Marcin Bojarski: Brakuje mi tylko córeczki!

  • Wywiady
29.11.2006
Marcin Bojarski: Brakuje mi tylko córeczki!
Marcin Bojarski należy do tych piłkarzy, którzy na boisku walczą do samego końca o każdą piłkę i nigdy się nie poddają. Podobnie w życiu prywatnym. „Bojar”, już gdy był małym Marcinkiem wiedział, kim będzie chciał być w przyszłości. Zresztą ta sama sytuacja powtarza się w chwili obecnej - pomocnik „Pasów” doskonale wie, czym będzie chciał się zająć po zakończeniu sportowej kariery.



- Na początku powiedz, jaki jesteś w życiu codziennym?
- Całkiem inny niż na boisku. W domu jestem spokojnym człowiekiem, choć też nie do końca. Czasem, gdy mówię coś kilka razy do mojego synka Dawidka, a on nie chce mnie słuchać to zdarzy mi się zdenerwować (śmiech).

- Ale zawsze możesz pewnie liczyć na pomoc swojej żony. Jak ją poznałeś?
- Izę znałem już od podstawówki, potem nasze drogi się rozeszły - ja poszedłem do technikum, Iza do liceum i wreszcie spotkaliśmy się po paru latach na dyskotece. Wtedy naprawdę ślicznie wyglądała, strasznie mi się spodobała, więc zaczęliśmy rozmawiać ze sobą. Potem na drugi dzień umówiliśmy się na spotkanie i tak to się zaczęło.

- Należycie do typowych domowników, czy lubicie gdzieś wyskoczyć?
- Zdecydowanie wolimy spędzać czas w domu, ale wiadomo - jesteśmy młodzi, więc od czasu do czasu lubimy się rozerwać. Ale do dyskoteki już nie chodzimy (śmiech).

- Pewnie mnóstwo czasu poświęcasz w domu swemu 4-letniemu synkowi. Masz jakieś ulubione zabawy?
- Próbujemy wszystkiego po trochu. Dawidek ma w pokoju dywan-autostradę, więc często bawimy się samochodzikami. Bardzo lubi też oglądać bajki w kinie, a ostatnio gramy w edukacyjne gry na komputerze. Rewelacja! Polecam każdemu rodzicowi małego dziecka.

- A sam grywasz na komputerze?
- Lubię. Można powiedzieć, że to takie moje hobby. Bardzo lubię „strzelanki” z drugiej wojny światowej, w których trzeba też trochę pomyśleć. Za to nie gram w ogóle w żadnego symulatora piłki nożnej - nie ciągnie mnie do tego i nie interesuje mnie to.

- Masz już plany na przyszłość, tą odleglejszą? Wiecznie w piłkę nie będziesz przecież grał...
- Raczej na pewno zostanę przy piłce. Chciałbym zostać kierownikiem jakieś drużyny, mógłbym też być trenerem, może nawet grającym, ale maksymalnie do trzeciej ligi, bo powyżej to już za duży stres i odpowiedzialność (śmiech).

- Powiedz, czy piłka nożna towarzyszy Ci przez całe życie?
- Chyba tak. Od małego o tym marzyłem - to było coś niesamowitego, bo potrafiłem cały dzień spędzić na boisku. Do teraz pamiętam pewną sytuację: rodzice musieli gdzieś wyjść i zostawili mnie samego, a miałem wtedy 8 lat. Ledwo drzwi się zamknęły a już widziałem, jak koledzy się zbierali na podwórku - boisko było widać z mojego mieszkania. Nie było dla mnie innego wyjścia - zostawiłem otwarte mieszkanie i wyszedłem grać w piłkę. Wróciłem po dwóch godzinach zmęczony, a tu rodzice byli już w domu. Dostałem wtedy takie wciry! Jak sobie o tym przypomnę, to aż mi ciarki przechodzą (śmiech)

- A byłeś najlepszy na podwórku?
- Dwóch, czy trzech chłopaków, co prawda troszkę starszych, było ode mnie lepszych. Ja w ogóle byłem bardzo malutki, takiej skromnej budowy, dlatego miałem ciężko. Z początku grałem jako bramkarz i powiem nieskromnie, że trudno mi było strzelić gola (śmiech). Co z tego, że byłem mały - byłem za to bardzo szybki i zwinny. Lubiłem to. Potem jednak obudził się we mnie instynkt strzelecki i do bramki już nie wróciłem.

- Jak Ci się żyje w Krakowie?
- Kapitalnie! Po odejściu z macierzystego klubu, Rakowa Częstochowy grałem w pięciu innych zespołach, zanim trafiłem do Cracovii, ale w Krakowie czuje się najlepiej. Postanowiłem z żoną kupić tu mieszkanie, bo jest bardzo fajny klimat. To miasto ma swój urok. Jestem przeszczęśliwy.

- Można powiedzieć, że masz wszystko, czego Ci trzeba?
- Jak na razie wszystkie marzenia, które sobie założyłem się spełniają - mam dobrą pracę, gram w dobrym klubie, jest dla kogo grać. Brakuje mi tylko córeczki! Moja żona jest właśnie w szóstym miesiącu ciąży…

- Iiii?
- Na badaniu USG wyszedł chłopczyk, ale też się bardzo, bardzo cieszę! To będzie mój drugi synek.

- W takim razie gratulacje!
- Dzięki wielkie.


Rozmawiał Dariusz Guzik