Szymon Gąsiński: Szanse są wyrównane

    04.07.2011
    Szymon Gąsiński: Szanse są wyrównane
    - Wojtek sprawdził się w rundzie wiosennej i ja też myślę, że swoją robotę wykonywałem jak najlepiej. Rywalizowałem z nim jak tylko mogłem i może dzięki temu pomogłem mu w osiągnięciu lepszej dyspozycji? Wydaje mi się, że docenili to również trenerzy, bo klub nie szuka nowych bramkarzy - przyznaje golkiper Cracovii, Szymon Gąsiński.

    - Wojtek sprawdził się w rundzie wiosennej i ja też myślę, że swoją robotę wykonywałem jak najlepiej. Rywalizowałem z nim jak tylko mogłem i może dzięki temu pomogłem mu w osiągnięciu lepszej dyspozycji? Wydaje mi się, że docenili to również trenerzy, bo klub nie szuka nowych bramkarzy - przyznaje golkiper Cracovii, Szymon Gąsiński.

    - Wraz z rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu rywalizacja o miejsce w bramce Cracovii zaczęła się od zera?

    - Mam taką nadzieję. Nie mogłem zagrać w dwóch pierwszych sparingach (uraz palca - przyp.), ale w sobotę wystąpiłem przeciwko Piastowi Gliwice.

    - Przed rundą wiosenną również przytrafiła ci się niegroźna kontuzja, która mogła być jednym z powodów tego, czemu nie zostałeś bramkarzem numer 1...

    - Na obozie w Turcji z powodu bólów pleców wypadłem z treningów na trzy, cztery dni, ale trudno powiedzieć, czy miało to jakiś wpływ. Teraz ten okres przygotowawczy również zaczął się dla mnie troszkę pechowo, ale mimo wszystko starałem się trenować, choć nie wykonywałem wszystkich ćwiczeń.

    - Jak ocenisz twój występ przeciwko Piastowi?

    - Na pewno mogłem się lepiej zachować przy golu, który straciliśmy na 0:1. Wiedziałem, że będzie dośrodkowanie, ale myślałem, że będzie to piłka bardziej „wisząca", dlatego automatycznie zrobiłem trzy, cztery kroki do przodu. Piłka była jednak dobrze bita, nie dało się do niej wyjść, a jednocześnie nie cofnąłem się do bramki. Zawodnik Piasta uderzył idealnie głową i piłka wpadła do siatki. Myślę, że ten gol nieco obciąża moje konto.

    - W sparingu trener dał zagrać niemal wszystkim zdolnym do gry piłkarzom, wystąpili również gracze Młodej Cracovii. Widać, że sztab szkoleniowy wciąz szuka kandydatów do pierwszej drużyny...

    - Jeszcze mamy do rozegrania wiele sparingów i nasz skład dopiero się klaruje. Trener musi sprawdzić każdego zawodnika i w sobotę przykładowo Dawid Rupa potwierdził, że czemu nie.

    - Jego akcja zakończona pięknym golem mogła podobać się kibicom...

    - Dokładnie. Osobiście kibicuję Dawidowi, bo wiosną grałem bardzo często w meczach Młodej Ekstraklasy i w nich wyróżniał się. Od tego są takie sparingi jak ten sobotni, by zawodnicy, którzy aspirują do pierwszej drużyny mogli się wykazać.

    - Jednym z graczy, którzy walczą o miejsce w kadrze pierwszej drużyny jest bramkarz Młodej Cracovii, Marcin Skrzeszewski. Czujecie jego oddech na plecach?

    - Marcin ma talent i pracuje fajnie na treningach. Jest młody, ale nie można odbierać mu szansy równorzędnej rywalizacji. Jeszcze sporo nauki przed nim, choć - jak już powiedziałem - ma ogromny talent, dynamikę, siłę, jak również predyspozycje do tego, by bronić na wysokim poziomie. Myślę, że przy trenerze Januszu Stawarzu może rozwinąć się i zrobić krok do przodu. Trenując z nami podnosi poziom rywalizacji. Zawsze dobrze jest mieć młodego i ambitnego chłopaka, który rywalizuje o miejsce. Ma papiery na granie i przyszłość jest przed nim.

    - Wydaje się jednak, że walka o miejsce w bramce w rundzie jesiennej ograniczy się do ciebie i Wojciecha Kaczmarka...

    - Tak się wydaje. Wojtek sprawdził się w rundzie wiosennej i ja też myślę, że swoją robotę wykonywałem jak najlepiej. Rywalizowałem z nim jak tylko mogłem i może dzięki temu pomogłem mu w osiągnięciu lepszej dyspozycji? Wydaje mi się, że docenili to również trenerzy, bo klub nie szuka nowych bramkarzy. To mnie podbudowało, bo oznacza, że rywalizacja między mną a Wojtkiem trwa dalej i wszystko jest możliwe. Szanse na dzień dzisiejszy są wyrównane i bardzo bym sobie życzył, aby tak było do samego końca.

    - Zakładasz, że możesz przegrać tę rywalizację i ponownie spędzić rundę na ławce rezerwowych? Runda wiosenna pokazała, że kto wygra miejsce w bramce, będzie bronił we wszystkich meczach. Chyba że złapie kontuzję, albo przytrafi mu się drastyczna obniżka formy...

    - Jestem tego świadomy. Można powiedzieć, że „wykrakałem" ten fakt przed wiosną. Mówiłem, że ten kto wejdzie do bramki będzie bronił do końca. Oczywiście miałem na myśli siebie, ale wiosną między słupkami stał Wojtek. Mam nadzieję, że teraz mi dopisze szczęście, wygram rywalizację i będę bronił jak najlepiej. Liczę się jednak ze wszystkim, bronić może tylko jeden z nas.

    Rozmawiał Dariusz Guzik