Krzysztof Danielewicz: Mamy swój styl, który staramy się doskonalić

  • Wywiady
28.08.2013
Krzysztof Danielewicz: Mamy swój styl, który staramy się doskonalić
- Jako drużyna mamy swój styl i staramy się go doskonalić, zdając sobie sprawę, że do ideału brakuje nam jeszcze sporo. Nie zadowalamy się tym, co jest, bo chcemy, żeby nasza gra przekładała się na większą ilość sytuacji bramkowych, na gole i na kolejne wygrane mecze. To, że utrzymujemy się długo przy piłce jest jednak podstawą – mówi pomocnik Pasów.

- Jako drużyna mamy swój styl i staramy się go doskonalić, zdając sobie sprawę, że do ideału brakuje nam jeszcze sporo. Nie zadowalamy się tym, co jest, bo chcemy, żeby nasza gra przekładała się na większą ilość sytuacji bramkowych, na gole i na kolejne wygrane mecze. To, że utrzymujemy się długo przy piłce jest jednak podstawą - mówi pomocnik Pasów.


- Ostatni mecz ligowy z Zagłębiem był dla Ciebie w pewien sposób wyjątkowy. W Lubinie spędziłeś kilka lat, wygrywając w barwach „Miedziowych" dwukrotnie Młodą Ekstraklasę. Jakiś sentyment do tego klubu pozostał?
- Pozostał może nie tyle jakiś wielki sentyment do klubu, bo na dobrą sprawę w Zagłębiu nie zdążyłem nawet zaistnieć w Ekstraklasie, ale na pewno pozostał sentyment do ludzi, z którymi kiedyś się zetknąłem w Lubinie i którzy też w miniony piątek ciepło mnie przywitali. Na pewno nie zakręciła mi się natomiast łezka w oku, nie miałem żadnych poważnych reminiscencji, po prostu gdy zakończył się mecz poczułem satysfakcję z faktu, że odnieśliśmy pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo.

- Ciekawi mnie jaka była reakcja twoich znajomych z Lubin na fakt, że w piątkowym meczu dwaj środkowi pomocnicy grający w barwach Cracovii, którzy wychowali się w Lubinie, zdominowali strefę środkową? Czy działacze Zagłębia nie plują sobie teraz w brodę, że wymienili Danielewicza i Dąbrowskiego na Piątka i Kwieka?
- Wprawdzie rozmawiałem z ludźmi, którzy w sprawach transferowych nie mają „siły sprawczej", ale muszę przyznać, że pojawiały się takie opinie. Mówiono mi, że to szkoda dla Zagłębie, że tak się ułożyło i że dziś gramy z Damianem Dąbrowskim w Cracovii, ale generalnie wszyscy dobrze nam życzyli i mówili, że trzymają kciuki za nasze dobre występy.

- Początek sezonu 2013/14 jest dla Ciebie udany. Od przyjścia do Cracovii miałeś jednak specyficzną amplitudę, jeśli chodzi o Twoją formę: w przedsezonowych sparingach prezentowałeś się wyśmienicie, potem po kilku słabych występach na jesieni usiadłeś na ławce i były nawet takie momenty, że ciężko było Ci załapać się do kadry meczowej. Na wiosnę się odbudowałeś, zacząłeś występować regularnie i już pod koniec sezonu byłeś ważnym ogniwem zespołu. Teraz, w Ekstraklasie, można powiedzieć, że jeśli chodzi o zawodników dotąd w elicie słabo kojarzonych obok Sebastiana Stebleckiego jesteś „największym wygranym" tych pierwszych kolejek w barwach Pasów.
- Rzeczywiście, ja w Cracovii przebyłem już drogę z nieba do piekła i z piekła do nieba - miałem swoje słabsze momenty, ale udało mi się odbudować i jestem w tym, a nie innym miejscu. Awansowaliśmy do Ekstraklasy i teraz gram regularnie, trener mi ufa i bardzo się z tego cieszę. Ciężko pracuję na to, by w każdym meczu pokazywać się z jak najlepszej strony, by trener wiedział, że zawsze może na mnie polegać.

- Jesteście w tej chwili na 6. miejscu w tabeli, ale w weekend czeka Was ciężkie starcie z aktualnym Mistrzem Polski - Legia Warszawa. Myślisz, że w osiągnięciu dobrego wyniku w sobotni wieczór pomoże Wam fakt, że Legia przyjedzie do Krakowa rozbita porażką w dwumeczu ze Steauą?
- Myślę, że nie, bo Legia to z całą pewnością zespół profesjonalistów - w mojej ocenie najlepsza obecnie ekipa w Polsce. Odpadnięcie z rozgrywek Ligi Mistrzów to już przeszłość, a w Ekstraklasie Legia przegrała dwa ostatnie mecze i wszyscy w klubie zdają sobie sprawę z tego, że drużyna trenera Urbana nie może sobie pozwolić na kolejne straty punktów. To będzie też dla nas dobry sprawdzian, bo jako drużyna mamy oczywiście swój styl i staramy się go doskonalić, zdając sobie sprawę, że do ideału brakuje nam jeszcze sporo. Nie zadowalamy się tym, co jest, bo chcemy, żeby nasza gra przekładała się na większą ilość sytuacji bramkowych, na gole i na wygrane mecze. To, że utrzymujemy się długo przy piłce jest jednak podstawą i mam nadzieję, że naszą grą w meczu z Legią również nie sprawimy zawodu naszym kibicom.