Milos Kosanović: kto mistrzem Europy? Włochy!

    27.06.2012
    Milos Kosanović: kto mistrzem Europy? Włochy!
    Milos Kosanović, serbski obrońca Cracovii, zdradza nam trochę o swoim życiu prywatnym, opowiada o poglądach na różne codzienne sprawy, o życiu w Krakowie i o tym, kto zostanie... mistrzem Europy!

    Co wiedziałeś o Polsce zanim się tu przeprowadziłeś?
    - Pierwsza myśl to była Cracovia i Wisła, później dopiero wyszukałem więcej informacji o Krakowie.

    Jak długo zajęła ci nauka języka polskiego w takim stoopniu, aby móc się swobodnie porozumiewać?
    - W ciągu 6 miesięcy nauczyłem się polskiego na tyle, by swobodnie się nim posługiwać. Jednak gdy ty przyjechałem, nic nie umiałem po polsku (śmiech).

    Za czym tęsknisz w Polsce po przeprowadzce z Serbii?
    - Tęsknie tylko za rodzina i znajomymi, bo resztę mam już tutaj w Krakowie.

    Czy jest jakieś szczególne miejsce w Serbii, które możesz polecić do odwiedzenia?
    - Tak, polecam wybrać się w góry w trakcie zimy, jest tam bardzo fajnie. Natomiast jak jest ciepło, to polecam wybrać się nad morze.

    Serbskie jedzenie jest podobno bardzo pikantne, czy zatem polska kuchnia przypadła ci do gustu?
    - Jest troszeczkę podobna do serbskiej, chociaż my mamy więcej jedzenia z grilla. W Polsce jest za to dużo więcej sałatek i makaronów.

    Obchodzicie nowy rok 31 grudnia i 13 stycznia, a w międzyczasie spędzacie wolny czas na słuchaniu ludowych pieśni... Ile jest w tym prawdy?
    - Nowy rok obchodzimy dwukrotnie, to prawda, bo w Serbii są wszyscy wyznania prawosławnego. Faktycznie, wtedy słuchamy właśnie serbskich piosenek i imprezujemy ze znajomymi (śmiech).

    Twój kraj słynie również z największego corocznego festiwalu trębaczy. Jakiego rodzaju muzyki Ty słuchasz?
    - Wszystkich rodzajów tak naprawdę, a moją ulubioną piosenkarką jest Ceca (Svetlana Raznatović - przyp. red.). Ona jest największą gwiazdą u nas. Warto sprawdzić i posłuchać (śmiech).

    Co lubisz robić w wolnym czasie?
    - Spotykam się z chłopakami z Cracovii i idziemy na rynek, albo na spacer nad Wisłę, lub jedziemy na obiad. Zawsze jednak spędzamy czas razem.

    Jakie emocje wywołuje u ciebie okres, w którym Serbia znajdowała się w czasie wojny?
    - Mały wtedy byłem, ale wiem trochę na ten temat, bo tata mi opowiadał. Nie chciałem nigdy o tym za dużo wiedzieć, tylko tyle ile trzeba. Wolę, żeby to poszło w zapomnienie.

    Czy w twoim kraju widać jeszcze skutki wojny?
    - Ostatnio jechałem do Chorwacji na 2 dni przez Bucove i tam skutki wojny są bardzo widoczne. W Serbii już tak nie ma, ale na Chorwacji jeszcze tak.

    Ty pochodzisz z miasta Conoplja...
    - Tak, to są granice Chorwacji i Węgier.

    I jak to wygląda w twoim mieście?
    - Wszystko jest w porządku.

    Vladimir Boljević jest Czarnogórcem, ale czuje się Serbem. Dziwnie to u was jest po tym rozpadzie Jugosławii... Czy ludzie "wybierają" sobie kraj, którego czują się obywatelami?
    - Ja myślę, że większość ludzi z Czarnogóry powiedziałaby, że czują się Serbami. Inna sprawa z Chorwatami... Oni nie lubią Serbów, my za nimi też nie przepadamy. A w Bośni to już w ogóle jest "kocioł", bo są tam Chorwaci i Serbowie...

    Jesteś już jakiś czas w Polsce, jesteś wyznania prawosławnego, czy obchodzisz - oczywiście zgodnie z twoja religią - święta Bożego Narodzenia lub Wielkanocne?
    - Szukałem tutaj wyznawców prawosławia, ale w Krakowie jest ich bardzo mało i trudno do nich dotrzeć. Jesli jednak Polacy obchodzą jakieś święto, to zawsze jestem "po ich stronie" i świętuję je razem z nimi. Nie mam z tym żadnego problemu.

    Na zakończenie pytanie z innej beczki: zostały nam już tylko 3 mecze Euro, mamy ciekawe półfinaly;
    Niemcy - Włochy i Portugalia – Hiszpania. Komu ty kibicujesz?
    - Wszyscy mówią, że w finale będą Niemcy i Hiszpania. Ale ja bym wołał... Włochów i Portugalię.

    I kto wtedy mistrzem Europy?
    - Włosi!

    Rozmawiali: Karolina Błaś i Tomasz Gawędzki