Marcin Budziński: Odpoczywaliśmy od wspólnych treningów, ale nie od piłki

    16.01.2013
    Marcin Budziński: Odpoczywaliśmy od wspólnych treningów, ale nie od piłki
    - Nie przypominam sobie tak długiej przerwy, ale to też fajnie, że można było trochę odpocząć. Myślę zresztą, że nikt tak naprawdę długo nie odpoczywał od piłki, bo mieliśmy rozpiski, a każdy z nas co jakiś czas starał się sobie gdzieś pograć. Rozmawialiśmy o tym z chłopakami i wiem, że nie tylko ja na urlopie szukałem piłki - mówi piłkarz Pasów.

    - Nie przypominam sobie tak długiej przerwy, ale to też fajnie, że można było trochę odpocząć. Myślę zresztą, że nikt tak naprawdę długo nie odpoczywał od piłki, bo mieliśmy rozpiski, a każdy z nas co jakiś czas starał się sobie gdzieś pograć. Rozmawialiśmy o tym z chłopakami i wiem, że nie tylko ja na urlopie szukałem piłki - mówi piłkarz Pasów.

    - Jak odbierasz te pierwsze dni przygotowań? Cały czas macie zajęcia z piłką, co w Polsce nie jest często spotykane.
    - Mnie się to bardzo podoba i chyba kolegom również, że już w okresie przygotowawczym trenujemy z piłkami. Dla mnie jest to zresztą rzeczą normalną i uważam, że tak powinno być. Oczywiście zajmujemy się także przygotowaniem fizycznym i motorycznym, bo to też jest potrzebne, ale cały czas mamy piłkę przy nodze - to daje nam radość i sądzę, że da nam także oczekiwany efekt.

    - Ta przerwa zimowa była chyba dla każdego z Was najdłuższa w karierze. Widać, że teraz wróciliście do zajęć z bardzo dużym zapałem. Oczywiście ciężko jest mówić o Waszej formie, ale nastawienie, to widać, macie bardzo pozytywne.
    - To prawda, nie przypominam sobie tak długiej przerwy, ale to też fajnie, że można było trochę odpocząć. Myślę zresztą, że nikt tak naprawdę długo nie odpoczywał od piłki, bo mieliśmy rozpiski, a każdy z nas co jakiś czas starał się sobie gdzieś pograć. Rozmawialiśmy o tym z chłopakami i wiem, że nie tylko ja na urlopie szukałem piłki. Tak więc od piłki może nie była to długa przerwa, ale od treningów z drużyną - na pewno tak.

    - Trener powiedział, że nikt nie przybrał na wadze, a niektórzy nawet stracili parę kilo. Ty jesteś wśród tych, którzy stracili, czy utrzymali?
    - Ja jestem raczej w tej grupie, która trzyma wagę. Kiedy przychodziłem do Cracovii to ważyłem może troszeczkę więcej, niż teraz, ale u mnie z wagą raczej jest ok. Jeśli już coś się z nią dzieje, to raczej chudnę, a nie tyję - nie mam z tym problemów.

    - Jak spędziłeś urlop?
    - Głównie w rodzinnych stronach, w Giżycku. Wiadomo, że całe święta spędziłem w domu, potem spotykałem się trochę ze znajomymi w Trójmieście, przez moment byłem w Warszawie. Większość urlopu upłynęło mi jednak w Giżycku.

    - Nie było raczej szansy, żeby pożeglować?
    - Nie, choć widziałem, że jakieś bojery po lodzie latały. Ale ja raczej jestem nastawiony tylko na żagle - w lecie, na wodzie. Byłem za to raz na łyżwach w hali przy Siedleckiego, z tym, że było bardzo dużo ludzi, a ja ostatni raz na łyżwach jeździłem chyba jakieś trzy lata temu, więc parę wywrotek mi się przydarzyło. Ale ogólnie było bardzo fajnie.