Radosław Zawrotniak: Wierzę w siłę naszych kibiców!

- Im więcej kibiców Cracovii zasiądzie na trybunach, tym większe szanse na zwycięstwo Pasów. Bydgoszczanie są przyzwyczajeni do gry przy licznej, jak na warunki pierwszoligowe, publiczności, ale taki kocioł, jaki potrafią stworzyć nasi kibice wpływa demobilizująco na każdego - mówi znakomity polski szpadzista, drużynowy srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
- W sobotę Cracovia podejmuje wicelidera tabeli, bydgoskiego Zawiszę. Jaki będzie wynik tego spotkania?
- Na pewno wygramy ten mecz! Gramy u siebie, a to już spory atut. Sytuacja w tabeli nie jest zła, szkoda tylko tego środowego meczu Pucharu Polski, bo naprawdę awans był na wyciągnięcie ręki. Można było się pokusić o awans, ale zawodnicy na pewno wiedzą, że to była kwestia szczęścia. Buduje mnie to, że teraz widać, iż mamy zespół i to dobry zespół. Bardzo podoba mi się trener Stawowy i praca jaką wykonuje, tym bardziej, że jak ja jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.
- Jak duże znaczenie ma ten mecz dla Cracovii?
- Nie stawiałbym sprawy na ostrzu noża, że musimy ten mecz wygrać za wszelką cenę. Nie stawiałbym wszystkiego na jedną kartę, bo do końca sezonu pozostało jeszcze wiele spotkań i w przypadku remisu, czy nie daj Boże, porażki, nie przekreślamy sobie szans na awans - z każdej opresji można jeszcze wyjść. Jest to jednak na pewno kluczowy mecz, ponieważ drużyny sąsiadują w tabeli i w razie zwycięstwa Cracovii dochodzimy rywala na jeden punkt, a Zawisza będzie wtedy czuł nasz oddech na plecach. Bydgoszczanie mają teraz dobrą passę i są na fali, ale według mnie nie dysponują potencjałem kadrowym adekwatnym do zajmowanego miejsca. Im dłużej będzie trwać liga, tym więcej będą tracić punktów i będą obsuwać się w tabeli. A z porażkami pojawi się dodatkowy stres i wtedy będzie im o punkty coraz trudniej.
- Czy atut własnego boiska będzie w tym meczu ważny?
- Tak, będzie to miało spore znaczenie. Im więcej kibiców Cracovii zasiądzie na trybunach, tym większe szanse na zwycięstwo Pasów. Bydgoszczanie są przyzwyczajeni do gry przy licznej, jak na warunki pierwszoligowe, publiczności, ale taki kocioł, jaki potrafią stworzyć nasi kibice wpływa demobilizująco na każdego.
- Jakiej reakcji publiczności spodziewasz się w związku z pojawieniem się znowu przy Kałuży trenera Jurija Szatałowa oraz Łukasza Skrzyńskiego i Wojciecha Kaczmarka?
- Trener Szatałow miał spory udział w utrzymaniu Cracovii w Ekstraklasie i chociażby za to należy mu się szacunek i słowa podziękowania. A to, że teraz pracuje dla innego klubu - to jest po prostu kolej sportowego życia. Obaj piłkarze grając u nas także wkładali serce w grę i dawali z siebie wszystko - nie można im zarzucić, że nie przykładali się do swoich obowiązków, a tym bardziej, że próbowali na przykład sprzedawać mecze. Według mnie w sporcie wszyscy, także kibice, powinni się odnosić z szacunkiem do każdego sportowca, nie tylko występującego w naszych barwach. Sportowe życie jest takie, a nie inne, i ci, którzy grali w Cracovii kiedyś teraz występują w innych barwach, ale kibice powinni powitać ich pozytywnie.
- Czy ten mecz zelektryzuje pasiastą publiczność?
- Mam nadzieję, że tak! To jest mecz na szczycie: Cracovia chce awansować tak, jak i Zawisza - każdy zdaje sobie sprawę z tego, kto z kim gra i o co. Dlatego też liczę, że nasi kibice licznie przybędą w sobotni wieczór i stworzą niesamowitą atmosferę, która poniesie naszych chłopaków do zwycięstwa. Być może będzie nawet komplet publiczności!
fot. U.Rutka/ terazpasy.pl