Piotr Giza: To bardzo fajna tradycja
- W takim dniu, zaraz po zabawie sylwestrowej, nie można się niczego spodziewać, a zwłaszcza tego, kiedy padnie pierwsza bramka. Tym razem stało się to szybko - mówi strzelec pierwszego gola na polskich boiskach w 2011, Piotr Giza.
- Zdobyłeś pierwszą bramkę w 2011 roku i to już w drugiej minucie Treningu Noworocznego. Twój powrót do Cracovii możesz więc uznać za udany...
- W takim dniu, zaraz po zabawie sylwestrowej, nie można się niczego spodziewać, a zwłaszcza tego, kiedy padnie pierwsza bramka. Tym razem stało się to szybko. Trening Noworoczny to bardzo fajna tradycja.
- Strzelałeś już bramki na wcześniejszych Treningach Noworocznych?
- Tak, ale pierwszej nigdy. Nie pamiętam, kiedy zdobywałem tamte gole.
- A przypominasz sobie swój pierwszy Trening Noworoczny?
- Tyle ich było, że mogę nie pamiętać. Pierwszy był chyba jeszcze w trzeciej lidze osiem lat temu.
- Pierwszy raz grałeś na nowym stadionie Cracovii. Jak wrażenia?
- Pierwszy raz grałem, ale byłem tu już wcześniej. Stadion jest super. Jest idealny do tego, aby grać dobrą piłkę i zapełnić go kibicami. Atmosfera jest fajna. Poszliśmy daleko do przodu z organizacją. Mamy piękne stadiony i w Polsce wygląda to już naprawdę dobrze.
- Jakie nastroje przed rundą wiosenną? Jest szansa na utrzymanie?
- Jest. Trener i prezesi budują drużynę i robią wszystko, by zespół był najsilniejszy, a w rundzie wiosennej powalczył o utrzymanie. Szanse są zawsze i nie można się poddawać. Nasza liga jest nieprzewidywalna - tu każdy może wygrać z każdym. Przy odrobinie szczęścia i wykorzystaniu swoich umiejętności jest szansa na wykonanie tego planu.
DG