Mateusz Żytko: Nie możemy się doczekać sparingów

  • Wywiady
18.01.2013
Mateusz Żytko: Nie możemy się doczekać sparingów
- Jesteśmy bardzo stęsknieni grania i faktycznie nie możemy się już doczekać sparingów oraz pierwszego zgrupowania – mówi obrońca Pasów.

- Jesteśmy bardzo stęsknieni grania i faktycznie nie możemy się już doczekać sparingów oraz pierwszego zgrupowania - mówi obrońca Pasów.

- Wczoraj uczestniczyłeś w swoim pierwszym po przerwie treningu z drużyną.
- Tak, wczoraj mieliśmy testy, a dwa dni temu miałem jeszcze trening z trenerem Jankowiczem, można powiedzieć: solidną rozgrzewkę - więc jestem już zorientowany jak to będzie wyglądało i że lekko nie będzie (śmiech). Po to jednak robiliśmy w domu dużo rzeczy, które zadali nam trenerzy na okres urlopu, żeby teraz przyjechać i już na „pełnej parze" wejść w okres przygotowawczy.

- W Polsce jeszcze dość rzadko się zdarza, żeby trenerzy po przerwie zimowej zaczynali od treningów z piłką, ale u Was to chyba będzie norma.
- No tak, zwykle w klubach dużo się biegało, czasem były jakieś zajęcia z piłka - niektórzy trenerzy wprowadzali więcej tego elementu do treningów, ale z zasady było tego raczej mało. Jak wiadomo trening się składa się z rozgrzewki ogólnorozwojowej, polegającej na tym, żeby popracować nad siłą i dynamiką, a w drugiej części zajęć wchodzą piłki i robimy już coś typowo piłkarskiego. Tego wymaga nasza filozofia gry, żeby dużo pracować z piłką przy nodze.

- Za parę dni czeka Was pierwszy sparing, a następnie obozy przygotowawcze. Uciekacie już trochę myślami do przodu?
- Jesteśmy bardzo stęsknieni grania i faktycznie nie możemy się już doczekać sparingów oraz pierwszego zgrupowania. Ja generalnie bardzo lubię jeździć na obozy, a wiadomo, że w dobrych klubach jeździ się w fajne miejsca. Nie ma się co oszukiwać - wyjazd do Turcji w zimie jest czymś bardzo fajnym. Wyjeżdżamy z temperatur minusowych w ciepełko, trenować na zielonej murawie. Wiemy też już, że we Francji będziemy z kolei grać z niezłymi przeciwnikami, więc tym bardziej cieszę się na te dwa obozy.

- W ostatnich dniach w szatni pojawiło się kilka nowych twarzy, a między innymi Michał Zieliński, który jako zawodnik Korony wydatnie popsuł Twój debiut ligowy w barwach Cracovii.
- No tak, pamiętam tamten mecz, bo raczej pamięta się spotkania, które się zawalało, ale takie mecze się zdarzają. Gdybym miał myśleć o tego typu rzeczach, to pewnie siedziałbym w kącie szatni i się ciągle dołował, ale taki nie jestem. Ważne, żeby wyciągać wnioski na przyszłość.

- Michał miał chyba na nas jakiś patent, bo jako zawodnik kilku drużyn strzelił przeciwko Cracovii cztery bramki.
- Najwyraźniej tak, ale jeśli zostanie naszym zawodnikiem to ten jeden problem będziemy mieć z głowy (śmiech).