Mateusz Klich: Wreszcie coś zaskoczyło

  • Wywiady
11.05.2011
Mateusz Klich: Wreszcie coś zaskoczyło
- Chcieliśmy zagrać tak samo jak w meczach na własnym stadionie, żeby nie było wstydu, że nie walczymy. Chcieliśmy dużo grać piłką i to nam wychodziło - przyznaje Mateusz Klich. We wtorek Cracovia wygrała z Polonią Bytom 2:1, dzięki czemu opuściła ostatnie miejsce w tabeli (dziś Arka Gdynia podejmuje Ruch Chorzów), a do miejsca gwarantującego utrzymani traci tylko jeden punkt.

- Chcieliśmy zagrać tak samo jak w meczach na własnym stadionie, żeby nie było wstydu, że nie walczymy. Chcieliśmy dużo grać piłką i to nam wychodziło - przyznaje Mateusz Klich. We wtorek Cracovia wygrała z Polonią Bytom 2:1, dzięki czemu opuściła ostatnie miejsce w tabeli (dziś Arka Gdynia podejmuje Ruch Chorzów), a do pozycji gwarantującej utrzymanie traci tylko jeden punkt.

- Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie przyszło w idealnym, bo bodaj najważniejszym dla was momencie...

- Zgadza się. Co więcej, wygraliśmy w Bytomiu z Polonią, która również walczy o utrzymanie. To był mecz o sześć punktów.

- Zdawaliście sobie sprawę z tego, że wasza ewentualna porażka w Bytomiu zmniejszyłaby wasze szanse na utrzymanie niemal do minimum?

- Wiedzieliśmy, w jakiej znajdowaliśmy się sytuacji, ale porażki nawet nie braliśmy pod uwagę. Przyjechaliśmy do Bytomia po zwycięstwo.

- Od samego początku tego meczu wykazaliście się niezwykłą determinacją, w efekcie czego Polonia nie mogła sobie przy was pograć...

- Chcieliśmy zagrać tak samo jak w meczach na własnym stadionie, żeby nie było wstydu, że nie walczymy. Chcieliśmy dużo grać piłką i to nam wychodziło. Strzeliliśmy dwie bramki, choć sytuacji mieliśmy trochę więcej.

- Takiej Cracovii na wyjazdach w tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy...

- Wreszcie coś zaskoczyło. Co więcej, przed tak ważnym spotkaniem jak Wielkie Derby Krakowa. Mam nadzieję, że z Wisłą zagramy tak samo. Nie ma co kalkulować i w niedzielnym spotkaniu będziemy chcieli po prostu wygrać.

- W spotkaniu w Bytomiu zadziwiałeś po raz kolejny spokojem w swojej grze. Momentami zawodnicy Polonii byli bezradni chcąc odebrać ci piłkę...

- Każdy wie, że lubię bawić się piłką. Chciałem pokazać, że w tak ważnym momencie potrafię wziąć ciężar gry na siebie. Chciałem też odciążyć naszą defensywę i trzymać piłkę na połowie przeciwnika. Mam nadzieję, że to mi się udało. Mój luz wynika z faktu, że czuję się dobrze w rundzie wiosennej.

- Jeden z twoich dryblingów zakończył się faulem na tobie i rzutem karnym. Miałeś więc i swoją zasługę przy drugim golu Cracovii...

- Miałem, ale dużo ważniejszą rolę odgrywał Alex Suvorov, który musiał zamienić „jedenastkę" na bramkę.

- Były dyskusje, kto wykona rzut karny? To był bardzo ważny moment..

- Alex z reguły jest tym pierwszym zawodnikiem, który wykonuje rzut karny i raczej nie myli się w takich sytuacjach. Zresztą nawet gdybym chciał to nie mógłbym strzelać, bo wtedy byłem akurat opatrywany poza boiskiem.

- Prowadziliście 2:0, ale w samej końcówce zrobiło się „ciepło"...

- Tak, złapaliśmy przypadkowy rzut karny i Polonia strzeliła gola kontaktowego. Najważniejsze, że wygraliśmy.

- W niedzielę derby..

- Każdy czeka na ten mecz, bo dla każdego będzie to wydarzenie wyjątkowe. Chcemy wygrać z Wisłą, bo to nie jest jakiś „straszny" zespół - to normalna drużyna.

- Zadzwonicie do piłkarzy Górnika Zabrze zapytać, co należy zrobić, by wygrać na stadionie Wisły?

- Nie, my mamy swój styl i gramy naszą piłkę. Mam nadzieję, że zagramy tak samo jak z Polonią Warszawa i Polonią Bytom.

- W rundzie jesiennej nie zagrałeś przeciwko Wiśle...

- Nie, dlatego też czekam z utęsknieniem na niedzielny mecz.

Rozmawiał Dariusz Guzik