Krzysztof Danielewicz: Cracovii się nie odmawia
- Jakieś sygnały nieoficjalnie do mnie docierały, że mogę trafić do kadry pierwszego zespołu Zagłębia, ale wolałem skorzystać z innej opcji - pewniejszej, takiej, gdzie ktoś postanowił mi zaufać. Cracovia to zresztą taki Klub, któremu się nie odmawia - całą ta tradycja, otoczka zobowiązuje i przyciąga - mówi nowo pozyskany przez Cracovię pomocnik.
- Jak długo toczyły
się rozmowy z Cracovią?
- Wiedziałem już
wcześniej o jakimś tam zainteresowaniu Cracovii moją osobą, a same rozmowy
chyba nie trwały zbyt długo. We czwartek spędziłem w Klubie dużo czasu,
podpisałem kontrakt i cieszę się z tego, że jestem dziś zawodnikiem Pasów. Mam
nadzieję, że moje przyjście okaże się dobrym ruchem zarówno dla mnie, jak i dla
Klubu.
- Twoja umowa z
Zagłębiem skończyła się wraz z końcem czerwca, zgadza się? Czy lubinianie nie
byli zainteresowani przedłużeniem tego kontraktu?
- Do tej pory nie,
choć według planu miałem się pojawić 25 czerwca na obiektach Zagłębia, by
trenować z pierwszą drużyną. Było ustalone, że wszyscy wypożyczeni mieliśmy się
tam zjawić, ale miało się to odbywać bardziej na zasadzie takich „testów",
które miały odpowiedzieć na pytanie: kto się „załapie" do pierwszej drużyny.
Jakieś sygnały nieoficjalnie do mnie docierały, że mogę trafić do kadry
pierwszego zespołu Zagłębia, ale wolałem skorzystać z innej opcji -
pewniejszej, takiej, gdzie ktoś postanowił mi zaufać. Cracovia to zresztą taki
Klub, któremu się nie odmawia - całą ta tradycja, otoczka zobowiązuje i przyciąga.
- W Zagłębiu nie
dostałeś swojej szansy, by się pokazać w seniorskim zespole. Byłeś zawodnikiem
Młodej Ekstraklasy, a ostatnie pół roku spędziłeś na wypożyczeniu w Ruchu
Radzionków.
- Tak, można
powiedzieć, że poza jakimiś treningami z pierwszą drużyną - od czasu do czasu -
to nie dostałem swojej szansy. Mieliśmy dużo zdolnych chłopaków, w ostatnich
latach posypały się sukcesy. Dwa razy wygraliśmy z Zagłębiem rozgrywki Młodej
Ekstraklasy i dwa razy zdobyliśmy tytuł Mistrza Polski juniorów starszych, ale
z przejściem do pierwszego zespołu był pewien problem. To już jednak zamknięta
historia.
- To ty chciałeś
koniecznie pójść na wypożyczenie do Ruchu Radzionków, prawda?
- Tak, ponieważ
uważałem, że i tak spędziłem o pół roku za dużo czasu w Młodej Ekstraklasie. To
był już najwyższy czas, żeby „liznąć" tej seniorskiej piłki i myślę, że ten
ruch z wypożyczeniem do Radzionkowa był dobrym posunięciem. Spotkałem tam
fajnych ludzi, fajną drużynę i trenera. Przyjemnie mi się tam grało - pomijając
już te wszystkie aspekty finansowe i organizacyjne.
- Miałeś jakieś inne
propozycje, czy tylko Cracovia chciała Cię pozyskać?
- Miałem inne
propozycje, ale zdecydowałem się przenieść właśnie do Krakowa.
- Jak oceniasz
rozgrywki Pierwszej Ligi?
- Na pewno jest dużo
fizycznej walki, a jeśli chodzi o poziom, to do Ekstraklasy trochę brakuje.
Myślę, że patrząc na zespoły, które teraz są w gronie pierwszoligowców to
Cracovia od razu wskazywana jest jako faworyt rozgrywek. My jako zawodnicy
powinniśmy się do tego dopasować i dać Pasom awans.
- A nie boisz się
trochę tego, że Cracovia, która - jak mówisz - może być jednym z faworytów
rozgrywek będzie tez pod większą presją? W minionym sezonie z „łatką faworyta"
nie powiodło się Arce Gdynia.
- Nie, myślę, że nie
będzie aż takiej presji. Każdy najbliższy mecz się liczy i on jest
najważniejszy - tyle. Myślę, że bycie faworytem na zapleczu Ekstraklasy nie
jest związane z aż tak ogromną presją. Wystarczy popatrzeć na tabelę, na skład
tej ligi - wnioski dotyczące tego, kto powinien awansować nasuwają się same.
Zobaczymy jak to wyjdzie „w praniu", ale myślę, że Cracovia ma bardzo duże
szanse, żeby szybko wrócić do Ekstraklasy.
- Twoje wprowadzenie
do drużyny powinno być proste. Jest tu przecież Twój znajomy z Radzionkowa -
Marcin Biernat, który także przebywał tam na wypożyczeniu. Podobnie jak Marcin
Krzywicki.
- Z Marcinem Biernatem
mieszkałem przez pół roku w jednym mieszkaniu, więc znamy się bardzo dobrze. On
faktycznie tutaj wprowadza mnie w pewnym sensie do drużyny. Z Marcinem Krzywickim
też się poznałem, choć on przez większość czasu wypożyczenia leczył kontuzję.
- W Lubinie grałeś z
Patrykiem Bryłą, który jest ponoć wielkim fanem Cracovii...
- Tak, Patryk też
przez rok był moim współlokatorem i często oglądaliśmy razem mecze Pasów. Dużo
opowiadał mi o Cracovii i o Krakowie.
- Jakie masz pierwsze
wrażenia z treningu pod okiem trenera Stawowego?
- Szczerze mówić
wcześniej kompletnie nie znałem trenera Stawowego, nie wiedziałem jaki ma
warsztat, jaki styl gry preferuje. Kojarzyłem go oczywiście z pracy w Cracovii
i GKS-ie Katowice. Pierwsze wrażenia mam na pewno bardzo dobre. Widać, że
trener chce postawić na dyscyplinę w szatni i to będzie podstawa do dobrych
wyników. Jeśli chodzi o pierwsze zarysy, pierwsze rozmowy dotyczące taktyki i
stylu, jaki Cracovia w nadchodzącym sezonie ma prezentować - bardzo mi to
wszystko odpowiada i mam nadzieję, że to będzie funkcjonować w praktyce bardzo
dobrze.
- Twoją mocną stroną
są podobno stałe fragmenty gry. To prawda?
- Ciężko mi oceniać
samego siebie, ale faktem jest, że dosyć szybko w Ruchu Radzionków trener
Skowronek zaufał mi, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry i byłem ich „etatowym"
wykonawcą. Parę razy wyszło fanie i mam nadzieję, że w kolejnych rozgrywkach
też kilka razy się uda.
- Stawiasz sobie
jakiś cel na rundę jesienną?
- Przede wszystkim jak
najszybciej chciałbym wywalczyć miejsce w podstawowym składzie, a poza tym:
trzeba Cracovię przyzwyczaić do zwycięstw, bo ostatnio było z tym kiepsko. A
przecież, żeby awansować trzeba wygrywać i to regularnie.