Mateusz Klich: Z takiej pozycji raczej się nie strzela

    09.04.2011
    Mateusz Klich: Z takiej pozycji raczej się nie strzela
    - Znowu miałem dużo szczęścia, ale tym razem zdobyłem bramkę już bez rykoszetu – przyznaje Mateusz Klich, który ma szczęście do kibicow Cracovii. Pomocnik „Pasów” strzelil bowiem gola w trzecim kolejnym spotkaniu ligowym w Krakowie. I to jakiego! Oddał strzał z rzutu wolnego z blisko czterdziestu metrów i piłka wpadła idealnie pod poprzeczkę!

    - Znowu miałem dużo szczęścia, ale tym razem zdobyłem bramkę już bez rykoszetu - przyznaje Mateusz Klich, który ma szczęście do kibicow Cracovii. Pomocnik „Pasów" strzelil bowiem gola w trzecim kolejnym spotkaniu ligowym w Krakowie. I to jakiego! Oddał strzał z rzutu wolnego z blisko czterdziestu metrów i piłka wpadła idealnie pod poprzeczkę!

    - Jak to było z tym twoim golem?

    - Ustawiłem sobie piłkę do rzutu wolnego, chciałem ją uderzyć w światło bramki, wpadła po długim rogu i znalazła się w siatce.

    - Czyli to jednak był strzał?

    - (śmiech) Nie, żartuję. Z takiej pozycji raczej się nie strzela. Znowu miałem dużo szczęścia, ale tym razem zdobyłem bramkę już bez rykoszetu. Teraz przynajmniej mój przyjaciel Marek Wasiluk nie będzie mógł przyczepić się do tego, że piłka odbiła się od kogoś (śmiech).

    - Dogryzał ci?

    - Podśmiewywał się ze mnie, że nie mogę strzelić bezpośrednio bramki. Teraz już nie będzie (uśmiech).

    - A może będzie mógł z tego, że piłka „odbiła się rykoszetem" od wiatru?

    - To już nie jest takie ważne. Nie wiem, czy wiatr pomógł mi w zdobyciu tego gola, wiem, że piłka wpadła do siatki i z tego bardzo się cieszę.

    - Uśmiech nie schodzi ci z twarzy. To chyba najlepszy dowód na to, jak ważne jest dla was to zwycięstwo...

    - Zgadza się. Radosne jest to, że gramy dobrze na własnym stadionie i nie mamy problemów z pokonywaniem kolejnych przeciwników. Strzelamy u siebie dużo bramek i pokazujemy, że jesteśmy groźni.

    - Byliście w tym spotkaniu wyraźnie lepsi od swoich rywali...

    - Udało nam się zdobyć bramki, a przy wyniku 3:0 grało się dużo łatwiej i mogliśmy sobie pozwolić na nieco więcej luzu. Mnie też nieco poniosło pod koniec meczu (śmiech).

    - W całej twojej grze widać niesamowity luz. Czasami ma się wrażenie, jakbyś uczestniczył w treningu, a nie w meczu o niesłychanej stawce.

    - Wydaje mi się, że wynika to z mojego trybu życia. Staram się niczym nie denerwować, nie stresować i tak samo jest na boisku. Gdy człowiek jest spięty, to nie idzie mu najlepiej. Ja staram się grać na luzie i nie myśleć o tym, że walczymy o utrzymanie. Po prostu każdy mecz traktuję jako ten, który trzeba wygrać.

    - Lechia była w tym sobotnim meczu bezbarwna. A to przecież czołowa drużyna tego sezonu..

    - Gdańszczanie potrafią grać w piłkę, starali się jak mogli, ale my nie pozwalaliśmy im na zbyt wiele. W efekcie praktycznie nie mieli swoich sytuacji. Byliśmy lepsi i wygraliśmy.

    - Szkoda chyba jedynie wyniku w Chorzowie, bo Polonia Bytom wygrała z Ruchem 2:0. Nie odrobiliście straty do tego zespołu..

    - Tak, ale też nie pozwoliliśmy na jej powiększenie. Moim zdaniem kluczowe w walce o utrzymanie będą bezpośrednie spotkania właśnie z Polonią, a także z Arką Gdynia. Szkoda, że zagramy je na wyjazdach. Mimo to mamy jeszcze sporo meczów u siebie i mam nadzieję, że będziemy zdobywać kolejne punkty.

    Rozmawiał Dariusz Guzik