Przemysław Pyrdek: Wygrać kolejne derby i podskoczyć w tabeli III ligi

- W pierwszej połowie Wisła w ofensywie miała problemy z dokładnością, lecz w defensywie wszystko funkcjonowało tak jak trzeba i mieliście spore problemy, żeby stworzyć sobie okazje bramkowe.
- Tak naprawdę to zaczęliśmy grać w pierwszej połowie dopiero wtedy, gdy straciliśmy przez czerwoną kartkę Dominika Chochołka, nasza gra była wtedy bardziej dynamiczna. A Wisła zagrażała nam praktycznie tylko po stałych fragmentach gry i wykorzystała jeden z nich po naszym złym ustawieniu w polu karnym.
- Ta czerwona kartka pokrzyżowała wam taktykę, którą ustaliliście przed meczem.
- Moim zdaniem te dwie kartki dla Dominika były trochę na wyrost, a już na pewno ta pierwsza, bo w późniejszym czasie sędzia nie był konsekwentny i podobnych fauli naszych rywali nie gwizdał. Ale nie możemy całej winy zrzucać na arbitra, bo to właśnie wtedy, gdy graliśmy w osłabieniu, powinniśmy pokazać charakter i grać tak, jak potrafimy.
- Szybko stracona bramka w drugiej połowie trochę was podłamała i widać było, że nie mieliście jakiegoś konkretnego pomysłu, żeby odmienić losu meczu.
- Tak naprawdę Wisła niczym szczególnym nas w tym spotkaniu nie zaskoczyła, a mimo że wyszliśmy na tę połowę zmotywowani, zaraz po przerwie znowu przez nasz błąd w głupi sposób straciliśmy drugą bramkę. Wtedy już kompletnie nic nam nie wychodziło.
- Czego efektem była trzecia stracona bramka...
- Ogólnie tracimy dużo bramek po stałych fragmentach gry. To jest nasza bolączka, a co gorsza póki co nie wyciągamy z tego żadnych wniosków. I to chyba boli nas najbardziej.
- Za trzy dni gracie kolejne derby Krakowa, tym razem z Hutnikiem Nowa Huta. Będzie to podwójna okazja do rewanżu.
- Okazja będzie idealna. Po tym, co pokazaliśmy w tym meczu, każdy z nas będzie co najmniej podwójnie zmotywowany, żeby wygrać kolejne derby i podskoczyć w tabeli trochę wyżej. Zwłaszcza, że zagramy na głównym stadionie w obecności naszych kibiców, którzy na pewno będą dla nas ogromnym wsparciem w kolejnej walce o utrzymanie.
Rozmawiała Paulina Grzybowska