Piotr Polczak: Wiosna coraz bliżej

    07.03.2010
    Piotr Polczak: Wiosna coraz bliżej
    <i>- Można powiedzieć, że w spotkaniu z Legią zabrakło nam skuteczności, z kolei w meczu z Lechem nie stworzyliśmy sobie tylu sytuacji. Pojedyncze próby to troszkę za mało</i> - stwierdził po wczorajszym pojedynku w Poznaniu obrońca Cracovii, Piotr Polczak.
    - Prowadziliście w drugim meczu z rzędu, ale ponownie spotkanie zakończyło się bez waszej zdobyczy punktowej…
    - Prowadząc przy Bułgarskiej 1:0, zabrakło nam doświadczenia i mądrości boiskowej. Wystarczyła chwila naszej nieuwagi, by stracić bramkę na 1:1, później na 1:2. Trzeba było utrzymać wynik 1:0 do przerwy i nastawić się na grę z kontry. Tak właśnie zrobił Lech – ustawił się nieco z tyłu, pozwolił nam grać, ale nie stworzyliśmy sobie takich sytuacji, by strzelić na 2:2.

    - Ambicji nie można było wam jednak odmówić…
    - Wiedzieliśmy, że ten mecz nie jest jeszcze przegrany. Co prawda, przegrywaliśmy, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jest szansa zdobycia wyrównującego gola. Nie udało się. Dodatkowo bramka Sławka Peszki podcięła nam skrzydła. To były stadiony świata.

    - Czego zabrakło?
    - Można powiedzieć, że w spotkaniu z Legią zabrakło nam skuteczności, z kolei w meczu z Lechem nie stworzyliśmy sobie tylu sytuacji. Pojedyncze próby to troszkę za mało. Musimy popracować nad tym elementem.

    - Jedyną bramkę dla was zdobył Aleksandr Suvorov. Co możesz powiedzieć o tym zawodniku?
    - Na pewno jest bardzo przydatny dla zespołu i to było widać w spotkaniu z Lechem. Strzelił gola na 1:0, pociągnął zespół, ale zabrakło nam innych atutów, nie potrafiliśmy wykorzystać tego prowadzenia.

    - W meczu z Legią zagrałeś defensywnego pomocnika, z kolei w spotkaniu z Lechem wystąpiłeś już na środku obrony. Gdzie czujesz się lepiej?
    - Nie można powiedzieć o tym, która pozycja jest lepsza, a która gorsza. Myślę jednak, że troszkę pewniej czuję się na środku obrony, ze względu na fakt, że właśnie na tej pozycji rozegrałem większość swoich spotkań. Można powiedzieć, że to moja nominalna pozycja, aczkolwiek zawodnik musi być uniwersalny.

    - Czy murawa przeszkadzała w grze? Trener Zieliński nazwał ją kartofliskiem...
    - Wszyscy widzieliśmy, jakie było boisko. Nie było pięknej gry, za to walka. Szkoda, że murawa nie była tak przygotowana, jak choćby na Hutniku. Myślę jednak, że z meczu na mecz te boiska będą coraz lepsze – wiosna coraz bliżej.

    Rozmawiał Dariusz Guzik