Łukasz Mierzejewski: Cel jest jasny
- Wszystko idzie w dobrym kierunku. Oczywiście chciałbym zacząć grać jak najwcześniej, ale na wszystko musi przyjść odpowiedni czas - mówi Łukasz Mierzejewski, który wraca do zdrowia po kontuzji ścięgna Achillesa.
- Kibice zobaczą cię na boisku już na początku rundy wiosennej?
- Mam nadzieję, że tak. Na razie jestem wprowadzany do treningów. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Oczywiście chciałbym zacząć grać jak najwcześniej, ale na wszystko musi przyjść odpowiedni czas.
- Jaki zakres ćwiczeń możesz obecnie wykonywać?
- Można powiedzieć, że już rozgrzewam się z drużyną. Nie jestem jeszcze gotowy do gry, a więc nie uczestniczę w zajęciach zespołu z piłką, nie robię startów, nawrotów.
- W treningach wprowadzających towarzyszy ci powracający do zdrowia Mariusz Sacha...
- Dokładnie. Każdy z nas robi swoje i czuje, czy coś go boli, czy nie. Myślimy tylko i wyłącznie o tym, by powrócić do drużyny.
- Do drużyny, w której w ostatnim czasie nastąpiło sporo zmian. Wiosną będziesz rywalizował o miejsce w składzie m.in. z Andražem Struną i Krzysztofem Królem...
- To normalne, że klub szuka nowych zawodników. Jest konkurencja, ale jest to absolutnie naturalne. Zdaję sobie sprawę z tego, że będę musiał walczyć o miejsce.
- Wiosną muszą grać najlepsi, by zespół mógł skutecznie walczyć o utrzymanie..
- Cel jest jasny. Wszyscy wiemy, jak jest w Cracovii i w jakiej jesteśmy sytuacji. Każdy zawodnik, który w danym meczu wyjdzie na boisko, będzie musiał dawać z siebie maksimum sił. Innego wyjścia nie ma.
- Dla ciebie mecze ligowe to także walka o powrót do reprezentacji Polski...
- Najpierw muszę wywalczyć miejsce w składzie w Cracovii. Jeżeli to mi się nie uda, mogę zapomnieć o kadrze.
Rozmawiał Dariusz Guzik