R. Ulatowski: Druga połowa była światłem w tunelu

    27.07.2010
    R. Ulatowski: Druga połowa była światłem w tunelu
    <i>- Spodziewałem się, że będzie to mecz, w którym pokażemy to, nad czym pracujemy, czyli nieustępliwość w grze defensywnej i jej dobrą organizację</i> - mówi po sparingu z NEC Nijmegen trener Cracovii, Rafał Ulatowski. Jego podopieczni zremisowali to spotkanie 1:1.
    - Jak ocenia pan dzisiejsze spotkanie z NEC?
    - Wynik jest lepszy niż nasza gra w polu. NEC miał dużą przewagę, ale nie potrafił jej wykorzystać. Grał do szesnastego metra, a my mądrze się broniliśmy. W drugiej połowie nasza gra nabrała wigoru, bo weszli nowi zawodnicy. Pojawił się Saidi (Ntibazonkiza – przyp.), który dysponuje naturalną szybkością, Bartek Dudzic, który też jest dynamicznym skrzydłowym. Zmienili Bartka Ślusarskiego i Michała Golińskiego, którzy są zawodnikami grającymi w zupełnie inny sposób. Wszedł również Mateusz Klich, którego zadaniem było zagrywanie prostopadłych piłek. Nie zmieniłem piłkarzy dlatego, że grali słabo, ale dlatego, że potrzebowaliśmy czegoś innego. Potrzebowaliśmy więcej szybkości w przedniej formacji, która pozwoliła nam dłużej utrzymywać się przy piłce na połowie przeciwnika i stwarzać sobie sytuacje - rzut karny, strzały Krzywickiego, Dudzica i Sasina. Te okazje pokazały, że też mieliśmy szanse, by rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że w lidze musimy grać lepiej.

    - Czego spodziewał się pan po tym sparingu?
    - Spodziewałem się, że będzie to mecz, w którym pokażemy to, nad czym pracujemy, czyli nieustępliwość w grze defensywnej i jej dobrą organizację. Dziś rano ćwiczyliśmy na treningu pewne założenia gry ofensywnej, nie udało się ich jednak do końca zrealizować, bo NEC nie pozwolił nam na zbyt wiele. Druga polowa była jednak światłem w tunelu, pokazała, że idziemy w dobrą stronę i że możemy grać w lidze lepiej, niż w poprzednim sezonie.

    - Ntibazonkiza już w pierwszej akcji pokazał próbkę swych możliwości. Ograł dwóch zawodników NEC i zagrał do Dudzica. To mogło się podobać...
    - Saidi pokazuje to, co jest najważniejsze we współczesnej piłce nożnej – szybkość. Nie można mieć statycznego skrzydłowego, a dynamicznego, który swoimi rajdami będzie rozrywał obronę przeciwnika. Saidi pojawił się na placu gry i spełnił swoje zadanie, bo zespół z nim w składzie doprowadził do remisu i to grając z dobrym przeciwnikiem. Bo widać było, że NEC ma kilku naprawdę klasowych piłkarzy.

    - Zadrżało panu serce, gdy zobaczył, w jaki sposób Dariusz Pawlusiński wykonuje rzut karny?
    - Bardzo. Nie mogę być do końca szczęśliwy z tego, w jaki sposób Darek wykonał tę jedenastkę. Było to na granicy wielkiego ryzyka i aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdybyśmy nie strzelili kolejnego karnego. Całe szczęście, że trafił do siatki. Wziął piłkę w ciężkim momencie, bo patrząc na boisko nikt nie kwapił się, by wykonać „jedenastkę”. Wziął ciężar gry na swoje barki i stał się bohaterem tego karnego.

    - Na wczorajszych zajęciach trenowaliście rzuty karne, a zawodnik, który nie trafił do siatki miał do wykonania dziesięć pompek...
    - Wyciągam wnioski z tego, co się dzieje. Jeżeli w jednym meczu nie strzelamy dwóch rzutów karnych, to jest to dla mnie sygnał, ze coś jest nie tak z tym elementem.. Abstrahując od tego, niby narzekamy na to, że nie stwarzamy sobie sytuacji, ale był to kolejny rzut karny w ostatnich sparingach. Te „jedenastki” są po przeprowadzanych przez nas akcjach, nie po jakichś przypadkowych kopnięciach. To też pokazuje, że w ataku również możemy być zespołem, który potrafi narzucić przeciwnikowi własny schemat rozegrania akcji, czy też stworzyć niezłą okazję pod bramką przeciwnika.

    - Cały czas trwa rywalizacja o miejsce w składzie, również na pozycji bramkarza. Marcin Cabaj rozegrał dziś dobre zawody i ciężko będzie dwóch pozostałym golkiperom wygryźć go z bramki „Pasów”..
    - Zobaczymy w piątek. Jest Łukasz Merda, który dostanie swoją szansę w spotkaniu z BV Veendam. Wolę na razie nie mówić o bramkarzach, będę jeszcze rozmawiał z Jędrzejem (Kędziorą; trenerem bramkarzy – przyp.), ale sam fakt minut spędzonych na boisku przez Marcina świadczy o tym, że gra najwięcej ze wszystkich naszych golkiperów.

    Rozmawiał Dariusz Guzik