Milos Kosanović: kto mistrzem Europy? Włochy!

Co wiedziałeś o Polsce zanim się tu przeprowadziłeś?
- Pierwsza myśl to była Cracovia i Wisła, później dopiero wyszukałem więcej informacji o Krakowie.
Jak długo zajęła ci nauka języka polskiego w takim stoopniu, aby móc się swobodnie porozumiewać?
- W ciągu 6 miesięcy nauczyłem się polskiego na tyle, by swobodnie się nim posługiwać. Jednak gdy ty przyjechałem, nic nie umiałem po polsku (śmiech).
Za czym tęsknisz w Polsce po przeprowadzce z Serbii?
- Tęsknie tylko za rodzina i znajomymi, bo resztę mam już tutaj w Krakowie.
Czy jest jakieś szczególne miejsce w Serbii, które możesz polecić do odwiedzenia?
- Tak, polecam wybrać się w góry w trakcie zimy, jest tam bardzo fajnie. Natomiast jak jest ciepło, to polecam wybrać się nad morze.
Serbskie jedzenie jest podobno bardzo pikantne, czy zatem polska kuchnia przypadła ci do gustu?
- Jest troszeczkę podobna do serbskiej, chociaż my mamy więcej jedzenia z grilla. W Polsce jest za to dużo więcej sałatek i makaronów.
Obchodzicie nowy rok 31 grudnia i 13 stycznia, a w międzyczasie spędzacie wolny czas na słuchaniu ludowych pieśni... Ile jest w tym prawdy?
- Nowy rok obchodzimy dwukrotnie, to prawda, bo w Serbii są wszyscy wyznania prawosławnego. Faktycznie, wtedy słuchamy właśnie serbskich piosenek i imprezujemy ze znajomymi (śmiech).
Twój kraj słynie również z największego corocznego festiwalu trębaczy. Jakiego rodzaju muzyki Ty słuchasz?
- Wszystkich rodzajów tak naprawdę, a moją ulubioną piosenkarką jest Ceca (Svetlana Raznatović - przyp. red.). Ona jest największą gwiazdą u nas. Warto sprawdzić i posłuchać (śmiech).
Co lubisz robić w wolnym czasie?
- Spotykam się z chłopakami z Cracovii i idziemy na rynek, albo na spacer nad Wisłę, lub jedziemy na obiad. Zawsze jednak spędzamy czas razem.
Jakie emocje wywołuje u ciebie okres, w którym Serbia znajdowała się w czasie wojny?
- Mały wtedy byłem, ale wiem trochę na ten temat, bo tata mi opowiadał. Nie chciałem nigdy o tym za dużo wiedzieć, tylko tyle ile trzeba. Wolę, żeby to poszło w zapomnienie.
Czy w twoim kraju widać jeszcze skutki wojny?
- Ostatnio jechałem do Chorwacji na 2 dni przez Bucove i tam skutki wojny są bardzo widoczne. W Serbii już tak nie ma, ale na Chorwacji jeszcze tak.
Ty pochodzisz z miasta Conoplja...
- Tak, to są granice Chorwacji i Węgier.
I jak to wygląda w twoim mieście?
- Wszystko jest w porządku.
Vladimir Boljević jest Czarnogórcem, ale czuje się Serbem. Dziwnie to u was jest po tym rozpadzie Jugosławii... Czy ludzie "wybierają" sobie kraj, którego czują się obywatelami?
- Ja myślę, że większość ludzi z Czarnogóry powiedziałaby, że czują się Serbami. Inna sprawa z Chorwatami... Oni nie lubią Serbów, my za nimi też nie przepadamy. A w Bośni to już w ogóle jest "kocioł", bo są tam Chorwaci i Serbowie...
Jesteś już jakiś czas w Polsce, jesteś wyznania prawosławnego, czy obchodzisz - oczywiście zgodnie z twoja religią - święta Bożego Narodzenia lub Wielkanocne?
- Szukałem tutaj wyznawców prawosławia, ale w Krakowie jest ich bardzo mało i trudno do nich dotrzeć. Jesli jednak Polacy obchodzą jakieś święto, to zawsze jestem "po ich stronie" i świętuję je razem z nimi. Nie mam z tym żadnego problemu.
Na zakończenie pytanie z innej beczki: zostały nam już tylko 3 mecze Euro, mamy ciekawe półfinaly;
Niemcy - Włochy i Portugalia – Hiszpania. Komu ty kibicujesz?
- Wszyscy mówią, że w finale będą Niemcy i Hiszpania. Ale ja bym wołał... Włochów i Portugalię.
I kto wtedy mistrzem Europy?
- Włosi!
Rozmawiali: Karolina Błaś i Tomasz Gawędzki