Podsumowanie rundy wiosennej sezonu 2022/2023 - część I

Sezon 2022/2023 dobiegł końca. Przyszedł więc czas podsumowań, wspomnień i wyciągania wszelakich wniosków przed nowymi rozgrywkami. Dziś pora na pierwszą część wspomnienia rundy wiosennej, od pierwszego spotkania o punkty aż do marcowej przerwy na mecze reprezentacji.
Wyjątkowo, przerwa zimowa w polskiej piłce potrwała nieco dłużej niż zwykle z powodu odbywającego się na przełomie listopada i grudnia katarskiego Mundialu. Nasi zawodnicy powrócili do treningów z końcem grudnia, by w galowym składzie zaprezentować się naszym kibicom przy okazji Tradycyjnego Treningu Noworocznego. W kolejnych dniach, podopieczni Jacka Zielińskiego szykowali swoją formę m.in. podczas zgrupowania w Turcji [KRÓTKIE PODSUMOWANIE]. Jeszcze przed pierwszym meczem rundy wiosennej doszło do kilku zmian w naszym składzie. Szeregi Pasów wzmocniło trzech zawodników: Arttu Hoskonen, Jani Atanasov i Mateusz Bochnak.
Wreszcie przyszedł czas na wielki powrót do ligowego grania. Przedostatniego dnia stycznia, Pasy zagrały na stadionie przy ul. Kałuży z zabrzańskim Górnikiem. Podobnie, jak na start sezonu, górą ponownie był nasz zespół. Pierwszą bramkę w 2023 roku zdobył Virgil Ghiță, a wynik zamknął kapitan, David Jablonský. Dzień później, celem ogrania zawodników z szerokiej kadry Cracovii, którzy nie wystąpili w poniedziałek, doszło do sparingu z Siarką Tarnobrzeg. Ten udało się wygrać, 2-1, aczkolwiek obie bramki padły w drugiej połowie. Pierwsza to dzieło Kacpra Jodłowskiego, druga zaś to trafienie samobójcze jednego z testowanych zawodników rywali po znakomicie wyprowadzonej okazji przez Kacpra Śmiglewskiego.
Luty nie był już jednak aż tak dobry, jak sam początek rundy. W dwóch kolejnych wyjazdowych spotkaniach zdobyliśmy tylko jeden punkt. Najpierw, na stadionie w Kielcach musieliśmy uznać wyższość beniaminka rozgrywek, Korony. Na nic zdało się trafienie z rzutu karnego autorstwa Karola Knapa, ponieważ wcześniej Karol Niemczycki musiał wyciągać piłkę po golu Piotra Malarczyka, a później przegrał bitwę na nerwy z Jakubem Łukowskim po "jedenastce" sprokurowanej przez Evgenii'ego Konoplyankę. Po kilku dniach podzieliliśmy się punktami po niezwykle emocjonującym pojedynku z Legią. Prowadzenie Pasom dał Michał Rakoczy. W końcówce doszło jednak do epickiej wymiany ciosów; do wyrównania doprowadził Maik Nawrocki, po chwili znów prowadziliśmy dzięki bramce Jakuba Jugasa, by ostatecznie wynik zamknął Tomáš Pekhart. Warszawski klub miał szansę nawet na zwycięstwo, jednak efektowną paradą po rzucie karnym zmarnowanym przez Josuego popisał się Karol Niemczycki.
Powrót ze stolicy Polski po takim boju był naprawdę udany. Całe zgranie i atmosfera w drużynie przełożyły się na starcie domowe przeciwko mieleckiej Stali. Co prawda, przegrywaliśmy do przerwy po bramce Kōkiego Hinokio, ale druga część meczu należała zdecydowanie do nas. Powody do radości sympatykom Pasów dali Otar Kakabadze i Patryk Makuch. Zwłaszcza trafienie piętką naszego napastnika wywołało ogromne pozytywne szaleństwo na trybunach. Ostatni mecz lutego to wyjazd do Gliwic. Niestety, po raz kolejny wracaliśmy do domu bez zdobytego choćby punktu. Wszystkie 3 gole tego pojedynku padły dopiero po przerwie. Najpierw efektowne trafienie Grzegorza Tomasiewicza, z którym Karol Niemczycki nie miałby szans dało prowadzenie Gliwiczanom. Po chwili wynik podwyższył Patryk Dziczek pewnym wykorzystaniem rzutu karnego, a wymiary porażki zmniejszył Arttu Hoskonen strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. To pierwsza bramka Fina dla Pasów w historii.
W marcu zagraliśmy tylko jeden mecz przy ul. Kałuży. W jego ramach podejmowaliśmy Śląsk Wrocław. Podobnie, jak w rundzie jesiennej, starcie obu zespołów było toczone w niełatwych warunkach, zwłaszcza, że raz za razem mieliśmy do czynienia ze sporymi opadami śniegu. Po raz kolejny, słynne kilka męskich słów w szatni w przerwie dało o sobie znać, ponieważ właśnie w drugich 45 minutach udało się doprowadzić do wyrównania. Na bramkę Łukasza Bejgera odpowidział Mateusz Bochnak, dla którego było to premierowe trafienie w pasiastych barwach.
Niemal jak zwykle na wiosnę, z wyjazdów nie wróciliśmy z kompletem punktów. Najpierw w Grodzisku Wielkopolskim przeciwko Warcie Poznań padł bezbramkowy remis (wszystko dzięki heroicznej postawie Karola Niemczyckiego między słupkami, który raz za razem ratował Pasy przed utratą gola). 6 dni później jednak przeszliśmy w Częstochowie drogę z piłkarskiego nieba do dna piekieł. Prowadzenie Cracovii w rywalizacji z Rakowem dał Michał Rakoczy po wykorzystaniu błędu w defensywie późniejszych Mistrzów Polski. To jednak mocno pobudziło podopiecznych Marka Papszuna. Jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził Vladislavs Gutkovskis. W drugiej połowie spotkanie stało się niestety teatrem jednego aktora, czyli Rakowa. Najpierw trzeba było wyciąfać piłkę z siatki po golu Bartosza Nowaka, później pięknym golem z rzutu wolnego ukąsił nas Ivi López, a dzieła dopełnił Bartosz Nowak, który wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na nim autorstwa Pawła Jaroszyńskiego. Pewne było jedno - w przerwie na występy reprezentacji narodowych trzeba było budować morale od nowa. Jak potoczyły się losy ekipy pod wodzą Jacka Zielińskiego od kwietnia do końca sezonu? To wszystko opiszemy w drugiej części, na którą zapraszamy już jutro.