Mateusz Żytko: Głowa do góry

- Głowa do góry: mamy jeszcze w tej rundzie cztery mecze, a do Niecieczy tracimy tylko jeden punkt. Trzeba walczyć o pełną pulę w każdym z pozostałych meczów jesieni, a potem dopiero spojrzeć na tabelę i ocenić efekt - mówi obrońca Pasów o wczorajszej porażce z Termalicą.
- Pierwsza bramka dla Niecieczy została przypisana
Rybskiemu, ale to chyba Ty skierowałeś jednak piłkę do bramki.
- Tak, to był chyba „samobój". Zawodnik próbował strzelać, a ja wystawiłem nogę. Niestety,
strzał był tak niefortunny dla nas, że piłka odbiła się ode mnie i wpadła do
bramki. Druga bramka dla Niecieczy padła również w dość głupich okolicznościach.
Nie widziałem tego z bliska, bo wracałem ze stałego fragmentu gry, ale mieliśmy
już piłkę prawie opanowaną i chyba Andraż z Łukaszem nie dogadali się między sobą.
Obie bramki straciliśmy po nieporozumieniach w linii defensywnej - ten wynik
naprawdę nie musiał być taki.
- Po ostatniej porażce w Grudziądzu rozmawialiście ze sobą w
szatni bardzo długo, wyjaśniając sobie wszystko to, co poszło nie tak. Tym
razem nie było tak długich dyskusji, a sam mecz wyglądał zupełnie inaczej.
- Przed Grudziądzem mieliśmy serię słabszych meczów, a teraz myślę, że wszyscy wiemy,
dlaczego tak to wyglądało, a nie inaczej. Głowa do góry: mamy jeszcze w tej
rundzie cztery mecze, a do Niecieczy tracimy tylko jeden punkt. Trzeba walczyć
o pełną pulę w każdym z pozostałych meczów jesieni, a potem dopiero spojrzeć na
tabelę i ocenić efekt.
- Przerwaliście serię czterech zwycięskich meczów. Z trzech
meczów „na szczycie" wygraliście dwa, w jednym polegliście. Czy to można ocenić
jako „wypadek przy pracy"?
- To pokażą następne mecze, ale ja na razie chciałbym tak o
tym myśleć. Mieliśmy słabszy dzień, biliśmy głową w mur Niecieczy i nie
potrafiliśmy wygrać. Szkoda jednak, że przynajmniej nie zremisowaliśmy, bo jak
mówię: to nie był mecz, który musiał zakończyć się naszą porażką. Termalica aż
tak strasznie na nas nie napierała, nie starała się za wszelką cenę zwyciężyć.
Te dwa głupie błędy zaowocowały utrata bramek i ciężko powiedzieć coś więcej o
tym spotkaniu.
- Podczas meczu w Niecieczy odnieść można było wrażenie, że
ogląda się raczej mecz sparingowy, niż mecz mistrzowski - w dodatku na szczycie
tabeli.
- Nas nie obchodzi gdzie gramy - najważniejszy jest awans do
Ekstraklasy i choćbyśmy mieli grać obok, na polu, to nie powinniśmy takiego
meczu przegrać. To się jednak zdarzyło, ale nie możemy się tym podłamywać.
Teraz czeka nas mecz w weekend, a potem gramy znowu u siebie i mam nadzieję, że
wyniki tych spotkań będą zadowalające dla nas i dla naszych kibiców.
- Obejrzałeś w Niecieczy żółtą kartkę, która wyeliminowała
Cię z gry w Bytomiu.
- Tak jakoś dziwnie starłem się z moim byłym kolegą z
Polonii Bytom - na pewno nie było to celowe, ale sędzia zdecydował się pokazać żółtą
kartkę. Ciężko mi z tym polemizować - mówi się trudno.
- W Bytomiu Cracovia zagra po raz pierwszy w tym sezonie bez
Ciebie na środku obrony.
- To nic - jest wielu chłopaków do grania i na pewno nie
będzie problemem to, żeby ktoś mnie zastąpił.