Przedstawiamy sobotniego rywala: WARTA POZNAŃ

W najbliższej kolejce Pasy zmierzą się z poznańską Wartą. Oto przedstawienie naszego rywala.
Z kim najlepiej zagrać by się przełamać po kilku słabszych występach, jeśli nie z drużyną, która przegrała na wiosnę wszystkie spotkania? Przed taką szansą w najbliższej kolejce staje Cracovia, która podejmuje poznańską Wartę. „Zieloni" w dotychczasowych czterech rozegranych meczach nie tylko, że przegrali wszystkie spotkania, to nawet nie potrafili strzelić bramki. Ulegli kolejno Arce (0:1), Katowicom (0:2), Dolcanowi (0:2) i Olimpii Grudziądz (0:1). Jedyne punkty na wiosnę zdobyli kosztem łódzkiego ŁKS-u, który oddał mecz walkowerem. Warta tylko dzięki temu, że zespoły będące za nią w tabeli także przegrywają, jeszcze nie wylądowała w strefie spadkowej.
Rundę wiosenną „Zieloni" zakończyli na pozycji, która pozwalała na w miarę spokojne przygotowania do rundy rewanżowej . Poznaniacy zajęli jedenaste miejsce z dorobkiem 22 punktów i mieli w zapasie aż dziewięć punktów przewagi nad miejscem spadkowym. Jeden z punktów zdobyli w zremisowanym meczu z Cracovią 2:2. Jednak ten sielankowy nastrój zakłóciła nie przedłużająca się zima, tylko Pani Prezes Łukomska-Pyżalska, która postanowiła ograniczyć finansowanie Klubu, zmienić trenera oraz znacznie obniżyć apanaże zawodnikom.
W przerwie zimowej z drużyny odeszło ... aż 15 zawodników oraz trener Waldemar Przysiuda. Były asystent wcześniejszego szkoleniowca Warty Czesława Owczarka wolał po niespełna dwóch tygodniach pracy objąć stanowisko pierwszego trenera IV-ligowego SKP Słupca. Na jego miejsce wybrano niespełna 30-letniego Macieja Borowskiego. Wielkie zamieszanie organizacyjne, spowodowane wycofaniem się pani prezes i jej firmy z finansowania klubu, odbiło się na zespole. Drużyna skrzyknięta na dwa tygodnie przed startem rudny rewanżowej prezentowała aż nadto widoczny brak zgrania. Po dwóch pierwszych porażkach kapitan zespołu Tomasz Magdziarz zdobył się na chwilę szczerości opisując sytuację w zespole - Znamy się od trzech tygodni, nie ma się co dziwić temu, że się nie rozumiemy na boisku. Chyba nikt nie spodziewał się cudu, jakim byłyby zwycięstwa tego zespołu. Wystarczy przyjrzeć się temu, co w klubie działo się przez ostatnie trzy miesiące. Na niespodzianki w postaci naszych zwycięstw trzeba będzie poczekać. Przed nami bardzo dużo pracy. W to, żeby Warta zdobyła jakieś punkty, musimy włożyć jeszcze więcej pracy i więcej ambicji.
O nietypowej sytuacji w Warcie świadczy także to, iż przed nierozegranym w końcu spotkaniem ze Stomilem poznańskie boisko oraz trybuny odśnieżali... sami piłkarze Warty, a na mecz z Dolcanem do Ząbek zawodnicy pojechali w dniu meczu... własnymi samochodami osobowymi.
Trzy przegrane spowodowały zmianę szkoleniowca. W Święta Wielkanocne posadę trenera objął jeden z najbardziej znanych w przeszłości piłkarzy Warty Krzysztof Pawlak. W chwili obecnej jest On najbardziej znaną postacią w Warcie, w której grał pod koniec lat 70., a także w latach 1992-1994. Później był jej trenerem. Przez wiele lat był także piłkarzem Lecha Poznań, którego w kolejnych latach również trenował. Jako pierwszy Lechita w dziejach wystąpił w finałach piłkarskich mistrzostw świata - na mundialu Mexico 86. W jednym meczu prowadził także reprezentację Polski - podczas wygranego 4:1 meczu z Gruzją w 1997 roku.
Czym się kierowała Pani Prezes przy wyborze nowego szkoleniowca, który ostatnio nie miał tak zwanej "dobrej prasy"? - Szukaliśmy trenera z regionu, który był związany z Wartą. Mam nadzieję, że ta zmiana pozwoli przerwać złą passę - mówiła prezes Izabella Łukomska-Pyżalska. Trener Pawlak od początku zdawał sobie sprawę z trudnej sytuacji swojego Klubu. - Tylko wynik sportowy może spowodować, że zainteresuje się nami ktoś, kto ma pieniądze, i zdecyduje się nam pomóc. Przegranych nikt nie toleruje. - powiedział po nominacji. O autorytecie, jakim dysponuje w sztani trener świadczą słowa kapitana zespołu - Trener Krzysztof Pawlak jest profesjonalistą, to postać znana i szanowana. Ma świetną przeszłość piłkarską i myślę, że dla nas wszystkich jest autorytetem. Szatnia przyjęła go bardzo pozytywnie, więc sądzę, że to może mieć wpływ na naszą postawę. Uważam, że jego przyjście to wzmocnienie Warty.
Trener Pawlak postanowił trochę przemeblować swój zespół. Drużyna w sparingu wystąpiła w ustawieniu z trzema obrońcami, jednak już w meczu ligowym z Olimpią wrócił do ustawienia z czterema obrońcami. Przed nimi występuje dwóch defensywnych pomocników, natomiast dwaj boczni pomocnicy charakteryzują się dużą ruchliwością, ponieważ asekuracji swoich sektorów boiska odpowiadają także za akcje oskrzydlające. Zawodnicy ci oprócz zmysłu do gry kombinacyjnej jak na razie nie mogą się pochwalić jednak dobrą kondycją.
Jak na razie „Zieloni" wiarę w sukces, czyli utrzymanie się w I lidze upatrują w złej grze kontrakandytatów do spadku, ale oglądanie się na innych to nie jest raczej skuteczny sposób na walkę o pozostanie na tym poziomie rozgrywek. Na razie piłkarze nie robią zbyt wiele, by przedłużyć swoją przygodę z I ligą. Pierwszą połowę meczu z Olimpią Warta zagrała bardzo słabo. Dopiero po zmianie stron „Zieloni" dzięki większemu zaangażowaniu, poświęceniu i pomysłowości stworzyli kilka ciekawych akcji, zwłaszcza po rozegraniu piłki na skrzydłach z wykorzystaniem bocznych obrońców. Trener Pawlak po tym meczu zwrócił uwagę na problemy swoich piłkarzy z wydolnością i grą ofensywną, czyli stwarzaniem sytuacji podbramkowych.
Drużyna poznańska nie posiada w swoich szeregach silnych fizycznie piłkarzy, więc trener Pawlak liczy na to, że gra dołem i cwaniactwo boiskowe da jakieś wymierne efekty. W związku z tym nie ma co liczyć na zbyt otwarty futbol ze strony Warty w meczu z Cracovią.