Mateusz Bartczak: Z każdym meczem będziemy lepsi

  • Wywiady
10.03.2012
Mateusz Bartczak: Z każdym meczem będziemy lepsi
- Dziś potrafiliśmy w końcu strzelić dwie bramki, co nie zdarzało nam się często. Jest to jakiś dobry prognostyk na przyszłość: myślę, że teraz zapaliło nam się „zielone światło” i że z każdym meczem będziemy lepsi – mówi pomocnik Pasów, który w meczu z ŁKS-em założył opaskę kapitańską.

- Dziś potrafiliśmy w końcu strzelić dwie bramki, co nie zdarzało nam się często. Jest to jakiś dobry prognostyk na przyszłość: myślę, że teraz zapaliło nam się „zielone światło" i że z każdym meczem będziemy lepsi - mówi pomocnik Pasów, który w meczu z ŁKS-em założył opaskę kapitańską.

- Mieliście dzisiaj dużo okazji bramkowych, ale patrząc na przebieg tego spotkania możecie być chyba zadowoleni z remisu.
- Chyba tak. Przegrywaliśmy po pierwszej połowie 0:2 - teraz wiemy już, że pierwsza bramka Saidiego była prawidłowa, wiemy, że rzut karny dla ŁKS-u podyktowano „z kapelusza", bo ręka była przed polem karnym, ale nie da się ukryć, że wróciliśmy w tym meczu z dalekiej podróży. W drugiej połowie zepchnęliśmy ŁKS do defensywy, udało nam się odrobić wynik, mieliśmy też jeszcze między innymi strzał w słupek, ale tej zwycięskiej bramki zdążyliśmy już strzelić. Remis w tej sytuacji przyjmujemy z zadowoleniem, bo tak musimy postąpić.

- Paradoksalnie może właśnie ten remis osiągnięty wbrew niezrozumiałym decyzjom sędziego podbuduje Was przed kolejnymi meczami? Dziś faktycznie w stosunku do poprzednich spotkań dało się zauważyć w Waszej grę znaczącą poprawę, a remis sprawia, że prawdopodobnie nikt z rywali w walce o utrzymanie zbytnio Wam nie ucieknie.
- No tak, nikt nam nie ucieknie, a dodatkowym pozytywem jest to, że dziś potrafiliśmy w końcu strzelić dwie bramki, co nie zdarzało nam się często. Jest to jakiś dobry prognostyk na przyszłość: myślę, że teraz zapaliło nam się „zielone światło" i że z każdym meczem będziemy lepsi.

- W którym momencie uwierzyliście, że możecie w Łodzi osiągnąć korzystny rezultat - w chwili, gdy Klepczarek ujrzał czerwoną kartkę?
- Czuliśmy to wychodząc na druga połowę. Pierwszą połowę trochę przespaliśmy, mecz nie ułożył nam się najlepiej - ŁKS nas kontrował, a my nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. W drugiej połowie, kiedy przegrywaliśmy, nie mieliśmy nic do stracenia i postawiliśmy wszystko na jedną kartę, zagraliśmy odważniej. Każdy z nas miał poczucie, że musi dać z siebie jeszcze więcej i to przełożyło się na wynik. Czerwona kartka Klepczarka za faul taktyczny na pewno też miała wpływ na przebieg meczu w drugiej odsłonie, kiedy ŁKS praktycznie tylko się bronił. Pokazaliśmy charakter i uwierzyliśmy w siebie - mam nadzieję, że w kolejnych meczach również będziemy punktować.