Krzysztof Nykiel: Przestrzegałem kolegów przed Ruchem

    20.11.2011
    Krzysztof Nykiel: Przestrzegałem kolegów przed Ruchem
    - Wygraliśmy w derbach z Wisłą, ale to było dwa tygodnie temu. Przestrzegałem niektórych zawodników, że na Ruchu czeka nas zupełnie innym mecz, bo przy Cichej gra się bardzo ciężko. Mecz z Wisłą to co innego – graliśmy u siebie, mieliśmy za sobą piętnaście tysięcy fajnie dopingujących kibiców, a dzisiaj graliśmy na jednym z najcięższych terenów w lidze – mówi obrońca Cracovii.

    - Wygraliśmy w derbach z Wisłą, ale to było dwa tygodnie temu. Przestrzegałem niektórych zawodników, że na Ruchu czeka nas zupełnie innym mecz, bo przy Cichej gra się bardzo ciężko. Mecz z Wisłą to co innego - graliśmy u siebie, mieliśmy za sobą piętnaście tysięcy fajnie dopingujących kibiców, a dzisiaj graliśmy na jednym z najcięższych terenów w lidze - mówi obrońca Cracovii.

    - Powrót na ulicę Cichą nie był dla Ciebie udany.

    - Nie za bardzo, ponieważ przegraliśmy. O ile w pierwszej połowie nasza gra jeszcze jakoś wyglądała, o tyle w drugiej połowie grał tylko Ruch.

    - Twoje zejście z boiska było spowodowane odnowieniem urazu?

    - Tak, już w pierwszej połowie znów poczułem ból, więc nie warto było ryzykować.

    - Kibice Ruchu przyjęli Cię tutaj raczej sympatycznie.

    - Nie powiem, że nie słyszałem gwizdów, kiedy schodziłem z boiska, ale w większości faktycznie były brawa. Kibice Ruchu podziękowali mi i ja również im dziękuję - zawsze miło będę wspominał okres spędzony w Ruchu. Dziś jednak jestem w Cracovii i liczy się dla mnie to, że z Chorzowa wyjeżdżamy dziś bez punktów. Wciąż mamy na koncie dziewięć punktów i to nie jest powód do dumy. Jesteśmy w złej sytuacji, tym bardziej, że GKS Bełchatów i Zagłębie Lubin wygrały swoje mecze.

    - Dziś nie zaprezentowaliście tej samej agresywności i woli walki, co w wygranych derbach Krakowa. To był efekt samozadowolenia po wygranej z Wisłą, przejaw rozluźnienia?

    - Wygraliśmy w derbach z Wisłą, ale to było dwa tygodnie temu. Przestrzegałem niektórych zawodników, że na Ruchu czeka nas zupełnie innym mecz, bo przy Cichej gra się bardzo ciężko. Mecz z Wisłą to co innego - graliśmy u siebie, mieliśmy za sobą piętnaście tysięcy fajnie dopingujących kibiców, a dzisiaj graliśmy na jednym z najcięższych terenów w lidze. W drugiej połowie o tym najwyraźniej zapomnieliśmy. Owszem, w pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje - byliśmy groźni po stałych fragmentach gry, podczas gdy Ruch praktycznie tylko raz zagroził poważnie naszej bramce. W drugiej części meczu nie jestem jednak w stanie powiedzieć, co się z nami stało, bo wydawało mi się, że na boisku byli tylko piłkarze w niebieskich strojach.

    - W tej pierwszej części meczu niewiele brakło, a przypomniałbyś się kibicom Ruchu bramką.

    - No tak, zabrakło w sumie niewiele i bardzo tego żałuję. Za to, że niewiele zabrakło - już pewnie nie pierwszy raz - nie dostaniemy jednak punktów. Czeka nas jeszcze jeden mecz rundy jesiennej: przy ulicy Kałuży za tydzień gramy z Bełchatowem. Ten mecz musimy wygrać.

    - Poza determinacją i walką, jaka pokazaliście w derbach, a której dziś trochę zbrakło, co jeszcze złożyło się na porażkę z Ruchem? Przecież nie jest tak, że dwa tygodnie temu potrafiliście grać w piłkę, a dziś zapomnieliście jak się to robi.

    - Myślę, że to jest w ogóle polski problem - nie tylko problem Cracovii. Ten sam objaw występuje u większości zespołów w tym kraju - u jednych częściej, u drugich rzadziej. Mamy przecież w swoim składzie zawodników, którzy potrafią grac w piłkę, ale tabela pokazuje dobitnie gdzie jesteśmy z całą naszą pracą. Myślę, że wszyscy musza zdać sobie sprawę z tego, o co walczymy i z faktu, że w każdym spotkaniu trzeba dawać z siebie sto procent,