Marcin Gędłek: Byliśmy prawdziwą drużyną na boisku

    04.09.2016
    Marcin Gędłek: Byliśmy prawdziwą drużyną na boisku
    - Chwała chłopakom, że po takich dwóch ciosach potrafili się podnieść i przez ostatni kwadrans pierwszej połowy i całą drugą zagrali bardzo dobrze – przyznaje trener Cracovii II Marcin Gędłek po sobotnim zwycięstwie 3:2 nad Wiślanką Grabie.

    - Chwała chłopakom, że po takich dwóch ciosach potrafili się podnieść i przez ostatni kwadrans pierwszej połowy i całą drugą zagrali bardzo dobrze - przyznaje trener Cracovii II Marcin Gędłek po sobotnim zwycięstwie 3:2 nad Wiślanką Grabie.

    -Z pierwszych dwudziestu minut, należy wyciągnąć wnioski i jak najszybciej zapomnieć. Indywidualne błędy spowodowały, że w tak krótkim czasie przegrywaliście dwoma bramkami?

    -Zgadza się. Trochę słabiej weszliśmy w mecz i faktycznie dwa indywidualne błędy po stracie piłki i brak asekuracji spowodowały, że bardzo szybko straciliśmy dwie bramki. Ale wynik końcowy po niezbyt dobrym otwarciu w naszym wykonaniu smakuje o wiele bardziej niż wysokie i jednostronne zwycięstwo. Bo wcale nie jest łatwo grać wtedy, gdy na samym początku przegrywa się dwoma bramkami i chwała chłopakom, że po takich dwóch ciosach potrafili się podnieść i przez ostatni kwadrans pierwszej połowy i całą drugą zagrali bardzo dobrze. Oprócz umiejętności, które niewątpliwie mają oraz stwarzanych sytuacji i dobrej gry z mocnym przeciwnikiem, włożyli jeszcze całe swoje serce i to najbardziej cieszy i trzeba to szanować. Bo wygraliśmy na trudnym terenie z najlepszą drużyną, z którą dotychczas graliśmy.

    -Dobry początek gry w wykonaniu Wiślanki trochę was zaskoczył, bo widać było, że byliście nieco zdezorientowani tym co działo się na boisku. Nie taki chyba był plan na to spotkanie?

    -Na odprawie mówiłem i uczulałem chłopaków, że gospodarze będą chcieli sprawić jakąś niespodziankę i nie ukrywam, że im się to udało. To my mieliśmy wyjść wysokim pressingiem, przejąć inicjatywę i przez pierwsze 10 - 15 minut narzucić swój styl gry, a później ze spokojem kontrolować wydarzenia na boisku. A tu było odwrotnie. To Wiślanka realizowała nasze założenia taktyczne, gdzie od początku wyszli tym wysokim pressingiem i starali się przejąć piłkę, co im dość dobrze na nasze nieszczęście wychodziło. Natomiast z biegiem czasu to myśmy zaczęli przejmować inicjatywę nie tylko pod względem umiejętności, ale przede wszystkim kondycyjnie i coraz częściej gościliśmy pod bramką gospodarzy, więc bramka kontaktowa była kwestią czasu.

    -Bramka kontaktowa dała wam wiarę, że ten mecz nie jest jeszcze stracony?

    -Sam do siebie gdzieś w myślach mówiłem, że jak strzelimy tę bramkę to wygramy ten mecz. Bo tak jak wspomniałem, przejęliśmy inicjatywę w tych ostatnich minutach i udało nam się złapać kontakt z przeciwnikiem, choć nie była to łatwa sprawa. Bo Wiślanka mimo takiej przewagi nie cofnęła się do defensywy i mogła podwyższyć prowadzenie, a wtedy było by już o wiele trudniej.

    -W 65. minucie w rezerwach Cracovii na boisku zameldował się Grzegorz Gawle, który dotychczas występował w Centralnej Lidzie Juniorów i był to jego debiut w seniorskiej piłce. A ta zmiana wiele wniosła do gry. Był motorem napędowym na lewej stronie, gdzie swoją szybkością nie dawał szans rywalom na równą walkę, a dodatkowo zdobył bramkę i wyprowadził rezerwy na prowadzenie.

    -Właśnie muszę pochwalić Grześka, bo naprawdę dał świetną zmianę. Jest to młody, ale bardzo zdolny i ambitny chłopak, który w tym spotkaniu zadebiutował na poziomie seniorskim. Jego atutem jest właśnie szybkość, która jest bardzo ważna w takich spotkaniach jak to, gdzie jest wynik remisowy i z każdą minutą ma się coraz większą przewagę. I jedną z takich okazji wykorzystał, pozostawiając rywali w tyle i z wypracowanej okazji, zdobył piękną i bardzo ważną bramkę.

    -Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Już niejednokrotnie pokazaliście charakter i to, że potraficie walczyć do końca i dzięki temu po bardzo dobrym spotkaniu wywozicie z trudnego terenu ważne trzy punkty.

    -W tym spotkaniu mieliśmy zespół złożony z trzech członów: pierwszej drużyny, rezerw i juniorów, ale funkcjonowali jak team. Byli prawdziwą drużyną na boisku i pokazali charakter, bo tak jak mówię, oprócz bardzo dobrych umiejętności piłkarskich, na boisku potrzeba też chłodnej głowy i umiejętności podejmowania dobrych decyzji. Pomijając te pierwsze dwadzieścia minut, przez pozostałe siedemdziesiąt to wszystko funkcjonowało na najwyższym poziomie i było kluczem do sukcesu.

    Rozmawiała Paulina Grzybowska