Mateusz Bartczak: Postaramy się o przełamanie

    01.05.2011
    Mateusz Bartczak: Postaramy się o przełamanie
    Już o godzinie 15:15 Cracovia zmierzy się w Chorzowie z miejscowym Ruchem. - Musimy zagrać konsekwentnie w obronie, a wtedy z pewnością będziemy mieć swoje sytuacje – mówi defensywny pomocnik „Pasów”, Mateusz Bartczak.

    Już o godzinie 15:15 Cracovia zmierzy się w Chorzowie z miejscowym Ruchem. - Musimy zagrać konsekwentnie w obronie, a wtedy z pewnością będziemy mieć swoje sytuacje - mówi defensywny pomocnik „Pasów", Mateusz Bartczak.

    Zawodnik nie wystąpił w trzech ostatnich spotkaniach „Pasów" - z Lechią Gdańsk (3:0), Arką Gdynia (0:3) i KGHM Zagłębiem Lubin (2:2) - Odpoczywałem z powodu choroby i z powodu zapisów między Cracovią a Zagłębiem. Byłem jednak cały czas w treningu i myślę, że jestem w dobrej dyspozycji. Czekam na mecz - wyjaśnia Bartczak.

    Dziś wraz z Cracovią zagra w Chorzowie z Ruchem. „Pasy" w tym sezonie jeszcze nie wygrały na obcych boiskach. - Wyjazdy to nasza bolączka, ale dziś postaramy się o przełamanie. Mam nadzieję, że to nam się uda - mówi Bartczak, który nie ukrywa, że bardzo ważna będzie postawa w defensywie. - Na początku trzeba się obronić, by później móc pokusić się o strzelenia bramki. Musimy zagrać konsekwentnie w obronie, a wtedy z pewnością będziemy mieć swoje sytuacje - uważa.

    Cracovia traciła przed dwudziestą czwartą kolejką trzy punkty do Arki Gdynia i Polonii Bytom. Strata do kolejnego w tabeli KGHM Zagłębia Lubin wynosiła już dziewięć oczek. - Myślę, że w tym momencie o utrzymanie walczą trzy drużyny, a co będzie dalej, zobaczymy. Nasza strata punktowa do rywali jest mniejsza niż wcześniej, choć liczyliśmy, że zdobędziemy nieco więcej punktów. Mamy o to żal do siebie - nie ukrywa defensywny pomocnik „Pasów".

    Bartczak jeszcze nigdy nie walczył o utrzymanie z pozycji „czerwonej latarni". - W takiej sytuacji, by być na ostatnim miejscu i gonić wszystkie pozostałe zespoły jeszcze nie byłem. Jest to wyzwanie. Niczego się nie boję - zapewnia.

    DG