Krzysztof Danielewicz: Po przerwie całkowicie zdominowaliśmy rywali

  • Wywiady
22.09.2013
Krzysztof Danielewicz: Po przerwie całkowicie zdominowaliśmy rywali
- W drugiej połowie meczu było widać, że wykrzesaliśmy z siebie maksimum sił, graliśmy odważnie, ale i mądrze, dzięki czemu Wisła w drugiej części spotkania została całkowicie przez nas zdominowana. Wyrównaliśmy w pełni zasłużenie i mamy niedosyt, że nie udało się strzelić drugiej bramki, bo było bardzo blisko trzech punktów – mówi popularny „Dani”.

- W drugiej połowie meczu było widać, że wykrzesaliśmy z siebie maksimum sił, graliśmy odważnie, ale i mądrze, dzięki czemu Wisła w drugiej części spotkania została całkowicie przez nas zdominowana. Wyrównaliśmy w pełni zasłużenie i mamy niedosyt, że nie udało się strzelić drugiej bramki, bo było bardzo blisko trzech punktów - mówi popularny „Dani".

- Jak opisałbyś wczorajsze derby, jak podobała Ci się atmosfera i sam mecz?
- Było niesamowicie! Jeszcze nigdy nie czułem takiego wpływu trybun na naszą grę, na to, jak nas niósł doping. Naprawdę , to było nieprawdopodobne, doświadczyłem czegoś takiego po raz pierwszy w życiu i nadal jestem pod wrażeniem. Myślę, że w drugiej połowie meczu było widać, że wykrzesaliśmy z siebie maksimum sił, graliśmy odważnie, ale i mądrze, dzięki czemu Wisła w drugiej części spotkania została całkowicie przez nas zdominowana. Wyrównaliśmy w pełni zasłużenie i mamy niedosyt, że nie udało się strzelić drugiej bramki, bo było bardzo blisko trzech punktów. Tak to jednak jest, że jeśli meczu nie da się wygrać, to trzeba go zremisować.

- Czego zabrakło w Waszej grze w pierwszej połowie?
- Ciężko powiedzieć, bo przecież gdybyśmy znali odpowiedź na to pytanie, to byśmy nie mieli tego problemu. Czasami się gra tak, jak przeciwnik pozwala i można było zauważyć, że my długimi momentami nie graliśmy wczoraj takiej piłki, jaką chcemy grać właśnie dlatego, że Wisła nie pozwalała nam na to. Szukaliśmy więc innych metod, bo jesteśmy też na to przygotowani i próbowaliśmy w inny sposób przechytrzyć Wisłę i w drugiej połowie to nam się udało. Z drugiej strony: Wisła też na ogół gra piłką, ale jakby tak policzyć długie piłki od ich obrońców w tym meczu to było tego mnóstwo, a rzadko celne. To też pokazuje, że rozegraliśmy naprawdę zacięty mecz.

- Trener Stawowy w starciu z Wisłą postawił na młodzież w drugiej linii, podczas gdy w Wiśle w środku pola grali rutyniarze. To jednak chyba młodzi Pasiacy wypadli chyba w tym starciu lepiej.

- Piłkarze Wisły to nie są zawodnicy, przed którymi powinny nam się trząść nogi. Owszem, mają większe doświadczenie, więcej rozegranych meczów w Ekstraklasie, ale u nas też są doświadczeni koledzy, choć może akurat nie w drugiej linii. Nie do pomyślenia jednak byłaby dla mnie taka sytuacja, że trzęsą nam się nogi, bo jesteśmy młodsi, czy mniej ograni. Wychodzimy na boisko i tam udowadniamy swoją wartość - to, czy potrafimy grać, czy nie.

- Co usłyszeliście w przerwie od trenera, co przywróciło Was na właściwe tory?

- Nie za bardzo mogę zdradzać, co to było (śmiech). Ale mogę powiedzieć, że było merytorycznie. Dostaliśmy parę rad i uwag, które jak widać pomogły i ruszyliśmy do przodu. Ta druga połowa była dla nas kluczowa: prowadziliśmy grę, mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji - przynajmniej trzy stuprocentowe, z czego jedna wykorzystana. Na pewno te merytoryczne uwagi trenera i wiara, jaką w nas umocnił były kluczem do lepszej gry.