Saidi Ntibazonkiza: Udało się uratować punkt

- Trener decyduje o tym jak gramy. Dziś gra z dwoma napastnikami dała nam remis. W ostatnich minutach musieliśmy zaatakować, wywierać większą presję. Udało się strzelić i uratować punkt - mówi skrzydłowy Pasów.
- Saidi, wszyscy oczekiwali dziś wygranej. Jak przyjąć Wasz remis?
- No tak, nie był to dla nas łatwy mecz.
Wszyscy widzieli jak wyglądało to na boisku. Chcieliśmy bardzo wygrać, ale to
piłka - tak się czasami dzieje, że bije się głową w mur. Musimy być zadowoleni
z tego jednego punktu. W końcu to zawsze lepsze niż zero. Musimy myśleć o
kolejnym spotkaniu i postarać się zrehabilitować.
- Twoja dzisiejsza kartka wyklucza Cię z gry w meczu przeciwko
Jagiellonii...
- Tak, bardzo tego żałuję. Cóż mogę zrobić?
Będę na pewno na meczu, będę im kibicował i życzę im szczęścia. Nic ponadto
zrobić niestety nie mogę.
- Po meczu z Jagiellonią wypada Ci termin na kadrę. Będziesz grał w
spotkaniu Burundi z Zambią. To może oznaczać, że nie zagrasz także z Zagłębiem
Lubin.
- No tak, to dla mnie ciężka sytuacja. Muszę
myśleć o drużynie narodowej, która również mnie potrzebuje. Zdaję sobie jednak
sprawę, że potrzebny jestem i tu, w Krakowie, i tam. Myślę, że mogę tam zagrać
i szybko wrócić do Polski, choć nie będzie to proste.
- Lepiej grało Ci się, kiedy na boisku przebywało dwóch napastników, a
nie tylko osamotniony Koen van der Biezen?
- Trener decyduje o tym jak gramy. Dziś gra
z dwoma napastnikami dała nam remis. W ostatnich minutach musieliśmy
zaatakować, wywierać większą presję. Udało się strzelić i uratować punkt.
- Cieszy Cię powrót do gry Hesdeya Suarta? Dziś znów Wasza współpraca wyglądała
nieźle.
- Oczywiście, że cieszy mnie jego powrót! To
bardzo dobry piłkarz, jeden z najlepszych w drużynie i bardzo dobrze się
rozumiemy na boisku. On mnie docenia i ja jego również, współpraca z nim to
sama przyjemność.