a jeśli chodzi o poziom, to do Ekstraklasy trochę brakuje. Myślę, że patrząc na zespoły, które teraz są w gronie pierwszoligowców to Cracovia od razu wskazywana jest jako faworyt rozgrywek. My jako zawodnicy powinniśmy się do tego dopasować i dać Pasom awans.

    - A nie boisz się trochę tego, że Cracovia, która - jak mówisz - może być jednym z faworytów rozgrywek będzie tez pod większą presją? W minionym sezonie z „łatką faworyta" nie powiodło się Arce Gdynia.
    - Nie, myślę, że nie będzie aż takiej presji. Każdy najbliższy mecz się liczy i on jest najważniejszy - tyle. Myślę, że bycie faworytem na zapleczu Ekstraklasy nie jest związane z aż tak ogromną presją. Wystarczy popatrzeć na tabelę, na skład tej ligi - wnioski dotyczące tego, kto powinien awansować nasuwają się same. Zobaczymy jak to wyjdzie „w praniu", ale myślę, że Cracovia ma bardzo duże szanse, żeby szybko wrócić do Ekstraklasy.

    - Twoje wprowadzenie do drużyny powinno być proste. Jest tu przecież Twój znajomy z Radzionkowa - Marcin Biernat, który także przebywał tam na wypożyczeniu. Podobnie jak Marcin Krzywicki.
    - Z Marcinem Biernatem mieszkałem przez pół roku w jednym mieszkaniu, więc znamy się bardzo dobrze. On faktycznie tutaj wprowadza mnie w pewnym sensie do drużyny. Z Marcinem Krzywickim też się poznałem, choć on przez większość czasu wypożyczenia leczył kontuzję.

    - W Lubinie grałeś z Patrykiem Bryłą, który jest ponoć wielkim fanem Cracovii...
    - Tak, Patryk też przez rok był moim współlokatorem i często oglądaliśmy razem mecze Pasów. Dużo opowiadał mi o Cracovii i o Krakowie.

    - Jakie masz pierwsze wrażenia z treningu pod okiem trenera Stawowego?
    - Szczerze mówić wcześniej kompletnie nie znałem trenera Stawowego, nie wiedziałem jaki ma warsztat, jaki styl gry preferuje. Kojarzyłem go oczywiście z pracy w Cracovii i GKS-ie Katowice. Pierwsze wrażenia mam na pewno bardzo dobre. Widać, że trener chce postawić na dyscyplinę w szatni i to będzie podstawa do dobrych wyników. Jeśli chodzi o pierwsze zarysy, pierwsze rozmowy dotyczące taktyki i stylu, jaki Cracovia w nadchodzącym sezonie ma prezentować - bardzo mi to wszystko odpowiada i mam nadzieję, że to będzie funkcjonować w praktyce bardzo dobrze.

    - Twoją mocną stroną są podobno stałe fragmenty gry. To prawda?
    - Ciężko mi oceniać samego siebie, ale faktem jest, że dosyć szybko w Ruchu Radzionków trener Skowronek zaufał mi, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry i byłem ich „etatowym" wykonawcą. Parę razy wyszło fanie i mam nadzieję, że w kolejnych rozgrywkach też kilka razy się uda.

    - Stawiasz sobie jakiś cel na rundę jesienną?
    - Przede wszystkim jak najszybciej chciałbym wywalczyć miejsce w podstawowym składzie, a poza tym: trzeba Cracovię przyzwyczaić do zwycięstw, bo ostatnio było z tym kiepsko. A przecież, żeby awansować trzeba wygrywać i to regularnie.