Paweł Jaroszyński: Nie miałem problemów z aklimatyzacją

- Starsi zawodnicy przyjęli mnie bardzo dobrze, obyło się jak do tej pory bez tak zwanego wkupnego, czy chrztu. Było mi łatwiej wejść do zespołu, ponieważ kilku chłopaków znałem już wcześniej, chociażby ze wspólnych treningów i występów w Młodej Ekstraklasie - mówi młody zawodnik Pasów, który w ostatnich miesiącach został decyzją trenera Wojciecha Stawowego włączony do kadry pierwszego zespołu.
- W październiku zostałeś zaproszony przez
trenera Stawowego na treningi pierwszej drużyny. Czy miałeś tremę przed
pierwszymi zajęciami?
- Oczywiście trema
była bardzo duża, bo chciałem wypaść jak najkorzystniej przed trenerem i całą
drużyną. Wydaje mi się, że sobie poradziłem ze stresem i zaprezentowałem się
korzystnie, bo zostałem z pierwszą drużyną na dłużej.
- Jak przyjęli Cię starsi koledzy?
- Nie było żadnych
problemów z aklimatyzacją. Starsi zawodnicy przyjęli mnie bardzo dobrze, obyło
się jak do tej pory bez tak zwanego „wkupnego", czy chrztu. Było mi łatwiej wejść do zespołu, ponieważ kilku
chłopaków znałem już wcześniej, chociażby ze wspólnych treningów i występów w
Młodej Ekstraklasie.
- Czy zaskoczyły Cię czymś treningi
prowadzone przez trenera Stawowego?
- Bardzo się różnią od
tego, z czym miałem wcześniej styczność. Po pierwsze zawodnicy prezentują
wyższy poziom i posiadają lepsze warunki fizyczne niż w rezerwach. Po drugie
trener Stawowy narzucił swoją filozofię gry, gdzie jest bardzo dużo gry piłką,
a mniej bezpośredniej walki. Mnie to się bardzo podoba, lubię taki styl.
- Przybliż kibicom swoją osobę. Jak
wyglądała Twoja droga do pierwszej drużyny?
- W Cracovii jestem od
półtora roku. Grając w juniorach Bogdanki Łęczna przyjechałem z drużyną do
Krakowa, by z Pasami zagrać mecz ćwierćfinałowy mistrzostw Polski. Po ty meczu
zadzwonił do mnie trener drużyny Młodej Ekstraklasy z zaproszeniem do wzięcia
udziału w treningach jego zespołu. Rozegraliśmy sparing z Garbarnią, mnie udało
się strzelić bramkę i tak zostałem w Cracovii.
- Zostałeś włączony przez trenera Stawowego
do kadry pierwszego zespołu. W ten sposób chyba spełniają się Twoje marzenia.
Ambicją każdego piłkarza jest jednak awans do meczowej osiemnastki, gra w
podstawowej jedenastce.
- Tak to prawda. Ja
też chciałbym jak najszybciej wykonać te kolejne kroki, ale zdaję sobie sprawę
ile pracy mnie jeszcze czeka. Pierwsza szansa już niedługo, ponieważ zostałem
powołany na Trening Noworoczny. Będzie to najprawdopodobniej mój pierwszy mecz
przy tak licznej publiczności. Później tylko ode mnie, od pracy, jaką wykonam
na treningach i od decyzji trenera Stawowego będzie zależało kiedy zadebiutuję
w lidze. Mam nadzieję, że jak najszybciej. Zrobię wszystko by pojawić się na
boisku już w najbliższej rundzie. Wszystko jest w moich nogach i głowie.
- Często uczestniczysz w akcjach
marketingowych Cracovii. Jak to odbierasz?
- Dzięki temu
uczestnictwu czuję się jeszcze bardziej częścią pierwszego zespołu, pomimo że
do tej pory nie zagrałem w oficjalnym meczu. To są bardzo fajne akcje organizowane
przez Klub, dzięki czemu możemy promować Cracovię. Dla nas, piłkarzy, to jest
przyjemna zabawa. Jesteśmy zapraszani do szkół, gdzie mamy kontakt z
najmłodszymi kibicami i możemy sprawić im trochę radości. Staramy się tym samym
zaprosić jak największą liczbę kibiców na nasz stadion, by swoją obecnością w
szkołach przyciągnąć kolejne rzesze ludzi na stadion przy ul. Kałuży.
- Przed Nami Święta i Nowy Rok. Czego Ci
życzyć z tej okazji?
- Przede wszystkim
zdrowia, by mnie omijały kontuzje, a oprócz tego szybkiego debiutu i awansu do
Ekstraklasy z Cracovią. Chciałbym jakąś swoją cegiełkę do tego dołożyć.
Korzystając z okazji chciałbym całej pasiastej społeczności złożyć
najserdeczniejsze życzenia z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i
Nowego Roku!