Leszek Laszkiewicz: Podhale było po prostu lepsze
18.03.2010

<i>- Nowotarżanie trafili z formą w najważniejszym momencie i w efekcie zagrali świetny hokej. Wszystko im funkcjonowało – bramkarz, obrona i atak. Szczere gratulacje i szacunek dla nich</i> - mówi napastnik Comarch Cracovii, Leszek Laszkiewicz.
- Mało kto spodziewał się tego, że w finałowej rywalizacji przegracie 0-4…
-To były play-offy, a w nich wszystko mogło się zdarzyć. I tak też się stało. Możemy żałować dwóch pierwszych spotkań u siebie. Bardzo chcieliśmy je wygrać, tymczasem oba przegraliśmy.
- Wojas Podhale zaskoczyło chyba wszystkich…
- Nie ma co ukrywać, że tym roku byliśmy gorsi od Podhala. Nowotarżanie trafili z formą w najważniejszym momencie i w efekcie zagrali świetny hokej. Wszystko im funkcjonowało – bramkarz, obrona i atak. Szczere gratulacje i szacunek dla nich.
- Przystępowaliście do finałowej rywalizacji jako faworyci…
- To jest życie. Sezon był ciężki dla wszystkich drużyn. Widać było, że im więcej grali, tym ich psychika była mocniejsza. W efekcie podeszli do nas na większym luzie. Może nie oddawali jakieś niesamowitej ilości strzałów, ale ich kontry były bardzo groźne.
- Walczyliście do samego końca…
- Zgadza się. Nikomu nie można było odmówić woli walki. Każdy z nas chciał zdobyć złoty medal i obronić tytuł Mistrza Polski. Stało się jednak inaczej. Podhale było po prostu lepsze.
- Czego zabrakło?
- Myślę, że trochę szczęścia, bo staraliśmy się cały czas atakować na bramkę Podhala. Zborowski złapał jednak niesamowitą formę. Gdzie byśmy nie strzelali, to zawsze zdążył wyłożyć rękę, czy odbić parkanem. Próbowaliśmy, ale właściwie biliśmy głową w mur.
- W efekcie macie drugie miejsce Mistrzostw Polski…
- Nie robimy z tego tragedii. Trzeba podnieść głowę do góry i zacząć powoli myśleć o następnym sezonie. Będziemy chcieli odzyskać utracony tytuł.
Rozmawiał Dariusz Guzik
-To były play-offy, a w nich wszystko mogło się zdarzyć. I tak też się stało. Możemy żałować dwóch pierwszych spotkań u siebie. Bardzo chcieliśmy je wygrać, tymczasem oba przegraliśmy.
- Wojas Podhale zaskoczyło chyba wszystkich…
- Nie ma co ukrywać, że tym roku byliśmy gorsi od Podhala. Nowotarżanie trafili z formą w najważniejszym momencie i w efekcie zagrali świetny hokej. Wszystko im funkcjonowało – bramkarz, obrona i atak. Szczere gratulacje i szacunek dla nich.
- Przystępowaliście do finałowej rywalizacji jako faworyci…
- To jest życie. Sezon był ciężki dla wszystkich drużyn. Widać było, że im więcej grali, tym ich psychika była mocniejsza. W efekcie podeszli do nas na większym luzie. Może nie oddawali jakieś niesamowitej ilości strzałów, ale ich kontry były bardzo groźne.
- Walczyliście do samego końca…
- Zgadza się. Nikomu nie można było odmówić woli walki. Każdy z nas chciał zdobyć złoty medal i obronić tytuł Mistrza Polski. Stało się jednak inaczej. Podhale było po prostu lepsze.
- Czego zabrakło?
- Myślę, że trochę szczęścia, bo staraliśmy się cały czas atakować na bramkę Podhala. Zborowski złapał jednak niesamowitą formę. Gdzie byśmy nie strzelali, to zawsze zdążył wyłożyć rękę, czy odbić parkanem. Próbowaliśmy, ale właściwie biliśmy głową w mur.
- W efekcie macie drugie miejsce Mistrzostw Polski…
- Nie robimy z tego tragedii. Trzeba podnieść głowę do góry i zacząć powoli myśleć o następnym sezonie. Będziemy chcieli odzyskać utracony tytuł.
Rozmawiał Dariusz Guzik