Tomasz Moskała: Tradycję trzeba szanować i się nią cieszyć
- Mamy piękny stadion i pod tym względem będzie to wyjątkowy Trening. Ta tradycja ma już blisko dziewięćdziesiąt lat i oby trwała na nowym obiekcie kolejne dziewięćdziesiąt - mówi o zbliżającym się Treningu Noworocznym zawodnik Cracovii, Tomasz Moskała.
- To będzie już twój siódmy Trening Noworoczny w karierze..
- Tak, ale w jednym nie wystąpiłem. To było dwa lata temu. Przyjechałem na stadion, byłem na meczu, ale z powodu choroby nie wziąłem w nim udziału. Trening Noworoczny to bardzo stara tradycja, którą trzeba szanować i się nią cieszyć. O to właśnie chodzi - kibice mogą się spotkać i życzyć sobie lepszego roku. My również. Bo o tym kończącym się trzeba jak najszybciej zapomnieć.
- Jak wspominasz poprzednie Treningi, w których wziąłeś udział?
- Bardzo sympatycznie. Słyszałem, że dawniej to wyjątkowe spotkanie było rozgrywane bardziej na wesoło. Grało się na śniegu, robiło się różne „jaja". Te obecne mecze wyglądają nieco inaczej, murawa jest odśnieżana, a gra przypomina momentami normalne spotkania. Mimo to elementy zabawy również się pojawiają. I dobrze!
- 1 stycznia będziesz miał pole do popisu. Jesteś jednym z największych żartownisiów w zespole. A może nawet i największym...
- Żartobliwe rzeczy, jeżeli takie się pojawią, wyjdą w trakcie Treningu. Gdy będzie okazja, to na pewno zrobi się coś śmiesznego. Myślę, że nie tylko ja, ale każdy z nas powinien podejść do tego meczu na wesoło. Żeby było śmiesznie. To będzie ostatni moment, bo potem już tak wesoło w Cracovii nie będzie - wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w tabeli. Od pierwszych dni przygotowań wystartujemy z ciężką pracą. Na Treningu Noworocznym będziemy sobie jeszcze mogli pozwolić na delikatne rozluźnienie.
- Trening Noworoczny to także okazja do strzelenia pierwszego gola na polskich boiskach w 2011. Tobie ta sztuka udała się raz - w 2007 roku...
- Tak i było to fajne uczucie. Różnie też jest z tą pierwszą bramką - niektórzy mówią, że lepiej jej nie strzelać, bo potem rozmaicie się układa (śmiech)
- Czy z reguły czuć rywalizację między piłkarzami o to, kto zdobędzie pierwszego gola w Nowym Roku?
- Po części czuć, że zawodnicy chcą strzelić, a po części, że nie (śmiech). Jest grupa chłopaków, która zawsze chciała zdobyć tę bramkę, ale jest też taka, która niekoniecznie. To również jest pewien żartobliwy element, bo ktoś jest z piłką pięć metrów od bramki i jeszcze patrzy, komu podać. Inny z kolei pcha się w las zawodników, by strzelić gola. Często jest więc tak, że ktoś chce i nie może, a ktoś może i nie chce. Z tego wychodzą potem śmieszne sytuacje na boisku.
- Pamiętasz swój pierwszy Trening Noworoczny? Czy on najbardziej utkwił ci w pamięci?
- Oczywiście, że pamiętam. Pewnie przeżywałem go bardziej niż inni zawodnicy, bo była to moja pierwsza styczność z drużyną. To była dla mnie absolutna nowość, bo wcześniej o tym wydarzeniu słyszałem wyłącznie z mediów.
- Najbliższy Trening zostanie rozegrany na nowym obiekcie. To będzie historyczny mecz...
- Mamy piękny stadion i pod tym względem będzie to wyjątkowy Trening. Ta tradycja ma już blisko dziewięćdziesiąt lat i oby trwała na nowym obiekcie kolejne dziewięćdziesiąt.
- Jak spędzisz Sylwestra?
- Spokojnie u siebie. Mam żonę w ciąży, więc z oczywistych względów nie wybieramy się na jakiś huczny bal.
- Gratuluję!
- To już trzydziesty pierwszy tydzień i do tego bliźniaki. Łatwo nie ma (śmiech).
Rozmawiał Dariusz Guzik