Mateusz Żytko: Nie możemy się doczekać sparingów

- Jesteśmy bardzo stęsknieni grania i faktycznie nie możemy się już doczekać sparingów oraz pierwszego zgrupowania - mówi obrońca Pasów.
- Wczoraj uczestniczyłeś w swoim
pierwszym po przerwie treningu z drużyną.
- Tak, wczoraj mieliśmy testy, a dwa dni temu miałem jeszcze trening z trenerem
Jankowiczem, można powiedzieć: solidną rozgrzewkę - więc jestem już
zorientowany jak to będzie wyglądało i że lekko nie będzie (śmiech). Po to
jednak robiliśmy w domu dużo rzeczy, które zadali nam trenerzy na okres urlopu,
żeby teraz przyjechać i już na „pełnej parze" wejść w okres przygotowawczy.
- W Polsce jeszcze dość rzadko
się zdarza, żeby trenerzy po przerwie zimowej zaczynali od treningów z piłką, ale
u Was to chyba będzie norma.
- No tak, zwykle w klubach dużo się biegało, czasem były jakieś zajęcia
z piłka - niektórzy trenerzy wprowadzali więcej tego elementu do treningów, ale
z zasady było tego raczej mało. Jak wiadomo trening się składa się z rozgrzewki
ogólnorozwojowej, polegającej na tym, żeby popracować nad siłą i dynamiką, a w
drugiej części zajęć wchodzą piłki i robimy już coś typowo piłkarskiego. Tego
wymaga nasza filozofia gry, żeby dużo pracować z piłką przy nodze.
- Za parę dni czeka Was
pierwszy sparing, a następnie obozy przygotowawcze. Uciekacie już trochę myślami
do przodu?
- Jesteśmy bardzo stęsknieni grania i faktycznie nie możemy się już doczekać
sparingów oraz pierwszego zgrupowania. Ja generalnie bardzo lubię jeździć na
obozy, a wiadomo, że w dobrych klubach jeździ się w fajne miejsca. Nie ma się co
oszukiwać - wyjazd do Turcji w zimie jest czymś bardzo fajnym. Wyjeżdżamy z
temperatur minusowych w ciepełko, trenować na zielonej murawie. Wiemy też już,
że we Francji będziemy z kolei grać z niezłymi przeciwnikami, więc tym bardziej
cieszę się na te dwa obozy.
- W ostatnich dniach w szatni
pojawiło się kilka nowych twarzy, a między innymi Michał Zieliński, który jako
zawodnik Korony wydatnie popsuł Twój debiut ligowy w barwach Cracovii.
- No tak, pamiętam tamten mecz, bo raczej pamięta się spotkania, które się
zawalało, ale takie mecze się zdarzają. Gdybym miał myśleć o tego typu
rzeczach, to pewnie siedziałbym w kącie szatni i się ciągle dołował, ale taki
nie jestem. Ważne, żeby wyciągać wnioski na przyszłość.
- Michał miał chyba na nas jakiś
patent, bo jako zawodnik kilku drużyn strzelił przeciwko Cracovii cztery
bramki.
- Najwyraźniej tak, ale jeśli zostanie naszym zawodnikiem to ten jeden problem
będziemy mieć z głowy (śmiech).