Łukasz Merda: Nasza sytuacja nie jest za różowa

    30.03.2010
    Łukasz Merda: Nasza sytuacja nie jest za różowa
    <i>- W sobotę graliśmy u siebie z Ruchem Chorzów, trzeba było wygrać, ale nie udało się (1:4 - przyp.). Teraz każde następne spotkanie będzie równie ciężkie. A trzeba je zwyciężać, by zbierać punkty potrzebne do utrzymania</i> - uważa bramkarz Cracovii, Łukasz Merda.
    - Wczoraj ucierpiałeś nieco w spotkaniu z Młodym Ruchem Chorzów. Jak z twoim zdrowiem?
    - Już w porządku. Trochę mnie jeszcze boli, ale zaraz po meczu kolano zostało obłożone lodem, posmarowane maścią. Nie pamiętam, czy zawodnik Ruchu stanął mi na nim, czy w nie kopnął.

    - Ten incydent stał się już w 15. minucie. Dotrwałeś jednak do końca pierwszej połowy…
    - Cały czas czułem lekki ból, ale dałem radę bronić. Po przerwie zmienił mnie Martin Szwiec.

    - Nie było myśli, aby zejść wcześniej z boiska, by nie ryzykować pogłębienia się urazu?
    - Były. Trenerzy krzyczeli do mnie z ławki rezerwowych, czy chcę zmianę. Początkowo bolało mnie dość mocno, chciałem zejść z boiska, ale po chwili ból minął i stwierdziłem, że jestem w stanie dotrwać do końca pierwszej połowy.

    - Czy to jest uraz, który może wykluczyć cię z udziału w czwartkowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok?
    - Nie, myślę, że nie. Zrobił się zwykły krwiak i podejrzewam, że szybko zejdzie.

    - Wczoraj Młodej Cracovii nie udało się wygrać z Młodym Ruchem Chorzów…
    - Zabrakło nam trochę szczęścia, za to gospodarze mieli go co nie miara, szczególnie na linii bramkowej. Trafialiśmy w bramkarza i w zawodników. Drugi gol jakoś nie chciał wpaść.

    - Przejdźmy do tematu pierwszej drużyny. Przed wami bardzo ważny, patrząc na obecną sytuację w tabeli, mecz z Jagiellonią Białystok. Wasza przewaga nad strefą spadkową (piętnasta jest Odra Wodzisław – przyp.) zmalała do zaledwie trzech punktów…
    - Nasza sytuacja nie jest za różowa, bo nie wygrywamy meczów. W sobotę graliśmy u siebie z Ruchem Chorzów, trzeba było wygrać, ale nie udało się (1:4 - przyp.). Teraz każde następne spotkanie będzie równie ciężkie. A trzeba je zwyciężać, by zbierać punkty potrzebne do utrzymania.

    - Brakuje wam, może nawet nie tyle skuteczności, co stwarzanych sytuacji. Okazji do zdobycia gola, zarówno w meczu z Arką Gdynia (0:2 – przyp.), jak i z Ruchem było jak na lekarstwo…
    - Dokładnie, aczkolwiek to były dwa różne spotkania. Z Arką zmierzyliśmy na wyjeździe, a tam zawsze gra się ciężko. Tego pojedynku mogliśmy nie przegrać, ale stało się inaczej. Z Ruchem graliśmy u siebie i ten mecz trzeba było wygrać. Jak widać, nie zawsze się to udaje. Bardziej boli nas sromotna porażka i to, że zagraliśmy po prostu słabo. Tym bardziej, że Ruch wcale nie błyszczał i nie przeprowadzał nie wiadomo jakich akcji. Wykorzystał to, co miał.

    - Ostatnie mecze pokazują, że Cracovia nie ma bramkarza nr 1. Bronisz zarówno ty, jak i Marcin Cabaj. Kto w czwartek stanie między słupkami?
    - Dokładnie, bronimy na zmianę. O tym, kto zagra przeciwko Jagiellonii, dowiemy się w najbliższym czasie.

    - Bramkarz, który nie gra w danym meczu, broni w spotkaniu Młodej Ekstraklasy. To chyba dobrze, że utrzymujecie ciągłość gry…
    - Na pewno. Trener podkreśla, że chce, aby wszyscy byli jak najlepiej przygotowani. Jeżeli ktoś nie grał w pierwszym zespole, to występuje w Młodej Ekstraklasie i podtrzymuje to, co na treningach robił przez cały tydzień.

    Rozmawiał Dariusz Guzik