Marcin Sadko: Cracovia jest tego warta

- Przegraliśmy spotkanie i to nas najbardziej boli, tym bardziej, że analizując cały mecz, Cracovia była drużyną zdecydowanie lepszą i miała więcej sytuacji bramkowych - mówi o sobotnim pojedynku z Polonią Bytom (0:1) trener Marcin Sadko. 34-letni szkoleniowiec zasiadł z konieczności na ławce trenerskiej pierwszego zespołu Pasów, a dzień później poprowadził młodzieżową drużynę do efektownego zwycięstwa 5:2.
- W niedzielę Młoda Cracovia przywiozła do Krakowa pierwsze wyjazdowe punkty w tym sezonie…
- Wreszcie doczekaliśmy się zwycięstwa na wyjeździe, a w dodatku zdobyliśmy aż pięć bramek. We wcześniejszych spotkaniach wyjazdowych mieliśmy mnóstwo sytuacji, jednak szwankowała skuteczność. Tym bardziej cieszy tak efektowne zwycięstwo z Młodą Polonią Bytom.
- Bytomscy młodzieżowcy byli tak słabi, czy to wy trafiliście z formą?
- Trzeba docenić umiejętności naszych piłkarzy i ich chęć gry w tym meczu. Spotkanie dobrze nam się ułożyło i potem kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Ten mecz nam wyszedł.
- Dzień wcześniej prowadził pan Cracovię w pojedynku pierwszych drużyn obu klubów..
- Taka była potrzeba chwili i do tego zmusiła nas sytuacja w Klubie.
- Cracovia nie była gorsza w meczu z Polonią Bytom, a mimo to nie zdobyła na swoim stadionie nawet jednego punktu…
- Zgadza się. Przegraliśmy spotkanie i to nas najbardziej boli, tym bardziej, że analizując cały mecz, Cracovia była drużyną zdecydowanie lepszą i miała więcej sytuacji bramkowych. Zawiodła jednak skuteczność. Gdybyśmy w pierwszej połowie zdobyli bramki i prowadzili 3:0, to myślę, że byłby to właściwy wynik, który odzwierciedlałby to, co się działo na boisku. Niestety mecz wygrywa nie ten, kto gra ładnie i dobrze, ale ten, kto strzela bramki. Polonia zdobyła gola i zwyciężyła.
- Zdecydowana większość kibiców była z drużyną do samego końca…
- Fani byli w tym meczu naszym dwunastym zawodnikiem. Chciałbym, w imieniu swoim, piłkarzy i całego sztabu szkoleniowego, podziękować im za doping, bo na pewno poderwał on zawodników do jeszcze lepszej gry i miało to przełożenie na sytuacje bramkowe. Chciałbym jednocześnie przeprosić kibiców za niedopatrzenie bezpośrednio po meczu, bo tak to należy nazwać. Zawodnicy wraz ze sztabem szkoleniowym nie podeszli do kibiców i nie podziękowali im za doping ze względu na emocje, które udzieliły się wszystkim. Każdy był bardzo zmobilizowany, aby ten mecz wygrać, było blisko, ale stało się inaczej. W sportowej złości wszyscy zeszliśmy do szatni i nieopatrznie zapomnieliśmy o podziękowaniu kibicom. Chciałbym jeszcze raz przeprosić fanów i jednocześnie zaapelować, aby w kolejnym pojedynku dopingowali zespół tak, jak w sobotę. Cracovia jest tego warta.
Rozmawiał Dariusz Guzik