Marcin Kępa: Z tyłu jak Milan, z przodu jak Barcelona

- Jestem zafascynowany piłką włoską i hiszpańską, stąd też starałem się chłopcom przekazywać to, co najlepsze z tych szkół futbolu. W skrócie, i zachowując odpowiednie proporcje, graliśmy z tyłu jak Milan, a z przodu jak Barcelona - mówi trener Marcin Kępa, którego młodzicy okazali się najlepsi w Małopolsce.
- Gratuluję wygrania Małopolskiej Ligi
Młodzików. Dokonaliście rzeczy, która na trzy kolejki przed końcem wydawała się
niemożliwa!
- Szczerze powiedziawszy to sami byliśmy i jesteśmy jeszcze
trochę tym zaskoczeni. Osobiście nie przywiązuje wagi do wyników w tej
kategorii wiekowej, bo dla tych chłopców najważniejsza jest nauka i radość z
gry. Cieszyliśmy się wspólnie z postępów, jakie czyniliśmy na treningach i z
gry w meczach i z tej radości wynikło wiele punktów, które w ostatecznym
rozrachunku dały nam tytuł. Mnie bardzo cieszy, że w rundzie wiosennej
udowodniliśmy swoją wyższość piłkarską nad wszystkimi zespołami z czołówki
ligi, wygrywając jedenaście z dwunastu spotkań, w tym wszystkie z czołową
piątką. Przed ostatnią kolejką krążyły plotki, że Wisła odpuści mecz Akademii
Piłkarskiej 21, ale trener Wisły temu zaprzeczał. Była to prawda i pomimo że Wiślacy
grali już tzw. „mecz o pietruszkę", to zagrali fair i pokonali AP 21. Była to w
pewnym sensie niespodzianka i należą się im podziękowania za postawę fair.
Dzięki temu mogliśmy w Brzesku fetować nasz sukces.
- Jak scharakteryzowałbyś swoją drużynę?
- Ja stawiam przede wszystkim na indywidualne umiejętności i
kreatywność w grze. Planuję szkolenie według zasady, ze technika indywidualna
kształtuje i buduje taktykę. Stąd każdy zawodnik w mojej drużynie potrafi
zagrać praktycznie na każdej pozycji na boisku. W trakcie sezonu występowała
duża rotacja wśród chłopców i pokazali oni, że często grając na różnych
pozycjach potrafią się zrealizować i odnosić sukcesy. Każdy zawodnik
charakteryzuje się dużymi jak na swój wiek umiejętnościami indywidualnymi, choć
wielu trenerów przyznawało, że także taktyka zespołowa, którą prezentujemy jest
na wysokim poziomie. Sądzę, że wynika to właśnie z bardzo dużych umiejętności
indywidualnych - zarówno technicznych, jak i taktycznych. Ja jestem
zafascynowany piłką włoską i hiszpańską, stąd też starałem się chłopcom przekazywać
to, co najlepsze z tych szkół futbolu. W skrócie, i zachowując odpowiednie
proporcje, graliśmy z tyłu jak Milan, a z przodu jak Barcelona. Bardzo mnie się
podoba jak te nacje rozwiązują problemy na boisku, jak są elastyczni. Dla mnie
połączenie tych dwóch wizji futbolu jest wyzwaniem, ale i środkiem do
osiągnięcia sukcesu.
- Czy widzisz w swojej drużynie następców
Klicha, Stebleckiego czy Żołądzia?
- Ci chłopcy mają dopiero trzynaście lat, więc jeszcze jest
za wcześnie na wyrokowanie co będą w stanie osiągnąć w przyszłości. W zespole
mam wielu wybijających się chłopców, ale w wielu z ich może się zagubić poprzez
inne zainteresowania. Stawiam duży nacisk na wychowanie i integracje, by ich
przygotować na różne sytuacje, nie zawsze pozytywne. Niestety nie zawsze mam
wpływ na wszystko, co ich otacza i co ma wpływ na ich postępowanie. Wracając do
tematu: to jest bardzo mocna piłkarsko grupa. Materiałem na świetnego obrońcę
jest Bartek Dudek, w bramce świetnie spisuje się Karol Niemczycki. Jednak na
ten moment największym naszym brylantem jest Robert Ożóg, który ma dopiero
dwanaście lat. Jego tata grał kiedyś w Cracovii. Jak dużym potencjałem
dysponuje ten zawodnik świadczy to że w tym roku był zapraszany na testy przez
Aston Villę i PSV Eindhoven. Gra na pozycji ofensywnego pomocnika jak Mateusz
Klich, choć niektórzy twierdzą, że sposobem gry przypomina Zinedine Zidanea.
- Czy mieliście możliwość konfrontacji z zespołami
spoza Małopolski?
- Założyłem sobie konfrontacje z najlepszymi w Polsce i
praktycznie skonfrontowaliśmy swoje umiejętności ze wszystkimi najlepszymi
zespołami w tej kategorii wiekowej w Polsce, może oprócz Lecha Poznań. W
większości tych spotkań wracaliśmy z tarczą, choć jak wcześniej wspomniałem nie
przywiązuję dużej wagi do wyników meczów. Największym sukcesem był występ i
zwycięstwo w turnieju w Wilnie, w którym występowały najlepsze zespoły z krajów
nadbałtyckich. W niemieckim Dolbau zajęliśmy V miejsce, ale nie ponieśliśmy tam
żadnej porażki i nie straciliśmy ani jednej bramki. W Dolbau grały najlepsze
drużyny niemieckie, które musiały przejść ogólnokrajowe eliminacje oraz zespoły
z Norwegii, czy Turcji. Zremisowaliśmy m.in. z późniejszym triumfatorem
turnieju 1. F.C. Nuernberg, wygraliśmy 2-0 z Hannover 96 czy 1-0 z VfL
Wolfsburg. Założyłem sobie, że co roku chcemy grać z najlepszymi w Europie. W
2011 roku graliśmy z Lazio Rzym i AC Milan, a w październiku tego roku
wybieramy się do Anglii. Zagramy tam z londyńskimi klubami: Tottenhamem i Arsenalem.
Dogrywamy jeszcze rozegranie meczu z Chelsea.
- Jak długo pracujesz z tą drużyną?
- Tę drużynę, czyli rocznik 1999, przejąłem trzy lata temu -
w bardzo ciężkiej sytuacji. Po kilku latach trenowania w Cracovii cały rocznik,
czyli dwudziestu kilku chłopców wraz z trenerem odeszło do Akademii Piłkarskiej
21. Wynikła z tego „mała afera", że cały rocznik został wtedy „podkupiony" przez
AP21. Stąd też końcowe zwycięstwo właśnie kosztem AP21 było symboliczne i miało
dodatkowy smaczek. Przyszedłem do Cracovii z Borku i przeżyłem szok, gdy na
pierwszym treningu stawił się jeden, dosłownie: jeden chłopiec. Trzeba było
praktycznie wszystko budować od zera. Przez pierwszy rok zbierałem chłopców
chętnych do gry w Cracovii, potem nastąpił okres selekcji i nauki. W chwili
obecnej dysponujemy grupą czterdziestu chłopców podzielonych na dwie grupy.
Praktycznie pracujemy ze sobą dwa lata, podczas gdy inne zespoły siedem-osiem
lat. Jest to dla mnie bardzo budujące, że w tak krótkim czasie udało nam się
nadrobić ten czas.
- Chłopcy kończą wiek młodzika. Czy w
przyszłym sezonie powalczycie razem o tytuł w trampkarzach?
- Tego jeszcze nie wiem, bo nie
wiem czy będę ich nadal prowadził, czy też dostanę inną grupę. Oczywiście
bardzo chciałbym z nimi nadal pracować, ponieważ zakładałem sobie, że będę z nimi
pracował trzy lata i do końca tego projektu pozostał mi jeszcze rok. Potem
chciałbym oddać ich innemu trenerowi, by ktoś inny spojrzał swoim fachowym
okiem na tę grupę i dostrzegł może coś, czego ja nie jestem w stanie zauważyć.
Tych chłopców stać na to, by już w przyszłym sezonie rywalizowali jak równy z
równym z innymi zespołami, nawet rok starszymi. Rok różnicy w tym wieku to
bardzo dużo, ze względu na rozwój fizyczny, ale oni już wiele umieją i potrafią
umiejętnościami piłkarskimi zniwelować przewagę fizyczną przeciwnika. Na koniec
chciałbym podziękować tym wszystkim wspaniałym chłopakom, ich rodzicom i mojemu
kierownikowi drużyny Maćkowi Krężelokowi za ten razem spędzony czas, za pracę
jaką wykonaliśmy, za dobre i gorsze chwile, ale przede wszystkim za wspaniałą
atmosferę, jaką nam wszystkim udało się stworzyć w tej drużynie. Muszę tu także
podziękować Zarządowi Klubu, w tym Panu Szarańcowi, za wsparcie w trudnych
momentach, a takich też nie brakowało. Nie mogę tu też zapomnieć o trenerze
Kafarskim, dzięki któremu znalazłem się w sztabie pierwszego zespołu i który
wręcz namawiał mnie bym nie poświęcał drużyny młodzików kosztem pracy przy
pierwszej drużynie, tylko starał się obie funkcje połączyć.