Miloš Kosanović: Rodzina była dla mnie dodatkową motywacją
- Przede wszystkim chcieliśmy to spotkanie wygrać, ale nawet w
doliczonym czasie gry przegrywaliśmy 1:2. Powiem tak: dobrze, że nie
przegraliśmy, ale źle, że nie wygraliśmy - uważa Miloš Kosanović.
Serbski stoper Cracovii zdobył w czwartkowym meczu z KGHM Zagłębiem
Lubin kapitalną bramkę z rzutu wolnego. Na trybunach stadionu "Pasów"
zasiadła - po raz pierwszy - jego rodzina.
- Twoją cudowną bramkę z rzutu wolnego oglądali twoi najbliżsi...
- Zgadza się. Na trybunach była obecna moja rodzina, a więc rodzice i siostra. Nie zabrakło również mojej dziewczyny. To była ich pierwsza wizyta na meczu Cracovii. Ich obecność na trybunach była dla mnie dużą mobilizacją. Gdy strzeliłem bramkę, nie myślałem jednak o nich, a cieszyłem się przede wszystkim z tego, że jest 1:1 i że możemy ten mecz wygrać. W drugiej połowie Zagłębie strzeliło jednak gola na 2:1 i musieliśmy znowu gonić wynik. Udało się w doliczonym czasie gry. Zdobyliśmy jeden punkt, choć liczyliśmy na trzy.
- Jak to jest z wykonywaniem rzutów wolnych? Kto jest pierwszym egzekutorem, a kto drugim?
- Alex Suvorov jest pierwszy do rzutów wolnych. Zdobywa bramki w reprezentacji Mołdawii, strzelał je również w swoim poprzednim klubie. Przeciwko Zagłębiu próbował dwa razy, nie udało mu się pokonać bramkarza i trener zadecydował, abym to ja spróbował za trzecim razem.
- Potem uderzałeś jeszcze raz z rzutu wolnego...
- Tak, strzeliłem po ziemi, ale zbyt blisko środka bramki i bramkarz wybronił.
- Strzały z rzutu wolnego powoli robią się twoim znakiem firmowym. W sparingu z MFK Ružomberok również zdobyłeś piękną bramkę...
- W Serbii strzelałem dużo goli ze stałych fragmentów gry. Wczorajsza bramka była moim pierwszym trafieniem w polskiej Ekstraklasie.
- Co wydarzyło się przy drugiej bramce dla lubinian? Dlaczego Dawid Plizga wszedł w waszą obronę jak w masło?
- Nie wiem. Zobaczymy wszystko na video podczas odprawy. Nie wiem, jak to się stało.
- Gol Alexandra Suvorova na 2:2 może mieć dla was symboliczne znaczenie? Pomyśleliście sobie „jeszcze nic straconego"?
- Przede wszystkim pokazał, że w każdym meczu walczymy do końca. Alex strzelił piękną bramkę. Mecz w Gdyni był dla nas ciężką porażką (0:3 - przyp.), z Zagłębiem próbowaliśmy wygrać, ale nie udało się
- Spodziewałeś się tego, że lubinianie zagrają z wami ustawieni tak defensywnie?
- Przyjechali do Krakowa wywalczyć remis i to było widać po ich grze.
- Osiągnięty remis - patrząc z perspektywy całego meczu - to dla was zdobycie jednego punktu, czy utrata dwóch?
- Przede wszystkim chcieliśmy to spotkanie wygrać, ale nawet w doliczonym czasie gry przegrywaliśmy 1:2. Powiem tak: dobrze, że nie przegraliśmy, ale źle, że nie wygraliśmy.
Rozmawiał Dariusz Guzik