Marcin Budziński: Dostałem możliwość dalszego rozwoju

  • Wywiady
17.01.2012
Marcin Budziński: Dostałem możliwość dalszego rozwoju
- Dostałem znów okazję by trenować i grać w drużynie z Ekstraklasy. Na pewno jest to dla mnie awans sportowy i to mnie cieszy, bo dostałem tu możliwość dalszego rozwoju – mówi wypożyczony z Arki Gdynia pomocnik.

- Dostałem znów okazję by trenować i grać w drużynie z Ekstraklasy. Na pewno jest to dla mnie awans sportowy i to mnie cieszy, bo dostałem tu możliwość dalszego rozwoju - mówi wypożyczony z Arki Gdynia pomocnik.

- Jak się czujesz jako zawodnik Cracovii?
- Czuję się bardzo dobrze. (śmiech) Wszystko w Klubie wygląda profesjonalnie i jest dobrze poukładane. Na razie ciężko mi powiedzieć więcej, bo dopiero dziś rano odbyłem pierwszy trening z nową drużyną. Myślę jednak, że wszystko będzie w porządku.

- Widziałeś już stadion Cracovii, bo przecież grałeś w meczu jego otwarcia. Jaką atmosferę zapamiętałeś z tego spotkania?
- Było to z całą pewnością piłkarskie święto, panowała fantastyczna atmosfera. Pamiętam znakomity doping - zarówno kibiców Cracovii, jak i Arki. Myślę, że przyjemnie gra się przed taką publicznością.

- Ulżyło Ci, że wydostałeś się spod opieki trenera Nemeca, który nie widział dla Ciebie miejsca w Arce?
- Cieszę się, że udało mi się stamtąd wyrwać, że dostałem znów okazję by trenować i grać w drużynie z Ekstraklasy. Na pewno jest to dla mnie awans sportowy i to mnie cieszy, bo dostałem tu możliwość dalszego rozwoju.

- A jak wygląda obecnie Twoja forma fizyczna? Ostatni mecz w pierwszej drużynie Arki rozegrałeś pod koniec września. Gdzie grałeś potem?
- Praktycznie całą rundę jesienną spędziłem grając w rezerwach Arki, w czwartej lidze. Myślę, że mogę w tej sytuacji powiedzieć, że byłem cały czas w cyklu meczowym, choć oczywiście wiadomo, że to nie to samo, co pierwsza liga, czy Ekstraklasa. Teraz, po przerwie zimowej, trenowałem już z pierwszą drużyną - zaczęliśmy trenować 4 stycznia i trener dał nam mocno popracować, więc myślę, że nie będę miał problemu z wejściem do treningów Cracovii.

- Na czym polegał Twój konflikt z trenerem Nemecem? On wypowiadał się na Twój temat szeroko i niezbyt pochlebnie, zarzucając Ci między innymi „nieprofesjonalne podejście do zawodu" a Ty w zasadzie nigdy nie przedstawiłeś swojego punktu widzenia.
- Nie wiem do końca, co zarzucał mi trener Nemec, kiedy podjął decyzję o odstawieniu mnie od pierwszej drużyny. Chyba po prostu miał swoją filozofię i w tej filozofii nie było miejsca dla mnie. Trener nie widział mnie w składzie, nigdzie mu nie pasowałem, a że dziennikarze pytali, to musiał coś powiedzieć.

- Teraz przychodzisz do drużyny, której trenerem jest osoba bardzo dobrze Ci znana. To chyba miało duże znaczenie, przy podejmowaniu przez Ciebie decyzji o przyjeździe do Krakowa.
- Oczywiście, z trenerem Pasieką pracowaliśmy razem w Arce i uważam, chyba podobnie jak trener, że ta współpraca układała się wtedy dobrze. Teraz mam nadzieję, że będzie tak samo. Trener Pasieka na mnie liczy, a ja postaram się go nie zawieźć i udowodnić przy okazji także trenerowi Nemecowi, że stać mnie na dobrą grę.

- A jak to się stało, że przylgnęła do Ciebie ta opinia „balangowicza", na którą zresztą w pewnym sensie miała stanowić wytłumaczenie Twojego „zesłania" do rezerw? I jak to się ma do faktu, że dwaj trenerzy, którzy pracowali z Tobą w Gdynii, chcieli Cię ściągnąć do swoich zespołów? Jak na „balangowicza" jesteś wyjątkowo „rozchwytywany".
- Narodziło się w pewnym momencie kłamstwo, które powtarzane wiele razy stało się "prawdą". Poszła fama, ukazał się jakiś artykuł w gazecie, ktoś to podchwycił i choć nikt nie potrafił powiedzieć, że był świadkiem takiego, czy innego mojego zachowania, to każdy mógł powiedzieć, że coś takiego przeczytał, albo usłyszał. Tak to szło dalej, a ja nie bardzo mogłem z tym walczyć, bo jak udowadniać, że nie jest się wielbłądem? Teraz mam okazję udowodnić jaka jest prawda i po to tutaj przyszedłem. Zgadzam się też, że fakt zainteresowania moją osobą ze strony trenerów: Michniewicza i Pasieki jest jakimś moim alibi, że wcale nie było tak, jak się to rozpowiada.

- Kiedy dowiedziałeś się, że Cracovia jest zainteresowana Twoim wypożyczeniem?
- Pierwsze rozmowy mieliśmy tuż po zakończeniu ostatniej kolejki ligowej roku 2011, jeszcze przed świętami. Jeszcze trochę wcześniej był także temat Jagiellonii, później jednak temat Jagiellonii upadł i pojawiła się Cracovia. Na szczęście wszystko udało się przeprowadzić dość szybko i teraz jestem piłkarzem Pasów.

- Pewnie nie przerażą Cię to, że Cracovia w tym sezonie walczy o utrzymanie, bo to dla Ciebie już nie pierwszyzna, ale pewnie obserwowałeś Ekstraklasę na jesieni. Zaskakuje Cię tak niskie miejsce Pasów na półmetku rozgrywek?
- Nie przeraża mnie 15. miejsce w tabeli, to fakt. W Arce też zawsze walczyliśmy o utrzymanie, więc znam te realia i wiem jak to jest. Oglądałem mecze Cracovii w tym sezonie i na pewno przedostatnia pozycja to w przypadku tego zespołu duże zaskoczenie. Jest to zaskoczenie tym większe, że drużyna ta ma duży potencjał - są tu świetni zawodnicy, a jednak nie ma wyniku. Nie ukrywam, że to wydaje mi się dziwne, ale czasami tak bywa. Później zresztą Cracovii szło troszkę lepiej, końcówka roku była zdecydowanie lepsza niż początek sezonu. Mam nadzieję, że na wiosna będzie już dla nas bardzo dobra.