Miloś Kosanović: Każdy daje z siebie wszystko

  • Wywiady
10.11.2011
Miloś Kosanović: Każdy daje z siebie wszystko
- Zrobiliśmy, co było w naszej mocy, by wywalczyć awans – straciliśmy dużo sił, zostawiliśmy dużo zdrowia i tym bardziej boli ta bramka w doliczonym czasie dogrywki – mówi obrońca Pasów.

- Zrobiliśmy, co było w naszej mocy, by wywalczyć awans - straciliśmy dużo siły, zostawiliśmy dużo zdrowia i tym bardziej boli ta bramka w doliczonym czasie dogrywki - mówi obrońca Pasów.

- Jak opisałbyś dzisiejszy mecz? Ruch był stroną przeważającą, ale przez bardzo długi czas broniliście się dzielnie i ze szczęściem.

- Ruch miał w tym meczu sporo sytuacji - my praktycznie przez cały mecz broniliśmy się na swojej połowie. Myślę jednak, że przez większą część meczu nasza gra obronna nie wyglądała źle, bo zawsze była asekuracja - pomagaliśmy sobie nawzajem. Sam fakt, że graliśmy przez 120 minut pokazuje, że długo broniliśmy się skutecznie.

- Obie bramki dla Ruchu padły w bardzo podobnych sytuacjach - po wyjściach Szymona Gąsińskiego, który najpierw zderzył się w powietrzu z Tobą, a potem zabrakło komunikacji z Janem Hośkiem.

- No tak, kiedy Szymon krzyknął moja ja już byłem w powietrzu. Schowałem głowę, ale on uderzył i mnie i piłkę. Takie sytuacje musimy wyeliminować z naszej gry.

- Z dwojga złego: jeśli mieliście jakiś mecz w Chorzowie przegrać, to pewnie lepiej ten, niż spotkanie 19 listopada. Punkty w lidze są teraz na wagę złota i w następnym meczu z Ruchem nie możecie pozwolić sobie na porażkę.

- Oczywiście, mecz ligowy z Ruchem jest dla nas w tym momencie najważniejszy. Skoro nie udało nam się wygrać na Ruchu teraz, to mam nadzieję, że uda się za 10 dni. W następnym meczu zagramy pewnie nieco innym składem, ale to bez znaczenia pod tym względem, że każdy z nas daje z siebie wszystko. Dziś również zrobiliśmy, co było w naszej mocy, by wywalczyć awans - straciliśmy dużo sił, zostawiliśmy dużo zdrowia i tym bardziej boli ta bramka w doliczonym czasie dogrywki.