Rafał Ulatowski: Momentami widzę pasję

    01.07.2010
    Rafał Ulatowski: Momentami widzę pasję
    <i>- Nikt nie odpuszcza i każdy czuje, że może grać. Każdy otrzymuje szansę i stara się ją jak najlepiej wykorzystać. Nie ma takiego piłkarza, do którego miałbym choć przez sekundę zastrzeżenia co do jego zaangażowania i serca włożonego w grę</i> - mówił po wczorajszym sparingu z Zagłębiem Sosnowiec (4:2) trener Rafał Ulatowski.
    - Podobał się panu wczorajszy sparing z Zagłębiem?
    - Padło sześć bramek, oba zespoły pokazały raczej żywiołową, radosną piłkę, aniżeli broniły dostępu do własnej bramki. Cieszy to, że jest to moje pierwsze zwycięstwo z Cracovią i chciałbym, żeby od tej pory było ich jak najwięcej. Okazało się jednak, że cały czas naszą piętą Achillesową są stałe fragmenty gry. Potwierdza to choćby samobójcza bramka Bartka Ślusarskiego. Potwierdza też to, że tracimy gole po dośrodkowaniach z bocznego sektora boiska. Wszystko to jest dla mnie materiałem do analizy, aby pracować jeszcze mocniej i lepiej. Z niecierpliwością czekam na kolejne sparingi.

    - Czy któryś z dwóch testowanych zawodników – Miloš Kosanović, Bartłomiej Pacuszka – przypadł panu do gustu?
    - Jeden z tej dwójki przypadł mi do gustu.

    - Który?
    - Ostatnio zapytany zostałem o Korzyma. Powiedziałem, że bardzo bym chciał, że już jest niby u nas, a okazało się, że jest gdzie indziej. Nie chcę mówić nazwiska tego, którego gra bardziej mi się podobała, ale byliście przecież na meczu, macie swoje oczy i widzieliście, że jeden był lepszy, drugi troszkę słabszy.

    - Czy może pan już teraz powiedzieć, jaką kadrę zabierze do Opalenicy?
    - Martwi mnie kontuzja Radka Matusiaka, bo ma złamany nos. Nie wiem, ile czasu potrwa jego rehabilitacja. Niektórzy mówią, że już dziś będzie do treningu, niektórzy, że trzeba trochę odczekać. Chciałbym mieć dwudziestu czterech zawodników z pola plus trzech bramkarzy – z taką kadrą chciałbym pojechać na zgrupowanie.

    - Kilku zawodników nie zagrało we wczorajszym sparingu…
    - Nie wystąpiła głównie ta młoda grupa: Tomek Baliga, Kuba Snadny, Łukasz Sosnowski, Mateusz Jeleń. Na dzień dzisiejszy oceniłem, że najważniejsze dla nich będzie to, aby kontynuowali grę w seniorskiej piłce i żeby odeszli na wypożyczenie.

    - Mówimy tylko o tej czwórce?
    - Jak popatrzymy na naszą liczbę, to wcale nie jest nas tak dużo. Z powodu anginy nie grał Marcin Krzywicki, Dawid Dynarek ma uraz po sobotnim meczu z Odrą i nie wiemy, czy pojedzie z nami na obóz. Łukasz Mierzejewski nie jest jeszcze w treningu. Mówimy, że chcielibyśmy mieć dwudziestu czterech piłkarzy, ale może się okazać, że nawet tylu nie będziemy mieć. Nikogo nie skreślam, nawet tych czterech młodych zawodników.

    - Nie zagrał również Michał Goliński...
    - Wczoraj biegał indywidualnie, jest po urazie. On jest takim zawodnikiem, który musi być w bardzo dobrej dyspozycji fizycznej, by móc pokazać pełnię swoich umiejętności. Nie może być przygotowany na 50%. W środku pola mamy w kim wybierać, jest duża rywalizacja: Suvorov, Klich, Radomski, Goliński, Łuczak, Baran, Szeliga.

    - Co podoba się panu, a co denerwuje w grze drużyny?
    - Denerwuje mnie niefrasobliwość w podaniach, denerwują mnie momenty dekoncentracji, kiedy mamy prostą piłkę, a wybijamy ją w aut, albo podajemy do przeciwnika. Podoba mi się za to fakt, że odczuwa się rywalizację w zespole. Nikt nie odpuszcza i każdy czuje, że może grać. Każdy otrzymuje szansę i stara się ją jak najlepiej wykorzystać. Nie ma takiego piłkarza, do którego miałbym choć przez sekundę zastrzeżenia co do jego zaangażowania i serca włożonego w grę. Oby tak dalej… Strzelamy cztery bramki, mamy dużo sytuacji. Oglądając Mundial jesteśmy przyzwyczajeni do gry na 0:0, królują drużyny, które bronią się ośmioma, czy dziewięcioma piłkarzami, tymczasem ta radość na boisku była wczoraj widoczna.

    - Przyglądał się pan Adrianowi Markowi, który w sobotę zagrał w sparingu z Odrą, a wczoraj wystąpił przeciwko wam?
    - Tak.

    - I jak wrażenia?
    - Nie jest to piłkarz, który od razu przyjdzie i wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie. A my właśnie takich szukamy, nie zaś tych, którzy będą uzupełnieniem, czy doklejeniem do kadry. Chodzi nam o takich, którzy sprawią, że jakość zespołu będzie wyższa.

    - Mówi się, że Rafał Pietrzak – zawodnik Zagłębia – również jest w kręgu zainteresowań „Pasów”…
    - Potwierdził we wczorajszym meczu, że ten krąg się zacieśnia. Tylu piłkarzy oglądamy, tylu jest przymierzanych do naszej drużyny, a przykład Korzyma świadczy o tym, że wcale nie jest tak łatwo.

    - Żal panu, że Korzym nie będzie grał w Cracovii?
    - W tym transferze i w każdym innym są trzy strony. Pierwszą są kluby, które muszą się dogadać - ten warunek został spełniony. Drugą stroną jest indywidualna umowa klubu z zawodnikiem i ten warunek również został spełniony. Czyli mamy już dwie. A trzecią stronę proszę sobie samemu dopowiedzieć… Jest ktoś taki, kto nad tym piłkarzem czuwa i stoi. Nie będę mówił kto, bo sami wiecie.

    - Czy kierunek holenderski jest tym, w którym poszukiwane są ewentualne wzmocnienia?
    - Jest Polska, Serbia, jest też Holandia. My jesteśmy otwarci na wszystko. To, że nie robimy jakiegoś spektakularnego transferu, czy nie idziemy w ilość jest wynikiem tego, że cały czas szukamy odpowiedniego człowieka do naszego zespołu. Można było zakontraktować jednego, drugiego, trzeciego, albo od razu jedenastu jak Górnik Zabrze, ale ja w dalszym ciągu uważam, że jest duży potencjał w tych piłkarzach, którzy są. Wczorajszy sparing przekonuje mnie w swoich przypuszczeniach. Z drugiej jednak strony widzę i elementy słabsze, które trzeba eliminować, bądź zastępować inną jakością. Nie zapominajmy, że już pod koniec września będziemy grali na nowym stadionie. Nie wystarczy wygrać w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec 4:2 i liczyć na to, że przyjdą kibice. To musi być odpowiednia jakość, piłkarze i zespół. Gdy podpisywałem kontrakt, mówiłem o „Pasach” z pasją. I ją tę pasję momentami widzę. Chłopaki trenują teraz ciężko, dwa razy dziennie, ale nikt nie przyszedł do mnie i nie powiedział, że już nie ma siły. Wszyscy z uśmiechem na ustach wyszli i zagrali sparing.

    DG