Piotr Polczak: Do końca dążyliśmy do zwycięstwa

Po czterech latach gry w Rosji, Piotr Polczak powrócił do zespołu Cracovii, a w niedzielę rozegrał pełny mecz przeciwko Śląskowi Wrocław. W wywiadzie opowiada o pierwszym tej wiosny spotkaniu ligowym "Pasów".
- Zremisowaliście ze Śląskiem 1:1. Czy satysfakcjonuje was ten wynik?
- Tak, biorąc pod uwagę to, że przegrywaliśmy przez dużą część meczu. Stworzyliśmy sobie jednak wiele dogodnych sytuacji i pozostaje niedosyt. Może ten punkt nie jest aż tak satysfakcjonujący, ale na pewno lepiej zremisować niż przegrać pierwszy mecz. Cieszy postawa drużyny. Podnieśliśmy się przegrywając i nawet po strzeleniu bramki wyrównującej pokusiliśmy się jeszcze o stworzenie kolejnych sytuacji, dzięki którym mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Czy spodziewaliście się, że tak akurat może wyglądać to spotkanie - że będziecie mieć tyle okazji bramkowych?
- Trener powiedział nam, żebyśmy zostawili sobie wolne pole z przodu, aby móc rozwinąć skrzydła. Dzięki temu mieliśmy więcej miejsca i mogliśmy przeprowadzać bardziej składne akcje oraz kontratakować. Myślę, że graliśmy tak, jak założyliśmy to sobie przed meczem. Wiadomo, że było wiele niedokładności i wszystko nie było tak idealne, jak byśmy chcieli. Uważam jednak, że z przebiegu spotkania powinniśmy być zadowoleni.
- Co dokładnie przydarzyło się w akcji, w której straciliście bramkę?
- Ciężko powiedzieć. Piłka była już wybijana, ale nagle wróciła i spadła pod nogi napastnikowi. Było w tym trochę przypadku, trochę naszej złej komunikacji. Trudno, najważniejsze, że podnieśliśmy się przegrywając.
- Podobne bramki "z niczego" traciliście chyba w Turcji?
- Biorąc pod uwagę to, że były to bramki "z niczego" to tak. Są jednak różnice - w Turcji sami dawaliśmy rywalowi sytuacje do strzelenia bramki, a tu łut szczęścia uśmiechnął się do Śląska.
- Jak ocenisz postawę drużyny w meczu ze Śląskiem?
- Dobrze. Troszkę tych zmian było w zespole, ale trzon został zachowany. Sporo spotkań przed nami i mam nadzieję, że z meczu na mecz każdy z nas będzie nabierał coraz więcej pewności oraz że będzie więcej zrozumienia między nami. Cieszy to, że mieliśmy wiele dogodnych sytuacji - we wszystkich meczach sparingowych nie stworzyliśmy sobie tyle sytuacji, co w tym spotkaniu.
- Pod koniec meczu miał miejsce nieuznany gol dla Śląska - czy w związku z nim remis przyjęliście z ulgą, mimo że przeważaliście?
- Gdyby mecz był przegrany, to każdy by sobie pluł w brodę, jak to możliwe odnieść porażkę w takim spotkaniu. Natomiast cieszy nas, że do końca dążyliśmy do zwycięstwa. Zaraz po tym, jak straciliśmy bramkę, widać było naszą niepewność i popełnialiśmy trochę więcej błędów. Ale w późniejszych minutach zaczęliśmy dalej grać swoje, stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji i w końcu padła bramka.
- Zagrałeś na lewej obronie. Czy już w okresie przygotowawczym byłeś przygotowywany do gry na tej pozycji?
- Było trochę rotacji. Grałem też na środku defensywy, a później po przyjściu Sretena Sretenovicia zostałem przesunięty na lewą stronę. Mateusz Żytko grał głównie z prawej strony.
- Jak dogadywałeś się ze Sretenem na boisku?
- Dobrze. Myślę, że nie było większych nieporozumień między nami.
- Jak myślisz, czy w piątek uda wam się zdobyć trzy punkty na obcym terenie?
- Gramy na wyjeździe i nie będzie to łatwy mecz. Trener dostosuje taktykę do przeciwnika i na pewno nasza gra będzie wyglądała trochę inaczej. Cieszymy się z jednego punktu, myśląc już o Podbeskidziu. Zespół ten wygrał ostatni mecz i jest w dobrej formie. Ale jeżeli porządnie się przygotujemy i podtrzymamy dobrą dyspozycję fizyczną i psychiczną, to powinno być dobrze.
- Czy przez te cztery lata gdy grałeś w Rosji, polska liga bardzo się zmieniła?
- Widać zmiany na lepsze, jeżeli chodzi o całą otoczkę, infrastrukturę, stadiony. Liga stała się też bardzie medialna. Co do poziomu sportowego to trudno powiedzieć, bo był to dopiero pierwszy mecz. Pierwszych kolejek nigdy nie można porównywać do jakichś super meczów, boiska też jeszcze nie są na dobrym poziomie, więc trudno o finezyjną grę. Dzisiaj było dużo walki i przeprowadziliśmy trochę składnych akcji.
Rozmawiała Aleksandra Toczyłowska