Tomasz Moskała: Nie chcę mieć wyrzutów sumienia

  • Wywiady
24.09.2008
Tomasz Moskała: Nie chcę mieć wyrzutów sumienia
- Ostatnio mało grałem, dlatego też każde takie spotkanie jest dla mnie niezwykle ważne. Fajnie, że mogłem wystąpić i że coś ustrzeliłem - przyznał po spotkaniu z Górnikiem Łęczna Tomasz Moskała. „Moskit” w walnym stopniu przyczynił się do awansu Cracovii.

- Ostatnio mało grałem, dlatego też każde takie spotkanie jest dla mnie niezwykle ważne. Fajnie, że mogłem wystąpić i że coś ustrzeliłem - przyznał po spotkaniu z Górnikiem Łęczna Tomasz Moskała. „Moskit” w walnym stopniu przyczynił się do awansu Cracovii.

- Dwie bramki i wypracowany rzut karny. Można powiedzieć, że byłeś bohaterem tego spotkania...
- Udało mi się, ale szkoda, że musieliśmy zostawić aż tyle zdrowia, by awansować do kolejnej rundy. Mimo wszystko uważam, że zasłużenie wygraliśmy, bo mieliśmy więcej klarownych sytuacji. Ja miałem jeszcze przynajmniej dwie.

- Ale i tak zanotowałeś dwa trafienia...
- Cieszą gole, bo dawno nic nie strzeliłem - ostatni raz bodajże w listopadzie ubiegłego roku. Ostatnio mało grałem, dlatego też każde takie spotkanie jest dla mnie niezwykle ważne. Fajnie, że mogłem wystąpić i że coś ustrzeliłem. Myślę, że to nieco podbuduje mnie psychicznie i nastawi bardziej pozytywnie na przyszłość. Będę walczył o miejsce w składzie.

- No właśnie. Myślisz, że tym występem zapewniłeś sobie grę w podstawowym składzie ze Śląskiem Wrocław? Spotkanie już w niedzielę...
- Nie mam pojęcia. Na pewno będę robił wszystko, żeby grać. Nie chcę mieć potem żadnych wyrzutów sumienia, że nie zrobiłem czegoś tak jak powinienem.

- Spodziewaliście się, że pierwszoligowiec postawi wam tak trudne warunki?
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Mimo wszystko uważam, że konieczność rozegrania dogrywki wynikała bardziej z naszej nieskuteczności niż z tego, że Górnik się nam postawił.

- Jak wytrzymaliście kondycyjnie ten pojedynek? Chodzi mi głównie o dogrywkę...
- Rozgrywki Pucharu Polski mają to do siebie, że często o losach awansu decyduje właśnie dogrywka, albo nawet rzuty karne. My musieliśmy grać dodatkowo trzydzieści minut, ale chyba nie było tak źle. Najważniejsze, że awansowaliśmy.

Rozmawiał Dariusz Guzik