Mateusz Jeleń: Trzymam kciuki za chłopaków

  • Wywiady
30.08.2008
Mateusz Jeleń: Trzymam kciuki za chłopaków
W sobotę na stadionie Wawelu byliśmy świadkami nie tylko pojedynku młodzieżowców Cracovii i Wisły (0:2), ale również braci Jeleni: Mateusza z „Pasów” i Kamila z „Białej Gwiazdy”. Górą był ten drugi.



- Znów nie udało się wygrać z Wisłą…
- Włożyliśmy strasznie dużo serca w ten mecz, ale niestety ponownie przegraliśmy z Wisłą. Szkoda, ale mam nadzieję, że jutro nasi starsi koledzy pokażą, kto naprawdę rządzi w Krakowie.

- Jednak to wy jako pierwsi mieliście szansę. Nie dało się wygrać tego spotkania?
- Oczywiście, że się dało. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, ale w dużej mierze o losach meczu zadecydowały pierwsze minuty drugiej odsłony i bramka Wisły na 1:0. Mówiliśmy sobie w przerwie, że musimy wrócić na boisko skoncentrowani, a tymczasem stało się inaczej.

- Po stracie bramki nie mieliście zbyt wiele okazji do wyrównania. Na dodatek w samej końcówce straciliście drugiego gola…
- Próbowaliśmy i dążyliśmy do remisu, ale to nam się nie udało. Teraz czekamy na rewanż..no i na jutrzejsze spotkanie. Trzymam kciuki za chłopaków pierwszej drużyny.

- Grałeś przeciwko swojemu bratu…
- Mieliśmy takie trzy mocniejsze spięcia. To jest piłka. W domu Kamil jest moim bratem, ale na boisku był jednym z zawodników przeciwnej drużyny. Ja mu nie odpuszczałem i on mi też nie.

- Będzie dokuczał ci w domu?
- Raczej nie, bo to by było nie w jego stylu. Jedyne, co będę musiał zrobić to postawić całej rodzinie pizzę, bo mama przed meczem stwierdziła, że przegrany funduje.

Rozmawiał Dariusz Guzik