Niegościnne morze. Bez punktów w Gdańsku

    04.10.2014
    Niegościnne morze. Bez punktów w Gdańsku
    Nie udał się piłkarzom Cracovii daleki wyjazd do Gdańska. Podopieczni trenera Roberta Podolińskiego przegrali z miejscową Lechią 0:1, a jedyna bramka meczu padła już w piątej minucie.

    Nie udał się piłkarzom Cracovii daleki wyjazd do Gdańska. Podopieczni trenera Roberta Podolińskiego przegrali z miejscową Lechią 0:1, a jedyna bramka meczu padła już w piątej minucie.

    Cracovia udała się do Gdańska w dobrych humorach po ostatnim zwycięstwie w 188. Wielkich Derbach Krakowa. W kadrze na mecz z Lechią zabrakło jednak bohatera spotkania z Wisłą, kontuzjowanego Miroslava Čovilo.

    Wobec jego absencji, w rolę defensywnego pomocnika wcielił się Damian Dąbrowski. W wyjściowej jedenastce znalazło się także miejsce m.in. Bartosza Kapustki, który przebojem wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie „Pasów", a także Sławomira Szeligi, który już na dobre zapomniał o poważnym urazie stawu skokowego.

    Spotkanie zaczęło się od odważnych ataków gospodarzy i one przyniosły efekt już w piątej minucie meczu. Po szybkim wyjściu z własnej połowy i dośrodkowaniu z lewej strony na 10. metr,  Maciej Makuszewski wykorzystał błąd defensywy „Pasów" i wpakował piłkę do pustej bramki

    (trzeba odnotować, że gol dla Lechii padł w momencie, gdy Cracovia grała chwilowo w dziesiątkę. Kapustka ucierpiał bowiem w starciu z zawodnikiem Lechii, był opatrywany poza linią boczną, a na boisko wrócił z solidnym opatrunkiem na głowie).

    Podopieczni trenera Roberta Podolińskiego otrzymali szybki cios, który chcieli natychmiastowo skontrować. Niewiele brakowało, a ta sztuka udałaby im się zaledwie trzy minuty później. Ładną akcję przeprowadził Kapustka, który zagrał do Marcina Budzińskiego, a ten natychmiast przerzucił piłkę na lewą stronę do pędzącego Denissa Rakelsa. Reprezentant Łotwy dośrodkował na 10. metr na głowę Budzińskiego, ten zdołał uderzyć, ale w sam środek bramki.

    W 14. minucie dali ponownie o sobie znać gospodarze. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Krzysztof Pilarz i spółka walczyli z ogromnym zamieszaniem w polu karnym. W ostatniej chwili sytuację wyjaśnił Boubacar Dianang, który wybił piłkę tam gdzie pieprz rośnie.

    Płynęły kolejne minuty, a Lechia w dalszym ciągu szukała bramki na 2:0. W 16. minucie Piotr Wiśniewski znalazł się z piłką na 10. metrze, uderzył po koźle tuż przy słupku, jednak fenomenalną interwencją popisał się Pilarz. Bramkarz „Pasów" opuszkami palców u prawej ręki sparował piłkę do boku. Cztery minuty później ponownie próbował szczęścia Wiśniewski, tym razem jednak uderzył bardzo niecelnie.

    W 26. minucie Pilarz musiał ratować sytuację wyjściem aż na 30. metr. Jego ofiarny wślizg przeciął szarżę Stojana Vranjesa, ale Lechia w dalszym ciągu miała swoją szansę. Piłka wylądowała bowiem na nodze Makuszewskiego, który widząc pustą bramkę napalił się na bramkę „stadiony świata". Uderzył z ponad 45 metrów, ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

    Pierwsze trzydzieści minut meczu zakończyło się diablo groźnym strzałem Ariela Borysiuka zza pola karnego. Pilarz z wielkim trudem odbił piłkę przed siebie, tam na szczęście asekurował go Adam Marciniak, który dalekim wybiciem uprzedził Antonio Čolaka.

    I choć Cracovia dała zepchnąć się do defensywy, to zaatakowała groźnie w 32. minucie. Diabang znalazł się w dogodnej sytuacji, miał przed sobą wyłącznie Mateusza Bąka, jednak nie zdołał go pokonać. Wywalczył za to rzut rożny, po którym bliski szczęścia (po uderzeniu głową) był Mateusz Żytko.

    Po nieco sennych kolejnych minutach, Lechia przypomniała o sobie w 43. minucie. Vranjes otrzymał piłkę na 18. metrze, uderzył precyzyjnie, lecz fantastyczną interwencją popisał się Pilarz. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Lechii 1:0.

    Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się w radykalny sposób. To gospodarze wciąż utrzymywali się przy piłce i prowadzili grę. Ich pierwsza groźna sytuacja w tej części gry miała miejsce w 51. minucie - Vranjes uderzył mocno z rzutu wolnego, lecz Pilarz zdążył sparować piłkę do boku.

    Trener Podoliński czekał z pierwszą zmianą do 53. minuty. Wtedy to Mateusz Cetnarski wszedł za Szeligę. Trzy minuty później na placu gry pojawił się z kolei Paweł Jaroszyński, który zastąpił Dąbrowskiego, a komplet zmian szkoleniowiec „Pasów" wyczerpał już w 63. minucie, kiedy to Kapustkę zmienił Dawid Nowak.

    I to właśnie Nowak był bohaterem kolejnej ofensywnej akcji „Pasów" - w 65. minucie wpadł w pole karne, podciągnął pod linię końcową, lecz tam nie zdołał znaleźć luki między Bąkiem a słupkiem. Wywalczył za to rzut rożny, po którym Diabang znalazł się w niezłej sytuacji - uderzył jednak bez przygotowania z 15 metrów i o golu mógł tylko pomarzyć.

    Kolejna niezła akcja „Pasów" miała miejsce w 73. Minucie, a zainicjował ją Cetnarski, który przytomnym, prostopadłym podaniem znalazł wbiegającego w pole karne Rakelsa, ten miał sporo czasu, by dwa razy zastanowić się nad rozwiązaniem tej sytuacji - mógł zagrywać do Budzińskiego, wybrał jednak uderzenie z 13 metrów, jednak został zablokowany.

    Cracovia doszła do głosu. W 78. minucie Budziński doskonale przerzucił piłkę na lewą stronę, tam na 24. metrze przejął ją Diabang, który zdecydował się na mocny strzał z prostego podbicia. Futbolówka o centymetry minęła bramkę Lechii! Dwie minuty później Cetnarski dośrodkował na głowę Marciniaka, ten uderzył nieźle, jednak Bąk był dobrze ustawiony. Chwilę później Budziński wpadł z piłką w pole karne, zagrał wszerz bramki, jednak nikt nie zdołał zamknąć tej akcji.

    Piłkarze Lechii wyglądali na nieco zdezorientowanych faktem, że całkowicie oddali pole gry Cracovii. I choć bronili się dzielnie, miejscowi kibice raz po raz drżeli o końcowy wynik. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Cetnarski dośrodkował w pole karne, tam do futbolówki dopadł Budziński, jednak w dogodnej sytuacji trafił w blokującego obrońcę Lechii.

    Minutę później Nowak serią zwodów zmylił graczy gospodarzy, wyłożył piłkę Deleu, a ten mocnym strzałem z pierwszej z 23 metrów postraszył Bąka. Golkiper Lechii bronił jednak bez zarzutu. Chwilę później gdańszczanie wyszli z szybą kontrą, Čolak dostał piłkę na głowę na 4. metrze, wydawało się, że będzie 2:0, jednak Pilarz popisał się interwencją na najwyższym poziomie.

    Zaraz po tej akcji jeszcze próbowała Cracovia, a konkretnie Bartosz Rymaniak, który jednak nie zdołał przedrzeć się w pole karne Lechii. Był to sygnał dla sędziego Tomasza Kwiatkowskiego, by zakończyć batalię. Piłkarze „Pasów" przegrali w Gdańsku z Lechią 0:1.

    LECHIA GDAŃSK - CRACOVIA 1 : 0 (1 : 0)

    1:0 - Makuszewski 5.

    Lechia: Bąk - Pietrowski, Janicki, Valente, Leković - Makuszewski (63. Grzelczak), Borysiuk, Łukasik, Wiśniewski (70. Możdżeń) - Vranjes (85. Dźwigała), Čolak.

    Cracovia: Pilarz - Rymaniak, Żytko, Marciniak - Deleu, Szeliga (53. Cetnarski), Dąbrowski (56. Jaroszyński), Kapustka (63. Nowak), Dialiba - Budziński, Rakels.

    Żółte kartki: Marciniak, Sławomir Szeliga (Cracovia).

    Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Mazowiecki ZPN).

    Widzów: 12510.

    Aby prześledzić zapis relacji live, wystarczy kliknąć [W TYM MIEJSCU].

    DG