Marcin Cabaj: Przypomnieliśmy sobie stare czasy

Podczas meczu papieskiego Marcin Cabaj trzykrotnie wyciągał piłkę ze swojej bramki, nie zabrakło mu jednak dystansu i humoru, bo jak sam przyznaje, nie wynik był we wtorek najważniejszy.
Bramkarz „starej" Cracovii podsumował swój zespół tuż po kończącym gwizdku: - Odstawaliśmy znacznie od obecnego zespołu, ale nie o to tu chodzi, przyjechaliśmy, aby się spotkać i przypomnieć sobie stare dobre czasy. Najważniejsza jest atmosfera w naszej drużynie, taka jak kiedyś, jest sympatycznie, wszyscy są uśmiechnięci, żartują. Nie utrzymujemy kontaktów na co dzień, widzimy się od czasu do czasu, raczej w mniejszych grupkach, więc dobrze było się tu dzisiaj spotkać.
„Wąski" powiedział też kilka słów na temat gry swoich młodszych kolegów: - Nie mogę obiektywnie ocenić obecnej Cracovii, bo na pewno nie dali z siebie wszystkiego, jak podczas spotkań ligowych. Gdybyśmy byli 10 lat młodsi, przypuszczam, że byśmy wygrali.
Nie mogło też zabraknąć komentarza na temat wizyty w Watykanie, którą tak jak wszyscy ówcześni piłkarze „Pasów" wspomina z ogromnym uczuciem: - Moje największe przeżycie z wizyty u Ojca Świętego to kolejka do papieża, aby pocałować pierścień. Cały pobyt był momentem wyciszenia i przemyśleń.
Wtorkowe spotkanie zakończyło się zwycięstwem obecnej Cracovii 3:1. Dochód z tego meczu zostanie przeznaczony na rzecz podopiecznych Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci w Krakowie. Więcej o meczu znajdziesz [W TYM MIEJSCU].
MŻ