Marcin Cabaj: Zwycięstwo cenne jak powietrze

  • Wywiady
12.11.2007
Marcin Cabaj: Zwycięstwo cenne jak powietrze
Gdyby nie Marcin Cabaj Cracovia marzenia o pierwszym zwycięstwie na wyjeździe mogłaby odłożyć na bok. To właśnie udane interwencje „Wąskiego”, a zwłaszcza ta z 77. minuty, gdy fenomenalnie obronił rzut karny sprawiły, że piłkarze „Pasów” zachowali czyste konto, a dzięki bramce Tomasza Moskały mogli cieszyć się z upragnionych trzech punktów! - Czuję, że wykonałem swoją pracę tak, jak powinienem - przyznaje Cabaj.

Gdyby nie Marcin Cabaj Cracovia marzenia o pierwszym zwycięstwie na wyjeździe mogłaby odłożyć na bok. To właśnie udane interwencje „Wąskiego”, a zwłaszcza ta z 77. minuty, gdy fenomenalnie obronił rzut karny sprawiły, że piłkarze „Pasów” zachowali czyste konto, a dzięki bramce Tomasza Moskały mogli cieszyć się z upragnionych trzech punktów! - Czuję, że wykonałem swoją pracę tak, jak powinienem - przyznaje Cabaj.

- Jesteś bohaterem sobotniego spotkania z Odrą?
- Bohaterem to za dużo powiedziane. Czuję, że wykonałem swoją pracę tak, jak powinienem. Nie popełniłem żadnego większego błędu, więc z występu jestem zadowolony.

- To wasze pierwsze w tym sezonie zwycięstwo na wyjeździe…
- Dopisało nam szczęście, którego zabrakło we wcześniejszych meczach. We wspomnianych spotkaniach mieliśmy mnóstwo okazji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać i w efekcie przegrywaliśmy. Dziś udało się zdobyć bramkę, a przede wszystkim zachować czyste konto.

- Rywale nie wykorzystali rzutu karnego...
- Była to dość dziwna sytuacja, zamieszanie przed moją bramką. Wydaje mi się, że faulu nie było, więc karnego również nie.

- Sędzia jednak podyktował jedenastkę. Co szeptał ci do ucha Dariusz Pawlusiński tuż przed strzałem zawodnika Odry?
- Darek mówił mi, że Marcin Nowacki przez całe życie strzelał w prawy bok bramki i żebym tam też się rzucił.

- Nie posłuchałeś...
- I całe szczęście (śmiech). Powiedziałem „Plastikowi”: „Darek sorry, ale ja już wybrałem róg, w który będę się rzucał”. Podjąłem taką, a nie inną decyzję i na szczęście opłaciło się.

- Czemu tak uporczywie trwałeś przy swoim? Pawlusiński długo nakłaniał cię do zmiany rogu, a ty pozostawałeś nieugięty...
- Przy rzutach karnych mówi się bardzo często, że decyzji, które pojawiają się jako pierwsze już się nie zmienia. Tak było przed jedenastką i dlatego też postanowiłem nie zmieniać zdania.

- Podziękowali ci koledzy w szatni za udane interwencje?
- Uczynili to już zaraz po obronionym rzucie karnym. Bardzo fajnie, że wygraliśmy ten mecz, bo potrzebowaliśmy zwycięstwa prawie tak bardzo, jak powietrza. Cieszymy się z trzech punktów.

Rozmawiał Dariusz Guzik