Mateusz Żytko: Mamy naładowane akumulatory

- Dużo nam dały te dwa tygodnie, gdy nie graliśmy meczów ze względu na przełożone spotkanie z Termalicą. Wtedy zrobiliśmy ostatni taki szlif jeśli chodzi o przygotowanie siłowe i kondycyjne. Teraz mamy naładowane akumulatory do końca tej rundy - mówi obrońca Pasów przed środowym starciem w Niecieczy.
- W dniu
jutrzejszym gracie kolejny mecz na szczycie. Zgodnie z prawem serii w
Niecieczy także powinniście zdobyć trzy punkty.
- Mam taką nadzieję, choć oczywiście
nie da się tego przewidzieć. Pewnie będę przynudzał po raz
kolejny powtarzając, że my koncentrujemy się głównie na
tym, by rozegrać dobre spotkanie, w naszym stylu. Jeśli tak się
stanie, to będzie oznaczać, że nadal idziemy w dobrym kierunku. A
jak powiedziałem wcześniej wynik jest nie do przewidzenia.
- Mieliście
stosunkowo krótki okres czasu na regenerację sił po trudnym
meczu w Świnoujściu. Jak się czujecie przed jutrzejszym
spotkaniem?
- W Świnoujściu padał drobny deszcz
i była mgła, więc boisko było mokre, ale na szczęście nie było
zbyt grząsko, więc nogi nie były po tym meczu zbytnio ciężkie.
Mieliśmy dwa dni odpoczynku, a kiedy poprzednio mieliśmy krótki
czas na odpoczynek, to późnej osiągaliśmy dobre rezultaty,
więc i jutro nie powinno być problemów z siłą i
świeżością. Dużo nam dały te dwa tygodnie, gdy nie graliśmy
meczów ze względu na przełożone spotkanie z Termalicą.
Wtedy zrobiliśmy ostatni taki szlif jeśli chodzi o przygotowanie
siłowe i kondycyjne. Teraz mamy naładowane akumulatory do końca
tej rundy - tak pod względem siłowym, wytrzymałościowym jak i
szybkościowym.
- Trener
zaordynował Wam krótkie zgrupowanie przed tym spotkaniem. Co
daje taki pobyt w odosobnieniu?
- Wcześniej trener Stawowy nie zawsze
organizował nam przedmeczowe zgrupowania. Jeśli mieliśmy tydzień
czasu między meczami i graliśmy w Krakowie, lub blisko Krakowa, jak
na przykład w Stróżach, wtedy takie zgrupowanie nie było
potrzebne. Teraz gdy mieliśmy tylko dwa dni na regenerację sił
między meczami, to jest to wskazane by mieć dodatkową chwilę na
odpoczynek. Gdybyśmy spali w Krakowie to musielibyśmy wcześniej
wstać, o godzinie siódmej byłaby zbiórka przedmeczowa
i jechalibyśmy na mecz. A tak teraz mamy bardzo blisko na stadion,
możemy dłużej pospać rano. Mamy zapewniony dodatkowy,
spokojniejszy odpoczynek.
- Czy trener
uczula was na jakiegoś konkretnego zawodnika Termalici?
- Nie, akurat takie sprawy w Cracovii
jak zwracanie uwagi na jakiegoś konkretnego zawodnika w drużynie
przeciwnej to już przeszłość. Teraz nasza filozofia opiera się na
tym, by głównie skupiać się na sobie i tego się trzymamy.
Oczywiście nikogo nie lekceważymy, bo najmniej doceniany piłkarz
może mieć „dzień konia" i przesądzić o końcowym rezultacie
meczu. Każdego przeciwnika trzeba szanować i traktować go jakby to
był, powiedzmy, Cristiano Ronaldo. Tak samo nie można lekceważyć
drużyny, która zajmuje miejsce w dole tabeli.
- W razie
zwycięstwa będziecie mieli w tabeli Flotę na wyciągnięcie ręki.
Czy kilka kolejek temu wierzyłeś, że staniecie przed końcem rundy
jesiennej przed szansą na zajęcie pozycji lidera?
- Mieliśmy na to nadzieję, a ta
umiera ponoć ostatnia. W połowie rundy zanotowaliśmy lekki dołek
i wyniki nie były takie jakie byśmy sobie życzyli, ale później
nasza gra z meczu na mecz była lepsza i to napawało nas optymizmem
- nadzieją, że jesteśmy w stanie wygrywać seryjnie. Nie była
to wtedy już nadzieja bez pokrycia w naszej grze. Oczywiście by
objąć fotel lidera musimy niestety cały czas patrzeć jeszcze na
wyniki Floty, bo jak nie zacznie tracić punktów to nie
zdołamy jej przeskoczyć podczas tej rundy. My ze swojej strony
zrobimy wszystko by jesień skończyć na fotelu lidera.