Saidi Ntibazonkiza: Jestem zły na siebie

    21.11.2010
    Saidi Ntibazonkiza: Jestem zły na siebie
    - Strzeliłem dwa gole, ale one nic nam nie dały, bo przegraliśmy. Nie zdobyliśmy żadnego punktu – wyjaśnia Saidi Ntibazonkiza po przegranym spotkaniu z Jagiellonią Białystok (2:4).

    - Strzeliłem dwa gole, ale one nic nam nie dały, bo przegraliśmy. Nie zdobyliśmy żadnego punktu - wyjaśnia Saidi Ntibazonkiza po przegranym spotkaniu z Jagiellonią Białystok (2:4).

    - Przyjechaliście do Białegostoku walczyć o punkty, ale po pierwszej połowie, po której przegrywaliście 0:3, było niemal pewne, że przegracie po raz kolejny...

    - Niektórzy ludzie mogli tak myśleć, ale ja zawsze walczę do końca. To jest piłka, a w niej wiele może się zmienić i to w każdej chwili. Nie wiem, jak mam to wyjaśnić, ale dla mnie mecz nie skończył się po pierwszej połowie.

    - Dowodem tego był twój gol zaraz na początku drugiej połowy...

    - Po przerwie były sytuacje, w których pokazaliśmy, że my jednak potrafimy grać w piłkę. Myślę, że musimy usiąść i rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Wiem, że niektórzy ludzie uważają, że już spadliśmy z ligi, ale ja tak nie myślę. Nie można myśleć w ten sposób. Trzeba walczyć i wierzyć do końca. Mamy przed sobą jeszcze mnóstwo spotkań i musimy się teraz odpowiednio skoncentrować.

    - Druga połowa może być pewnym pozytywem przed kolejnymi meczami?

    - Na pewno była lepsza od pierwszej, W pierwszej połowie nie graliśmy w piłkę, wszyscy stali i nikt nie pytał o futbolówkę. Takie rzeczy musimy wyeliminować.

    - Zdobyłeś dwie kapitalne bramki, ale nieco później zmarnowałeś genialną okazję. Powinieneś był ją wykorzystać...

    - Tak, to była świetna szansa. Byłem pewien, że padnie gol, ale piłka minęła poprzeczkę. Niewiarygodne. Żałuję, że tego nie wykorzystałem. Musimy skupić się na powodach naszych niepowodzeń i je wyeliminować. Mamy dużą stratę do pozostałych drużyn i nasza sytuacja jest zła.

    - Ta zmarnowana sytuacja z pewnością nie daje ci spokoju...

    - Dostałem dobre podanie od Dudzica i spudłowałem. Jestem zły na siebie. Strzeliłem dwa gole, ale one nic nam nie dały, bo przegraliśmy. Nie zdobyliśmy żadnego punktu.

    - Przed wami dwa ostatnie mecze w tym roku - z GKS-em Bełchatów i Legią Warszawa..

    - Oba zagramy na własnym stadionie. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by wygrać te mecze. Mam nadzieję, że kibice będą z nami. Kochamy Cracovię i nie możemy myśleć, że to już koniec. Musimy zmobilizować się na te spotkania i szukać pozytywów. Takie jest moje zdanie.

    Rozmawiał Dariusz Guzik