Paweł Zegarek: Mur składa się z wielu cegieł, ale każda jest tak samo ważna
- Uważam trzecie miejsce w Mistrzostwach Polski za sukces, na który nikt wcześniej nie stawiał. Zespół to nie tylko jednostki, choć te wybijały się w każdym meczu. To się przełożyło też na konkretny wynik. Jak to się mówi: mur składa się z wielu cegieł i każda z nich jest ważna - twierdzi szkoleniowiec Juniorów Starszych Pasów.
- Jak ocenia Pan pierwsze dwa występy drużyny w Makroregionalnej Lidze Juniorów?
- Patrząc przez
pryzmat tego, iż według naszego programu szkolenia w drużynie juniorów
starszych nie gramy najstarszym rocznikiem, tylko chłopcami o rok, lub dwa lata
młodszymi, to ocena jest pozytywna. Po ubiegłym sezonie nastąpiła budowa
zespołu od nowa. Ci zawodnicy, którzy u mnie grali w poprzednim roku przeszli
wyżej, natomiast ci z juniorów młodszych zasili mój zespół. Chłopcy z rocznika 97,
będąc jeszcze juniorami młodszymi, grają już w drużynie juniorów starszych.
Dopiero się z chłopcami poznajemy. Dla nich jest to spore wyzwanie grać w Lidze
Makroregionalnej. Spotykają się tutaj z bardziej dojrzałą piłką na poziomie
juniorskim. Widać to było zwłaszcza w pierwszym meczu, gdzie każda sytuacja pod
naszą bramką kończyła się golem dla przeciwnika. Tutaj należy poświęcić większą
uwagę na grę w defensywie, niż tylko na grę do przodu. Jak tylko to
poprawiliśmy to w meczu z Sandecją zderzyliśmy się z rocznikiem najstarszym
jaki może grać w tej kategorii wiekowej i widać było przewagę fizyczną rywala,
natomiast myśmy byli lepsi pod względem technicznym.
- Czyli trudno
powiedzieć o drużynie juniorów starszych trzecia drużyna w Polsce?
- Tak, to jest
zupełnie inny skład i inna sytuacja, jeśli chodzi o personalia. Gdybyśmy grali
na tak zwany „wynik", to chłopcy, którzy w tamtym sezonie sięgnęli po brązowe
medale, a będąc jeszcze juniorami młodszymi, zostaliby w obecnym zespole i
przypuszczam, że znowu spokojnie gralibyśmy o mistrzostwo makroregionu i w
późniejszym etapie o mistrzostwo Polski. Natomiast zakładając, że naszym
głównym celem jest odpowiednie wyszkolenie zawodników, by byli gotowi do gry w
seniorach, to mamy taki system, że zawodnicy młodsi grają w starszej kategorii
wiekowej.
- Po tych dwóch
pierwszych meczach jest Pan w stanie pokusić się o stwierdzenie, na co stać tą
drużynę?
- Naszą myślą
przewodnią przed każdym spotkaniem jest „wygrać najbliższy mecz". Podchodzimy do
meczu zawsze w ten sposób, żeby grać o pełną pulę. To było widać w meczu z
Sandecją, gdy przy stanie 0:0 moi zawodnicy bardzo szybko podawali piłkę
przeciwnikowi, by ten szybciej rozpoczynał grę od bramki, czy z autu. W ogóle
nie zadowalali się remisem, który był do 76 minuty. Chcieliśmy ten mecz wygrać
mając świadomość, że gramy z zespołem silniejszym fizycznie. Tą drużynę stać na
dużo, ale czeka nas jeszcze sporo pracy, jeśli chodzi o poprawę elementów
taktyki, czy przygotowania fizycznego. Są to chłopcy dwa lata młodsi od nominalnie
najstarszego rocznika juniorów starszych, a często się będzie zdarzać, iż
rywale będą grać tylko tym rocznikiem. W tym wieku te dwa lata to bardzo dużo,
jeśli chodzi o rozwój czysto fizyczny. Często będziemy zderzać się z takim
problemem, ale będziemy robić wszystko by tę przewagę przeciwników zniwelować,
poprzez lepszą grę piłką, niż u przeciwnika.
- Od meczów
finałowych o mistrzostwo Polski minęło już sporo czasu. Na pewno były
przemyślenia, czy można coś było zrobić wtedy lepiej.
- Jeśli chodzi o
trzeci mecz z Arką to nie zmieniłbym nic, natomiast kluczowym meczem było
jednak spotkanie z Legią, Gdyby udało się je wygrać to cieszylibyśmy się ze
złota już po dwóch spotkaniach. Tak się jednak nie stało. Uważam, że zrobiliśmy
wszystko, co moglibyśmy, by te mecze wygrać. Grając końcówkę meczu z Legią w
dziesiątkę chłopcy zagrali jeszcze bardziej agresywnie niż w jedenastu i
stworzyliśmy 2, lub 3 sytuacje. Mieliśmy świadomość, że Arka to jest bardzo
dobry zespół, przewyższający nas pod kątem fizycznym. Grając mecze praktycznie
co dwa dni - to miało spore znaczenie. Zakładaliśmy sobie, ze mistrzostwo mamy
zdobyć po dwóch pierwszych meczach. Tak się ułożyło po pierwszym dniu
mistrzostw, że wygrywając drugie spotkanie, nie ważne, że z Legią, bylibyśmy
mistrzami. W meczu z Arką, która dominowała w tym dniu pod względem fizycznym,
straciliśmy szybko dwie bramki, które ustawiły mecz. Muszę tu dodać, iż uważam,
iż Arkowcy także piłkarsko byli najlepszym zespołem w tym gronie.
- To trzecie miejsce
trzeba więc chyba potraktować jako duży sukces zespołu.
- Uważam trzecie
miejsce w Mistrzostwach Polski za sukces, na który nikt wcześniej nie stawiał. Zespół
to nie tylko jednostki, choć te wybijały się w każdym meczu. To się przełożyło
też na konkretny wynik. Jak to się mówi: mur składa się z wielu cegieł i każda
z nich jest ważna. Tak samo jest z drużyną, bo to była drużyna przez duże „D".
- Czy pokusiłby się
Pan porównać obecną drużynę juniorów starszych z ich poprzednikami?
- Jest to dla mnie
trudne, bo jeszcze tych chłopców dobrze nie poznałem. Za krótko z nimi pracuję,
by ich w ten sposób oceniać. Na pewno w tych chłopcach jest olbrzymi potencjał.
Teraz musimy tak popracować, by ten potencjał przekładał się na ich dobrą grę w
starszej kategorii wiekowej, niż dotychczas.