Miloš Kosanović: Zaufanie do trenera

  • Wywiady
17.04.2013
Miloš Kosanović: Zaufanie do trenera
- Wiemy, jakie błędy popełnialiśmy i teraz nie ma dla nas innego wyjścia jak tylko wyciągnąć z tego wnioski i wygrać dwa najbliższe mecze. Ufamy trenerowi i wierzymy, że od meczu z Wartą znów zaczniemy wygrywać – mówi obrońca Pasów.

- Wiemy, jakie błędy popełnialiśmy i teraz nie ma dla nas innego wyjścia jak tylko wyciągnąć z tego wnioski i wygrać dwa najbliższe mecze. Ufamy trenerowi i wierzymy, że od meczu z Wartą znów zaczniemy wygrywać - mówi obrońca Pasów.

- Dzięki wycofaniu się z rozgrywek ŁKS-u mieliście więcej czasu na to, by przygotować się do spotkania z Wartą. Ta przerwa była Wam chyba potrzebna, by pozbierać się po dwóch ligowych porażkach.
- Na pewno ta przerwa nam pomogła, bo mieliśmy ostatnio słaby okres. Przegraliśmy dwa mecze z rzędu i myślę, że udało nam się wykorzystać te dwa tygodnie na to, by wyciągnąć wnioski z porażek. Ufamy trenerowi i wierzymy, że od meczu z Wartą znów zaczniemy wygrywać.

- Jak długo trwała analiza błędów z meczu z Dolcanem?
- Nie trwała tak długo, jak w przypadku meczu ze Stomilem, ale też było niestety co analizować. Wiemy, jakie błędy popełnialiśmy i teraz nie ma dla nas innego wyjścia jak tylko wyciągnąć z tego wnioski i wygrać dwa najbliższe mecze - z Wartą i Olimpią. Nie możemy zagrać znów tak, jak zagraliśmy z Dolcanem.

- Jesienią zremisowaliście w Poznaniu z Wartą 2:2 i wtedy ten punkt wydawał się dość cenny, ale w tym momencie Warta to inna drużyna, niż na jesieni. W ubiegłym roku w Poznaniu po cichu liczono na to, że Warta włączy się do walki o awans, a teraz marzeniem jest utrzymanie się w pierwszej lidze.
- Zgadza się, z całą pewnością Warta jesienią była o wiele mocniejszą drużyną niż teraz. W przerwie zimowej odeszło od nich wielu zawodników, pojawiło się sporo młodzieży, ale to jest dla nas rzecz, nad którą nie możemy się zbytnio skupiać. Musimy przede wszystkim patrzeć na swoją grę i na to, co my prezentujemy na boisku. Faktem jest jednak, że Warta, która nie zdobyła jeszcze punktu, ani nawet bramki w rundzie wiosennej powinna być dla nas idealnym przeciwnikiem do „przełamania się".

- Rzadko się zdarza, żeby drużyna walcząca o awans przegrała dwa mecze z rzędu notując przy tym bilans bramkowy 0:5. Czy w meczu z Dolcanem, zwłaszcza gdy trybuny Wam nie pomagały, nie wróciły przez moment do Was obrazki z zeszłego sezonu, nie zabrakło Wam wiary w siebie?
- Myślę, że każdy odbiera to inaczej. Mnie to nie stresuje - wiem, że gram dla siebie i dla Klubu i staram się to robić jak najlepiej. Wiadomo, że kibice będą wściekli i będą krzyczeć na nas po porażkach, a gdy będziemy wygrywać to będą śpiewać i nosić nas na rękach. Najlepiej, żeby w takich momentach, jak podczas meczu z Dolcanem każdy z zawodników koncentrował się po prostu na meczu, tak jakby na trybunach nie było nikogo. Mamy grać swoją grę i robić swoje, a to, co śpiewają kibice to nie powinien być dla nas powód do rozterek podczas meczu.

- Wasza sytuacja nie jest wcale zła - jesteście wiceliderem, macie wciąż znakomity terminarz, czekają Was w  najbliższym czasie dwa mecze u siebie i wszystko można jeszcze „wyprowadzić na prostą".
- To prawda, jesteśmy na drugim miejscu, mamy dobry rozkład gier i to pozwala nam myśleć, że w kolejnych meczach będziemy znów wygrywać i wywalczymy awans, na którym tak nam zależy.